To miał być wyjątkowy wyścig, w setną rocznicę urodzin papieża Jana Pawła II, a może się okazać, że kolarze będą musieli jechać przez puste miasta...
Kolarstwo jest na szczęście taką dyscypliną, że zawodników można podziwiać na setkach kilometrów trasy, nie trzeba gromadzić się w dużych skupiskach, można zachować bezpieczny odstęp, obserwując ich z ulicy, z domu, z balkonu czy po prostu śledząc rywalizację w telewizji. Jesteśmy na to przygotowani. Nie będziemy stawiać trybun na mecie, budować wielkiej scenografii. Zrobimy imprezę pod media. W sobotę rozpoczęliśmy Orlen e-Tour de Pologne Amatorów z transmisjami w Eurosporcie. Technika poszła do przodu. Trenażery połączone z platformą Zwift pozwalają na rywalizację zbliżoną do wyścigu.
Jak długo będą musieli się przygotowywać kolarze przed wznowieniem sezonu?
Nic nie zapowiadało tego, że czeka nas tak długa kwarantanna, że nie będzie można jeździć po ulicach i trzeba będzie się ograniczyć do trenażera. Ale myślę, że większość zawodników starała się podtrzymywać formę z początku sezonu. Oczywiście inaczej się to robi, startując w wyścigach, a inaczej tylko trenując. Dzięki temu, że jesteśmy pierwszym etapowym wyścigiem World Touru, będzie okazja sprawdzić, kto wykorzystał ten czas najlepiej. Na razie to zagadka, ale sport jest tym piękniejszy, im więcej niesie niespodzianek.
Zgadza się pan z szefem UCI Davidem Lappartientem, że to największy kryzys, w jakim znalazło się kolarstwo, od czasów drugiej wojny światowej?
Nie tylko kolarstwo, ale też cały sport. Nikt nie spodziewał się, że dojdzie do zatrzymania gospodarki, zamknięte zostaną granice, nie będziemy mogli podróżować, chodzić do kościoła, kina czy galerii handlowych, ustaną kontakty międzyludzkie. Sport nie jest więc wyjątkiem, ale cieszę się, że może w miarę szybko wracać do normalności. Ciągle powtarzam, że w przeddzień drugiej wojny światowej na trasę Tour de Pologne wyszły tysiące ludzi, mimo że zdawali sobie sprawę z nadciągającego zagrożenia. Kolarze nieśli ze sobą pozytywną energię, krzepiąc morale i ducha w narodzie – jak zwykł mawiać legendarny sprawozdawca radiowy Bogdan Tuszyński. Tak samo teraz, po przymusowej izolacji, gdzie zaczęliśmy obawiać się o własne zdrowie i unikać innych, kolorowy peleton będzie niósł dużo radości przez całą Polskę.