W Centrum Olimpijskim zebrało się kilkaset osób: bohaterowie sportowych aren sprzed lat i medaliści z Soczi, trenerzy, działacze sportowi, sponsorzy, dziennikarze.
Trener złotego medalisty Zbigniewa Bródki i jego kolegów Konrada Niedźwiedzkiego oraz Jana Szymańskiego – Wiesław Kmiecik powiedział, że dla takich spotkań warto żyć.
– Lecieliśmy do Soczi z nadziejami i lękiem. Wiedzieliśmy, że stać nas na medale, ale pamiętaliśmy, że z powodu odwołania mistrzostw na Stegnach rytm treningowy został trochę zaburzony. A musieliśmy utrzymać u wszystkich formę. Wiedzieliśmy po zwycięstwie Zbyszka, że w Polsce kibice już oszaleli na jego punkcie, a koledzy i koleżanki nie chcieli być gorsi. Teraz, kiedy jeszcze raz oglądaliśmy nasze starty na telebimie, przeżywaliśmy wszystko tak jak wtedy. Mimo że wiemy, jak to się skończy – powiedział Kmiecik w rozmowie z „Rz".
W takim nastroju byli chyba wszyscy na sali. Finisz Bródki, łyżwiarek i łyżwiarzy z komentarzem telewizyjnym Piotra Dębowskiego, skoki Kamila Stocha komentowane przez Włodzimierza Szaranowicza i Marka Rudzińskiego, finisz Justyny Kowalczyk relacjonowany przez Marka Jóźwika i Przemysława Babiarza już stały się przebojami telewizji i będą porównywane z legendarnymi komentarzami Bohdana Tomaszewskiego i Jana Ciszewskiego sprzed lat.
Igrzyska w Soczi były dla Polski wyjątkowe. Sześć medali to wyrównanie rekordu sprzed czterech lat. Ale w roku 2010, w Vancouver, mieliśmy tylko jeden złoty medal Justyny Kowalczyk. Teraz aż cztery złote, jeden srebrny i jeden brązowy. W XX wieku polscy sportowcy wywalczyli na igrzyskach zimowych w sumie cztery medale. W XXI – już 16.