Postępy w leczeniu Morgensterna po piątkowym wypadku podczas treningu na mamuciej skoczni Kulm są tak znaczące, że trener Austriaków zamierza zwlekać z ogłoszeniem olimpijskiej kadry do ostatniej chwili, czyli do 27 stycznia.

– Wraz z upadkiem Thomasa wyrwane zostało serce naszej drużyny. To był nieszczęśliwy splot okoliczności. Zawodnik nie miał szans, by zareagować odpowiednio. Takie rzeczy zdarzają się nawet najlepszym – przyznał Pointner. Z Morgensternem już rozmawiał.

Skoczek samego wypadku nie pamięta, ale obejrzał go już na wideo. Poprosił media o uszanowanie jego prywatności i o spokój. Zapowiedział, że przez najbliższych dziesięć dni nie będzie odpowiadał na żadne pytania, ale umieścił wpis na swoim profilu na Facebooku: „Jestem niezmiernie szczęśliwy, że udało mi się to wszystko jakoś przetrwać. Brak mi słów, by podziękować wszystkim za życzenia powrotu do zdrowia. Dziękuję mojej rodzinie, grupie lekarzy i wszystkim, którzy są przy mnie".

Josef Obrist, lekarz prowadzący Morgensterna, potwierdza, że skoczek najgorsze ma już za sobą. Cały czas jest przytomny, zdarzają mu się zaniki pamięci, ale lekarze tłumaczą, że to typowe dla tego typu urazów. – Nie ma już krwawienia w mózgu. Wszystkie objawy się cofnęły, a pacjent dochodzi do siebie w szybkim tempie. W szpitalu w Salzburgu pozostanie jednak jeszcze od 10 do 14 dni – powiedział Obrist. Później ma trafić do prywatnej kliniki w Klagenfurcie.

Igrzyska zaczynają się 7 lutego. Konkurs na średniej skoczni dwa dni później, na dużej – 15 lutego. Rywalizacja drużynowa 17 lutego.