Jewgienij Pluszczenko znów został amatorem

Jewgienij Pluszczenko woli pieniądze niż medale. Ale dla igrzysk w Soczi zrobi wyjątek

Publikacja: 26.01.2012 05:54

Jewgienij Pluszczenko

Jewgienij Pluszczenko

Foto: AFP

Nikt nie zaprzeczy, że był wielki. Złoto olimpijskie w Turynie (2006), srebro w Salt Lake City (2002) i Vancouver (2010), trzy tytuły mistrza świata, sześć mistrzostw Europy. No i te skoki, także poczwórne, w kombinacjach zapierających dech.

Często powtarzał, że będzie jeździł do igrzysk w Soczi, ale w połowie 2010 roku Międzynarodowa Unia Łyżwiarska (ISU) pozbawiła go bezterminowo statusu amatora. Zawinił, bo miesiąc po olimpiadzie w Vancouver nie wystartował w MŚ. Pokazał lekarski zakaz startów, ale zamiast się leczyć, wziął udział w rosyjskiej rewii "Królowie na lodzie" i w kilku innych.

Rosyjscy działacze uznali, że nawet carowi łyżwiarstwa nie wszystko wolno i donieśli do ISU. Paragraf się znalazł, choć żadnej prawdziwej granicy między amatorstwem i profesjonalizmem w łyżwiarstwie od dawna nie ma. Ale są przepisy, które dają władzę działaczom – "amatorem" jest ten, kto startuje za pieniądze w imprezach zatwierdzonych przez krajową federację i ISU. Pluszczenko jeździł w pokazówkach bez właściwego papieru, więc dostał za swoje.

Biedy nie cierpiał, łyżwiarstwo pokazowe daje zarobić w Rosji, Niemczech, Japonii i Ameryce więcej niż godnie, a gwiazdy takie jak Pluszczenko mogą liczyć na premie specjalne, nawet od publiczności. Łyżwiarz nieraz wspominał, że zbierał z lodu złote pierścionki i łańcuszki. Ma wielki dom w Sankt Petersburgu, dwa luksusowe auta, chcą go wszystkie rewie lodowe na świecie.

O Pluszczence mówiono, że "zmieści w sobie tyle hucpy co Wielki Kanion", ale zawsze twierdził, że starty na igrzyskach są dla niego ważniejsze od wszystkiego. Od zarabiania też. Dlatego wraca.

Ma wprawę. Pierwszy raz przerwał karierę amatorską, by przez cztery lata przekuwać na dolary złoto z Turynu. Wtedy się udało, został olimpijczykiem w Vancouver, gdzie przegrał z Kanadyjczykiem Evanem Lysackiem i rozpętał awanturę, mówiąc o spisku sędziów. Uda się drugi raz, bo "ostateczna" decyzja ISU wcale taka nie była.

Pluszczenko zawiesił karierę polityczną, której i tak nie traktował poważnie (z listy Jednej Rosji był we władzach Sankt Petersburga, ale na 123 sesji miejskich uczestniczył w 11), przeprosił spragnionych medali działaczy rosyjskich, ci wystosowali prośbę do ISU o wyjątkowe potraktowanie byłego mistrza i dopuszczenie do kwalifikacji w mistrzostwach Europy, które zaczęły się we wtorek w Sheffield. ISU uległa. Żenia, który w grudniu zdobył dziewiąty tytuł mistrza Rosji, wygrał kwalifikacje w Sheffield, skoczył poczwórnego toe-loopa.

Narzeka na stare i nowe kontuzje, przejdzie jeszcze operację kolana. – Na razie jestem dumny z tego, że w ogóle skaczę – mówi. Dyspensa ISU jest tylko na ME, Rosjanin musi zdobyć w zawodach punkty, by się dostać na mistrzostwa świata w marcu. Za oceanem trochę nie wierzą w drugi olimpijski powrót cara, ale chyba też trochę się boją.

Nikt nie zaprzeczy, że był wielki. Złoto olimpijskie w Turynie (2006), srebro w Salt Lake City (2002) i Vancouver (2010), trzy tytuły mistrza świata, sześć mistrzostw Europy. No i te skoki, także poczwórne, w kombinacjach zapierających dech.

Często powtarzał, że będzie jeździł do igrzysk w Soczi, ale w połowie 2010 roku Międzynarodowa Unia Łyżwiarska (ISU) pozbawiła go bezterminowo statusu amatora. Zawinił, bo miesiąc po olimpiadzie w Vancouver nie wystartował w MŚ. Pokazał lekarski zakaz startów, ale zamiast się leczyć, wziął udział w rosyjskiej rewii "Królowie na lodzie" i w kilku innych.

Inne sporty
Gwiazdy szachów zagrają w Warszawie. Jan-Krzysztof Duda wierzy w sukces
kolarstwo
Paryż - Roubaix. Upadek Tadeja Pogacara. Mathieu Van Der Poel zwycięża
szachy
Jan-Krzysztof Duda znów zagra w Polsce. Celuje w zwycięstwo
Inne sporty
Polacy szykują się do sezonu. Wrócą na olimpijski tor
Inne sporty
Gwiazdy szachów znów w Warszawie. Zagrają Jan-Krzysztof Duda i Alireza Firouzja