One dwie i dalej przepaść

Tour de Ski - pora na finał. W sobotę pościg za bonusami w biegu na 10 km, w niedzielę wspinaczka na Alpe Cermis

Publikacja: 06.01.2012 19:41

One dwie i dalej przepaść

Foto: ROL

Korespondencja z Val di Fiemme



Kończy się spaghetti western na śniegu, a my ciągle niewiele wiemy: kto wygra, kto bardziej na to zasłużył, kto zachował więcej sił. Jasne jest tylko, że one dwie już są nieuchwytne i rozstrzygną wszystko między sobą. Ale to przeczuwaliśmy od dawna. Marit Bjoergen dobiegła do Val di Fiemme jako liderka, Justyna Kowalczyk jest siedem sekund za nią.



A dalej przepaść: Therese Johaug po biegu pościgowym na 15 km traci już blisko 3,5 minuty. – Siedem sekund? Tyle co nic – mówiła Justyna, która po tym biegu musiała oddać koszulkę liderki, ale jak tłumaczyła w wywiadzie dla TVP, liczy się tylko to, kto będzie najlepszy w finale.

Narta w nartę

Swoją pierwszą Kryształową Kulę Kowalczyk zdobyła, zostając liderką Pucharu Świata dopiero w ostatnim dniu sezonu. Pierwsze Tour de Ski wygrała, wyprzedzając Petrę Majdić na końcowym podbiegu. Rok temu miała na Alpe Cermis paradę zwycięstwa, zapewniła sobie obronę tytułu dzień wcześniej, ale było jasne, że to się nie może powtórzyć, gdy do wyścigu, po dwóch latach przerwy, powróci Bjoergen.

Tak dobrego Tour de Ski jeszcze nie było. Obie są nieludzko mocne. Wbrew krzykliwym tytułom nikt tu nikogo nie nokautował i raczej już nie znokautuje. Będą szły narta w nartę i zdecydują drobiazgi, tak jak decydowały dotychczas. Trzy biegi wygrała bezapelacyjnie Kowalczyk. Trzy Bjoergen. W jednym metę pierwsza minęła Marit, ale czas etapu – po podliczeniu bonusów – lepszy miała Justyna.

Czwartkowy bieg pościgowy też właściwie nie wiadomo jak potraktować. Kto mógł się bardziej czuć zwycięzcą: Norweżka, odrabiając do Polki na trasie blisko pięć sekund, wyprzedzając ją na mecie o dwie sekundy i zyskując jeszcze pięć na bonusach? Czy może Kowalczyk, która niedawno w Davos przegrała z Bjoergen taki bieg o półtorej minuty, a w czwartek nie dała jej uciec na trasie, choć to nie jest konkurencja, w której się czuje mocna?

– Na finiszu znów zawiodły moje zdrętwiałe piszczele, ale myśleliśmy, że strata będzie większa – mówiła Justyna o sytuacji z ostatniego kilometra, gdy Marit zdołała odskoczyć na kilkanaście metrów. – Wcześniej nie potrafiłam jej zgubić, narty nie jechały mi jak trzeba – tłumaczyła Bjoergen.

Od dwóch lat z Kowalczyk wyrywają sobie tytuł najlepszej narciarki, ale Tour przeniósł ich rywalizację na inny poziom. Jeszcze im się wcześniej nie zdarzyło siedem razy z rzędu stać obok siebie na podium.

Muszą się nawzajem znosić na każdej konferencji prasowej. Nawet igrzyska i mistrzostwa świata dają im szansę, by się na chwilę wycofać w swoje kokony. A tu nie ma szansy odetchnąć. Jak już jest wolne od startów i wywiadów, to trzeba się pakować, jechać, rozpakować, sprawdzić, co się zmieniło na trasach w porównaniu z poprzednim rokiem.

Justyna wyjechała z Toblach do Val di Fiemme tuż po czwartkowym biegu. W piątek, drugi i ostatni dzień przerwy w Tourze, trenowała na nowej pętli biegu na 10 km. Kiedyś były tu trzy okrążenia po 3,3 km, teraz będą dwa po dłuższej trasie, przebudowanej na przyszłoroczne mistrzostwa świata. Bieg pod Alpe Cermis się nie zmienia. Najpierw 5 km na rozgrzanie, potem finałowe 4 km pod górę trasy do slalomu giganta, aż do środkowej stacji kolejki linowej.

Wzór na wygrywanie

W sobotę ruszą o 15.45 ze startu wspólnego, będą dwie lotne premie, bonusy na mecie, łącznie aż 45 sekund do zdobycia. W niedzielę o 12.30 na trasę wyjedzie liderka, a po niej kolejne zawodniczki według strat w klasyfikacji wyścigu. Pierwsza na górze bierze 400 pkt Pucharu Świata i najważniejszy tytuł w sezonie bez igrzysk i mistrzostw.

Za Justyną przemawia to, że ma już swój wzór na wygrywanie, sprawdzony dwukrotnie. Za Marit – że to kolekcjonerka zwycięstw. Kowalczyk będzie do Touru wracała. Bjoergen – nie wiadomo. Jeśli utrzyma swój rytm przygotowań do najważniejszych imprez, to zrezygnuje z TdS za rok przed MŚ w Val di Fiemme i za dwa lata przed igrzyskami w Soczi. Wie, że teraz ma być może ostatnią szansę na zwycięstwo. Jeszcze nigdy w finałowej wspinaczce z Justyną nie wygrała. Od siedmiu lat nie zwyciężyła w ostatnim biegu wielkiej imprezy. Do trzech takich biegów nawet nie dotrwała: w igrzyskach w Turynie, w mistrzostwach świata w Libercu i w Tour de Ski 2008. Kowalczyk przeciwnie: zwykle to, co najlepsze, zostawiała na ostatnie starty.

Którakolwiek z nich wygra, żal kończyć.

Kobiety

Bieg pościgowy na 15 km  st. dowolnym i klasyfikacja Tour de Ski (po uwzględnieniu bonusów) po 7 z 9 etapów:

1. M. Bjoergen (Norwegia) 1: 52.24,2;

2. J. Kowalczyk (Polska) strata 7 sek;

3. T. Johaug (Norwegia) 3.26,9.

Klasyfikacja PŚ:

1. Bjoergen 917 pkt;

2. Kowalczyk 728;

3. Johaug 670.

Mężczyzni

Bieg pościgowy na 30 km st. dowolnym i klasyfikacja TdS:

1. D. Cologna (Szwajcaria) 3: 02.25,6;

2. P. Northug (Norwegia) strata 1.20,8;

3. A. Legkow (Rosja) 1.26,4.

Klasyfikacja PŚ:

1. Northug 894;

2. Cologna 817;

3. Legkow 438.

Transmisje: sobota - 15.45 TVP 2 i Eurosport. Niedziela: TVP 2 - 12.20 i Eurosport - 13.00.

Inne sporty
Gwiazdy szachów zagrają w Warszawie. Jan-Krzysztof Duda wierzy w sukces
kolarstwo
Paryż - Roubaix. Upadek Tadeja Pogacara. Mathieu Van Der Poel zwycięża
szachy
Jan-Krzysztof Duda znów zagra w Polsce. Celuje w zwycięstwo
Inne sporty
Polacy szykują się do sezonu. Wrócą na olimpijski tor
Inne sporty
Gwiazdy szachów znów w Warszawie. Zagrają Jan-Krzysztof Duda i Alireza Firouzja