Ireen Wüst z trzema złotymi i dwoma srebrnymi medalami oraz Sven Kramer – dwa tytuły, jedno drugie miejsce – byli w lutym w Soczi symbolami pomarańczowej dominacji, ale tytuły wywalczyli też Jorrit Bergsma oraz prowadzone przez Wüst i Kramera drużyny. W sumie Holendrzy zdobyli 13 z 36 medali. Z pięcioma do kraju wrócili Koreańczycy z południa, z pięciu cieszyli się gospodarze.
– W lutym znów możemy się spodziewać świetnych startów Wüst i Kramera. Nie mam co do tego wątpliwości. Ale Holendrzy nie byliby sobą, gdyby przed igrzyskami nie wymyślili czegoś niespodziewanego. Oni mają do dyspozycji znakomitych konstruktorów i jestem przekonana, że przygotują na Soczi coś specjalnego. Szczegóły technologiczne poznamy dopiero po zakończeniu imprezy, ale bez względu na to, czy będzie to jakiś nowy mechanizm, czy materiał, ich zawodnicy na pewno na takiej nowince zyskają – mówi Ewa Białkowska, koordynatorka kadr olimpijskich Polskiego Związku Łyżwiarstwa Szybkiego.
Podobnie jak przed igrzyskami w Vancouver Kramer celuje w trzy złota – na 5000 i 10 000 m oraz w drużynie. Do Kanady leciał jako murowany faworyt. Od sezonu 2006/2007 był praktycznie niepokonany. Na trzech kolejnych mistrzostwach świata zdobywał po trzy tytuły, na zawodach Pucharu Świata wygrał 23 z 24 startów. A jednak celu nie osiągnął, choć olimpijskie starty rozpoczął od zwycięstwa na 5000 m.
Do katastrofy doszło na 10 000 m. Holender ścigał się w ostatniej serii razem z Rosjaninem Iwanem Skobriewem – szybko zyskiwał przewagę, jadąc w czasie lepszym od prowadzącego w zawodach Koreańczyka Lee Seung-Hoona, i na metę dotarł z przewagą ponad czterech sekund nad największym rywalem. Drugiego tytułu jednak nie było, bo po przejechaniu 6600 m Kramer posłuchał polecenia trenera i zmienił tor z zewnętrznego na wewnętrzny. Pomyłka i złamanie przepisów przyniosły dyskwalifikację i gigantyczne rozczarowanie. Nastrojów nie poprawił przegrany z Amerykanami półfinał rywalizacji drużynowej. Brąz był tylko nagrodą pocieszenia.
— Po dyskwalifikacji czułem się tak, jakbym zmarnował kilka lat ciężkiej pracy. Ale to już za mną. Teraz jestem w lepszej dyspozycji niż przed Vancouver. Wtedy przesadziłem z liczbą startów, byłem zmęczony. W Soczi, tak jak na każdych innych zawodach, będę walczył o zwycięstwa. Ale nikt nie da mi medali za samo stanięcie na starcie – tłumaczył Kramer po wywalczeniu olimpijskich kwalifikacji. Niewykluczone, że najcięższą walkę o złoto będzie musiał stoczyć z rodakiem Bobem de Jongiem na 10 000 m. Dla 37-letniego zawodnika najbliższe igrzyska będą już piątymi w karierze. Na podium stawał trzykrotnie – był drugi w Nagano, pierwszy w Turynie i drugi w Vancouver. – Teraz znów tytuł jest w moim zasięgu – mówi de Jong.