– Nie mamy wątpliwości: nasz ośrodek przetrwa i będzie przynosił zyski – uważa Siergiej Bielikow, kierownik centrum narciarskiego Rosa Chutor położonego niedaleko Krasnej Polany.
Oba ośrodki po igrzyskach, zakończonych 23 lutego, miały się stać atrakcją dla narciarzy z Europy Zachodniej i Ameryki Północnej.
Rosjanie, którzy od lat spędzają wakacje nad Morzem Czarnym, są przekonani, że stworzyli alternatywę dla Alp i teraz czas na turystów z zagranicy. Tym bardziej że w Soczi będą kolejne wielkie zawody – październikowe Grand Prix Rosji Formuły 1.
Wizja rubli napływających z zachodniej Europy wywołała entuzjazm, ale niestety piękne wizje znacząco mijają się z rzeczywistością. Turystów, którzy mieli szturmować lotnisko w Adlerze, wciąż nie widać. Ponad miesiąc po igrzyskach Soczi bardziej straszy, niż zachwyca. Wokół luksusowej galerii handlowej Gorkij Gorod Mall zamiast samochodów klientów widać porozrzucane kartony. Na pustych sklepach wiszą kartki „Wkrótce otwarcie".
Na nadmiar zainteresowania nie narzekają także hotele. Potencjalni goście mogą wybrać nocleg w jednym z 50 tysięcy pokojów. Jest ich dwa razy więcej, niż było przed olimpiadą. Grupa Carlson Rezidor, która do tej pory miała w Soczi jeden hotel otwarty w 1991 r., z okazji igrzysk wybudowała pięć kolejnych. Zainwestować postanowili także inni potentaci – Hyatt czy Marriott.