– Nawet w dniu zawodów staram się znaleźć czas na wyjście do kościoła. W trudnych momentach wiem, że Bóg doświadcza mnie w ten sposób, bym się czegoś nauczył. Pokazuje mi drogę. Zawsze będę powtarzał, że dziękuję Bogu za trudne chwile, dzięki którym później mogę być lepszy – mówił w jednym z wywiadów mistrz olimpijski.
Sportowa parafia
W sobotni wieczór, dzień przed konkursem na średniej skoczni, Kamil Stoch poszedł na mszę świętą. W Olimpijskim Centrum Religijnym odprawił ją dla naszych skoczków salezjanin ks. Edward Pleń, od 2002 r. krajowy duszpasterz sportowców i członek zarządu Polskiego Komitetu Olimpijskiego.
– Maciej Kot przeczytał pierwsze czytanie, Jasiu Ziobro zaśpiewał psalm, Kamil miał drugie czytanie, a modlitwę wiernych Dawid Kubacki – mówi w rozmowie z „Rz" duchowny. – Dałem im medalik Matki Bożej Wspomożycielki Wiernych i św. Jana Bosko. Życzyłem, by Matka Boża była z nimi i czuwała w każdym momencie. Jak widać, pomogła.
Igrzyska w Soczi są szóstymi, na których ks. Edward Pleń jest razem z polskimi sportowcami. Wcześniej był w Atenach (2004), Turynie (2006), Pekinie (2008), Vancouver (2010) i Londynie (2012). Towarzyszy im także na mistrzostwach świata, Europy czy Polski. Sportowcy mówią do niego pieszczotliwie „Eddie". Często zapraszają na uroczystości rodzinne.
– Czuję się z nimi bardzo związany. Zawsze po zawodach dostaję od nich esemesy, w których niezależnie od wyniku dziękują za modlitwę. Czasem piszą, że za słabo się staram – śmieje się ks. Edward. – Społeczność sportowców jest tak naprawdę dużą parafią, w której dyżur trwa przez całą dobę – dodaje już całkiem poważnie kapelan i opowiada, że jeden z zawodników zadzwonił do niego o trzeciej nad ranem, by podzielić się informacją o narodzinach syna.