Reklama

Biegi narciarskie: finał sezonu Pucharu Świata w Falun

Dziś prolog w Falun, początek finiszowej prostej sezonu. Przed Justyną Kowalczyk jeszcze tylko trzy biegi

Publikacja: 16.03.2012 00:47

Justyna Kowalczyk

Justyna Kowalczyk

Foto: AFP

Prowadzą tu dwie drogi i od korków się nie ucieknie. Hoteli jest mało i trzeba cudu, by znaleźć w nich miejsce przed finałem Pucharu Świata. Dwie skocznie ostatnie chwile wielkości miały podczas mistrzostw świata 19 lat temu. I jeszcze będą miały, bo za trzy lata MŚ tu wrócą.

Falun się nie odmawia. Atrakcji tu mało, ale pachnie historią narciarstwa i miejscowi serce mają dla biegaczy zawsze na dłoni. – Pracują przy tych zawodach starsi ludzie i opiekują się nami jak własnymi dziećmi – wspomina Justyna.

Od kilku lat właśnie tu wypada pożegnanie sezonu. I jest to Puchar Świata inny niż wszystkie. Bez zadęcia, bez pośpiechu, z biurem prasowym w drewnianym przedszkolu. I z Mordarbacken, słynnym wzniesieniem, Morderczą Górą, na którą trzeba się będzie wspinać codziennie. Dziś o 13.30 w prologu na 2,5 km stylem łyżwowym, jutro na 10 km stylem klasycznym ze startu wspólnego i w niedzielę w biegu pościgowym na 10 km stylem łyżwowym (oba biegi o 15.15).

W prologu startują według kolejności po sprincie w Sztokholmie. Justyna jest ósma w klasyfikacji wyścigu finałowego, do prowadzącej Marit Bjoergen traci dużo, 20,9 s, ale miejsce na podium ma na wyciągnięcie ręki.

Dla Kowalczyk Falun oznaczało dotychczas Kryształowe Kule. Tu odebrała całą swoją kolekcję: trzy wielkie za zwycięstwo w całym Pucharze Świata, mniejsze za dystanse i sprinty. Ale w niedzielę puchary będą dla innych. Dwa dla Bjoergen (ma w klasyfikacji PŚ 160 pkt przewagi nad Justyną), mały za sprint dla Kikkan Randall. Ale Polce to humoru nie psuje. Nikomu przed tym sezonem kul nie obiecywała, zapowiadała zimę inną niż poprzednie. Cytując ją: dużo zgadywanek i eksperymentów. Te najważniejsze się udały: trzecie z rzędu zwycięstwo w Tour de Ski, wielki bieg na 10 km w Jakuszycach.

Reklama
Reklama

Zawsze się znajdzie jakiś powód do niedosytu. Rok temu była wielka kula, ale nie było żadnego złota z MŚ w Oslo i żadnej wygranej z Marit Bjoergen w biegach innych niż etapy wyścigów. Teraz role się częściowo odwróciły. To Marit jest mistrzynią wytrwałości, a Justyna zabrała to, na czym im obu zależało najbardziej, czyli tytuł w Tourze. Punktów w PŚ zebrała rekordowo dużo, ale Bjoergen była po prostu lepsza.

Wszystkie drogi już prowadzą do mistrzostw w Val di Fiemme za rok i igrzysk w Soczi za dwa lata. Stąd się wzięły zmiany w przygotowaniach, unikanie wysokogórskich zgrupowań podczas sezonu (Bjoergen na takie pojechała po Jakuszycach i dobrze jej to zrobiło). Trener Aleksander Wierietielny ma już plan letnich przygotowań, ale nie chce o nim na razie mówić. Martwią go złe stosunki Unii Europejskiej z Białorusią, bo chyba będzie musiał wykreślić z planu zgrupowanie w tym kraju. – Nie dołożymy już obciążeń, będziemy dalej eliminować błędy – mówi Wierietielny. Tej zimy wiele się już udało poprawić: było pierwsze zwycięstwo w sprincie stylem dowolnym, pierwsze podium w PŚ w Oslo, pierwsze w Drammen.

Przed następną zimą trzeba zrobić porządek z kolanem. – Od dawna było jasne, że fizjoterapia czy leki nie pomogą. Miałam już kiedyś takie problemy ze ścięgnem Achillesa, że doktor mówił: albo zabieg, albo koniec ze sportem. Jakoś się udało bez operacji, ale to było ścięgno, a tu są zmiany kostne. Nie jest tak, że Justysia sobie postanowiła: tniemy nóżkę i będzie dobrze. To ostateczność i się z niej nie cieszę – tłumaczy Kowalczyk. Operację ma trzy dni po zakończeniu sezonu. I jak mówi, położy się na stół z przekonaniem, że zrobiła wszystko, co była w stanie.

Prowadzą tu dwie drogi i od korków się nie ucieknie. Hoteli jest mało i trzeba cudu, by znaleźć w nich miejsce przed finałem Pucharu Świata. Dwie skocznie ostatnie chwile wielkości miały podczas mistrzostw świata 19 lat temu. I jeszcze będą miały, bo za trzy lata MŚ tu wrócą.

Falun się nie odmawia. Atrakcji tu mało, ale pachnie historią narciarstwa i miejscowi serce mają dla biegaczy zawsze na dłoni. – Pracują przy tych zawodach starsi ludzie i opiekują się nami jak własnymi dziećmi – wspomina Justyna.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Reklama
Inne sporty
Sebastian Kawa znów triumfuje. Został mistrzem Europy
Inne sporty
Dwa medale Mateusza Maliny na igrzyskach w Chinach
Inne sporty
Szermierka i Rosja. Niebezpieczne związki
kolarstwo
Rafał Majka kończy karierę. Odejdzie spełniony
Materiał Promocyjny
Bieszczady to region, który wciąż zachowuje aurę dzikości i tajemniczości
Inne sporty
Tadej Pogacar. Wygrał Tour de France, myśli już o igrzyskach w Los Angeles i sportowej emeryturze
Materiał Promocyjny
Jak sfinansować rozwój w branży rolno-spożywczej?
Reklama
Reklama