Do igrzysk zostało 90 dni, Polski Komitet Olimpijski podniósł właśnie kurtynę nad przygotowywaną w tajemnicy kolekcją. Jej autorką jest Ranita Sobańska, wykonawcą firma 4F, która szyje ją już po raz trzeci. Na kolekcję składa się ponad 40 elementów z trzech linii: defiladowej, sportowej oraz casualowej.
Całość jest w tonacji biało szarej z elementami czerwieni. Na białych kurtkach męskich zobaczyliśmy delikatne motywy swetrów norweskich w kolorze szarym, damskie połyskują gwiazdkami kryształków Swarowskiego. W części casualowej nasi zawodnicy będą mieli do dyspozycji lekkie szare puchówki z subtelnymi oznaczeniami reprezentacji narodowej.
Wykonawcy zachwalają najnowsze technologie zastosowane w kolekcji: tkaniny Dermizax japońskiej firmy Toray, membrany niemieckiej firmy Sympatex, amerykańskie ociepliny Primaloft, oddychające swetry z materiału Pontetorto. Kurtka defiladowa składa się z warstwy trójlaminatowej i puchowej – można je nosić razem lub osobno. W rękawie zamontowano nawet sterownik Sound i system do obsługi smartfonów. Będzie można rozerwać się przy muzyce albo porozmawiać z mamą. No i z pewnością nikt nie zmarznie na wysokości 3 tys metrów.
Ale gdy porówna się polską kolekcję ze strojami innych ekip, nasza wypada blado. O ile fasony kurtek typowo sportowych podporządkowane są ścisłym wymaganiom użytkowym, o tyle w części casualowej i defiladowej można było się bardziej wykazać. Kryształki Swarovskiego to łatwizna, kurteczki puchówki nosi od dwóch lat cała ulica. Zabrakło prawdziwej kreatywności, na jaką możnaby się zdobyć raz na cztery lata, angażując bardziej twórczego projektanta. Tak robią inne kraje, które odsłoniły już stroje swoich ekip. Każdy wystawia najlepsze konie w stajni - także wśród kreatorów mody.
Ekipę francuską ubierze firma Lacoste i trzeba przyznać, że stanęła na wysokości wymagań. Tonacja jest podobna do naszej: granatowo - szaro - biała, ale wełniane żakiety i pikowane marynarki dla panów pokazują, że ktoś pomyślał, by sportowe ubranie było czymś więcej, niż użytkowym kostiumem.