Zacznie się w Szwecji i skończy w Szwecji. W ten weekend w zasypanym już śniegiem, mroźnym Gaellivare, a w marcu w Falun, gdzie zwykle podczas finału Pucharu Świata są wszystkie pory roku.
W sobotę bieg na 10 km stylem dowolnym, w niedzielę wyścigi sztafet z udziałem Polek i Polaków, a potem cztery miesiące ścigania, podczas których najlepsze narciarki przebiegną ponad 300 km w dziesięciu krajach. Pierwszy raz od sześciu lat – tylko w Europie, co większość przyjęła z ulgą, bo z zimowej katorgi będzie można przynajmniej wykreślić dalekie loty i zmiany czasu. Nie będzie okazji do wspomnień na olimpijskich trasach w Vancouver, ale Justyna Kowalczyk jeszcze za nimi zatęsknić nie zdążyła.
[srodtytul]Pierwsza dama [/srodtytul]
Polka broni w Pucharze Świata wszystkiego, co jest do zdobycia, czyli kompletu Kryształowych Kul (duża i dwie małe za sprinty i dystanse) i tytułu najlepszej w Tour de Ski . A w zaczynających się 24 lutego mistrzostwach świata – dwóch złotych medali i jednego brązowego. Konkurencje w MŚ w Oslo Holmenkollen będą takie same jak w Libercu w 2009 r.: sprint stylem dowolnym, 10 km klasycznym, bieg łączony i ten najważniejszy – na 30 km dowolnym. Po najtrudniejszej ponoć trasie na świecie, zaprojektowanej na granicy wytycznych FIS. Jakby specjalnie dla Justyny, która lubi mieć ciągle pod górkę. Choć Norwegowie się upierają, że jednak dla Marit Bjoergen.
Justyna, jak Marit, mogłaby sobie już powiedzieć: jestem narciarką spełnioną. Nikt przed nią nie zebrał w dwa sezony tylu trofeów: trzy medale olimpijskie i mistrzostw świata, pięć Kryształowych Kul. Kowalczyk jest dziś pierwszą damą polskiego sportu, z najlepszym kontraktem reklamowym, zwycięstwami w plebiscytach popularności, okładkowymi sesjami w magazynach dla kobiet. Ale nie zamierza zwalniać tempa, ma w tym sezonie dwa wielkie wyzwania. Zostać drugą po Fince Marjo Matikainen biegaczką, która zdobędzie wielką Kryształową Kulę trzy razy z rzędu (u mężczyzn też udało się to tylko legendom: Gunde Svanowi i Bjoernowi Daehlie). I wygrać z Bjoergen w Holmenkollen.