O Ollim usłyszano pierwszy raz, gdy w 2007 roku w Sapporo zdobył srebro mistrzostw świata. Rok później 23-letni skoczek przyjechał do Oberstdorfu na mistrzostwa świata w lotach już jako wielka nadzieja Finów. Skakał daleko, był szósty. Potem się okazało, że 206,5 m osiągnął na głębokim kacu, po przeciągniętej do południa zabawie z dwiema paniami do towarzystwa.
Wyrzucony z kadry, zdążył jeszcze wypić sporo czerwonego wina w samolocie z Niemiec (jak oświadczył, ze złości...) i na lotnisku w Helsinkach obrazić szefa reprezentacji przed mikrofonami mediów.
Latem 2008 roku fińska policja zatrzymała go, gdy przekroczył dozwoloną prędkość o 61 km/h i miał we krwi 0,67 promila. Dostał 30 dni w zawieszeniu, wrócił do treningów, ale w sierpniu znów stracił miejsce w kadrze. Po libacji podczas Letniej Grand Prix nie zdążył wrócić na czas na zawody. A jesienią 2009 roku przed wyjazdem do Kuusamo wieczór z narzeczoną w barze skończył bijatyką. Latały kufle, polała się krew dziewczyny, ochroniarze mieli co robić.
Olli na trzeźwo się wstydził, przepraszał, wyrażał skruchę przed trenerami. Między objawami słabości charakteru miewał silne odbicie na progu. Od czasu do czasu nawet wygrywał konkurs. Równie często lądował na buli.
Po niedzielnych kwalifikacjach w Kuusamo, które zakończył na 57. miejscu, był wściekły na sędziów, którzy wypuścili go na rozbieg przy nieprzychylnym wietrze. Pokazał środkowy palec, został zdyskwalifikowany na jeden konkurs (w Kuopio) i pogoniony z kadry.