W poniedziałek komitet organizacyjny zimowych igrzysk podpisał w „Gwiezdnym mieście" (podmoskiewskim ośrodku treningowym dla kosmonautów) porozumienie z Federalną Agencją Kosmiczną (Roskosmos). Zgodnie z jego postanowieniami pochodnia, od której ma zapłonąć znicz olimpijski w Soczi, poleci poza ziemską orbitę.
- Siedzę obok Aleksieja Leonowa. To pierwszy człowiek, który wyszedł w otwartą przestrzeń kosmiczną. Nasza pochodnia, tak jak generał Leonow, stanie się legendą. Jeszcze nigdy olimpijski ogień nie znalazł się w kosmosie. Takie wydarzenie będzie pięknym symbolem potęgi i zwycięstw Rosji. To historia, z której my, obywatele Rosji, powinniśmy być bardzo dumni – mówił Dmitrij Czernyszeko, przewodniczący komitetu „Soczi 2014". Działacz podkreślił, że Rosjanie już pobili pierwszy rekord, organizując najdłuższą sztafetę w dziejach igrzysk. Według wyliczeń organizatorów ma ona dotrzeć do 90 procent ludności Rosji (czyli ok. 130 mln ludzi). 14 tys. osób niosących pochodnię pokona w sumie 65 tys. kilometrów (tylko na ziemi, obliczenia nie obejmują wyprawy kosmicznej), przemieszczając się samochodami, pociągami, samolotami, zaprzęgami konnymi, a nawet reniferami.
Lecz najbardziej nietypowym środkiem lokomocji będą poruszać się kosmonauci. Przedstawiciele Roskosmosu powierzone im zadanie uważają za wielkie wyróżnienie. Jednak zaznaczają, że realizacja postawionego przed nimi celu wcale nie będzie łatwa.
- Jesteśmy wdzięczni rządowi za zaufanie, jakim nas obdarzył. Ale szczerze powiem, że nie mogę obiecać, iż wszystko pójdzie zgodnie z planem. Gdy dowiedziałem się, że pochodnia poleci z nami w kosmos, moje myśli oszalały. Z wrażenia nie mogłem na niczym się skupić – powiedział Michaił Tjurin, kapitan załogi, która jest odpowiedzialna za realizację porozumienia zawartego między „Soczi 2014" a Roskosmosem. Sojuz z pochodnią olimpijską na pokładzie wystartuje z kosmodromu Bajkonur na początku listopada. Pochodnię w przestrzeń kosmiczną wyniesie dwóch astronautów – Oleg Kotow i Siergiej Riazanski. Obaj już rozpoczęli szkolenie w Centrum Kosmonautów im. Jurija Gagarina.
Dmitrij Czernyszenko wciąż powtarzał, że świat ujrzy łunę światła rozbłyskującą w próżni. Jednak te zapowiedzi zostaną zweryfikowane przez standardy bezpieczeństwa. Roskosmos nieoficjalnie informuje, że nie będzie podejmował ryzyka rozpalenia ognia wewnątrz statku. Może to zagrażać życiu załogi.