Olimpijska reprezentacja skoczków po kilku dniach treningów w Wiśle i Szczyrku pojechała na znaną niemiecką skocznię, by sprawdzić formę tuż przed wylotem do Soczi. Do Kamila Stocha, Piotra Żyły, Macieja Kota, Jana Ziobry i Dawida Kubackiego, czyli piątki na igrzyska, trener Łukasz Kruczek dołączył Stefana Hulę, najlepszego w ostatnich konkursach pucharowych w Sapporo.
Pogoda dla polskich skoczków wreszcie była bardziej łaskawa, dlatego trener kadry mówi o zadowoleniu z tej fazy przygotowań. Pomyślnie wypadło też dopasowywanie olimpijskich kombinezonów uszytych przez firmę Huligans, czyli Hulę i jego żonę. Po skokach w Willingen kadra uda się 4 lutego via Zurych do Soczi. Pierwszy olimpijski start 9 lutego na średniej skoczni.
Dwa konkursy indywidualne na Mühlenkopfschanze (HS 145) mogą być walką Kamila Stocha z Peterem Prevcem o koszulkę lidera Pucharu Świata, ale nie muszą. Dla większości ekip, poza Niemcami, którzy traktują zawody w Willingen bardzo poważnie (przyjdzie 30 tys. widzów), chodzi raczej o szlifowanie formy. Nie wszystkim wydaje się ono potrzebne – nie przyjadą najlepsi Norwegowie, w austriackiej ekipie zabrakło Gregora Schlierenzauera (odpoczywał w Dubaju) i wracającego do zdrowia Thomasa Morgensterna. Rosjanie oszczędzą siły swego nowego lidera Michaiła Maksimoczkina. Mocne ekipy wystawiają, oprócz gospodarzy, Słoweńcy, wraca też do akcji Janne Ahonen z kolegami olimpijczykami z Finlandii.
W piątek planowane jest także spotkanie dziennikarzy z Martinem Schmittem, którego w kadrze nie ma, ale, jak się przypuszcza, dawna sława niemieckich skoków będzie się uroczyście żegnać ze sportem i kibicami.
Atrakcją narciarskiego weekendu jest również ostatni przed igrzyskami Puchar Świata w biegach w Toblach (Włochy). Program jest krótki: w sobotę biegi na 10 km kobiet i 15 km mężczyzn, oba stylem klasycznym, w niedzielę sprinty techniką dowolną.