Reklama
Rozwiń

Tak rodzi się zazdrość

Piątkowy poranek ze skokami poprawił polskie humory. Kamil Stoch po drugim treningu: skocznia to już moja dobra znajoma. Piotr Żyła na razie w rezerwie

Aktualizacja: 07.02.2014 21:52 Publikacja: 07.02.2014 12:02

Tak rodzi się zazdrość

Foto: AFP

Korespondencja z Krasnej Polany

Poszli spać późno, bo czwartkowe treningi ciągnęły się prawie do północy, a do górskiej wioski olimpijskiej dość daleka wyprawa. Rano trener Łukasz Kruczek kazał wstawać do pracy tylko Piotrowi Żyle, Dawidowi Kubackiemu i Kamilowi Stochowi, a Maciej Kot i Jan Ziobro mieli wolne – mogli już czuć się uczestnikami kwalifikacji.

Następna potrójna seria w piątkowym słońcu niewątpliwie była interesująca, zwłaszcza dlatego, że Stoch ze skoczka średnego nagle przeistoczył się w siebie, czyli mistrza. Trzy razy ponad sto metrów (kolejno 100,5; 102,5 i 103 m), styl błyskotliwy, ochy i achy obserwatorów całkowicie uzasadnione.

Gdy przyszedł do polskich dziennikarzy promieniał. – Czuję, że się zakwalifikowałem do drużyny, czuję w kościach i w skokach – mówił z uśmiechem. – Przez noc zmieniłem techniczne podejście do skoków na tej skoczni. Musiałem jednak zobaczyć i przemyśleć jak to wszystko się układa, dostosować pozycję najazdową, styl, chwilę porozmawialiśmy z trenerem o moich próbach, miał kilka uwag, wdrożyliśmy je dzisiaj i było wszystko dobrze, wszystko działa tak jak trzeba – dodał.

Polski lider chciał trenować, bo skocznia olimpijska jednak ma swoje osobliwości, nawet najlepsi musieli chwilę się z nią dogadywać. Jedni robili to lepiej, drudzy gorzej. Simon Ammann w czwartek niewidoczny, w piątek już skakał pod sto metrów, ale wyraźnie mniej od Stocha. Peter Prevc – dobrze, średnio setka w każdej próbie. Gregor Schlierenzauer jakiś metr mniej. Noriaki Kasai oszczędzał nogi i o formie Japończyka nie wiemy wiele. Nie skakali także o poranku Severin Freund, Anders Bardal, Andreas Wellinger, Thomas Morgenstern, Michael Hayboeck – takie uniki zwykle świadczą, że skoczek już może myśleć o kwalifikacjach.

Słoweńcy, groźni rywale Polaków, skakali. Jernej Damjan (najlepsza próba 98,5 m) przechodząc koło Stocha trącił go nartami, ale zaraz przeprosił. Robert Kranjec (101,5) celowo spuścił Polakowi gogle na nos i uciekł. – Tak rodzi się zazdrość – skomentował Kamil.

Lider PŚ w czwartek wieczorem nie mógł opuścić wioski olimpijskiej, współpracy odmówił identyfikator, ale dało się coś z tym zrobić, takie problemu humoru mu nie psują. – W dalszym ciągu nie wkładam sobie na plecy obowiązku wygrywania, po prostu będę robił swoje, jak najlepiej potrafię i to jest cel na sobotę i niedzielę – zapowiedział po piątkowym popisie. Wcześniej rzekł dla kolegów z TVP jeszcze ładniej: – Skocznia to jeszcze nie moja narzeczona, ale już dobra znajoma na pewno.

Tak naprawdę w piątek, oprócz korekty skoków Stocha, odbyła się mała dogrywka o czwarte miejsce w składzie na pierwszy konkurs. Dawid Kubacki wygrał z Piotrem Żyłą. Porównać długości skoków można, ale bardziej liczyła się dla trenera Łukasza Kruczka stabilność prób. Przez te dwa dni odrobinę równiej skakał Kubacki, dostanie swoją olimpijską szansę.

– Decyzja była uzasadniona: patrzyliśmy na obu całościowo, problem Piotrka nie został rozwiązany, spodziewamy się po nim regularnych skoków na bardzo wysokim poziomie, a Dawid tylko jeden skok, ostatni, mocno spóźnił. W przypadku Kamila wyjaśniliśmy szybko w czym rzecz, ustaliliśmy poprawki i okazało się, ustawiliśmy wszystko jak trzeba. Znamy Kamila od tej strony, zdarzało się to często, że na treningach był nijaki, ale w konkursie było świetnie. To cecha dobrych zawodników. Po dwóch dniach treningów nie ma co typować zwycięzców, nawet słabsze skoki Ammanna nic nie znaczą, może już się rozpędza – mówił trener.

Kamil Stoch na pewno w sobotę skoczy w serii treningowej, decyzja o skoku kwalifikacyjnym zapadnie na bieżąco, wedle potrzeby. Pompowania balonu nie będzie, ale optymizm chować pod śniegiem zeskoku – naprawdę nie trzeba.

Korespondencja z Krasnej Polany

Poszli spać późno, bo czwartkowe treningi ciągnęły się prawie do północy, a do górskiej wioski olimpijskiej dość daleka wyprawa. Rano trener Łukasz Kruczek kazał wstawać do pracy tylko Piotrowi Żyle, Dawidowi Kubackiemu i Kamilowi Stochowi, a Maciej Kot i Jan Ziobro mieli wolne – mogli już czuć się uczestnikami kwalifikacji.

Pozostało jeszcze 91% artykułu
Inne sporty
Czy to najlepszy sportowiec 2024 roku? Dokonał rzeczy wyjątkowych
Inne sporty
Tomasz Chamera: Za wizerunek PKOl odpowiada jego prezes
pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Rekordowa impreza reprezentacji Polski
Pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Kolejne medale i polskie rekordy w Budapeszcie
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Inne sporty
Kolarstwo. Zakażą stosowania tlenku węgla?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku