W niedawnym Pucharze Polski oglądaliśmy obraz piękny, lecz fałszywy. 12 tysięcy ludzi zapełniło Kraków Arenę, i to nie tylko podczas finału, co robiło wrażenie. Już wiadomo, że w kwietniu, w czasie mistrzostw świata Dywizji IA, ta hala znowu wypełni się po brzegi, choć Dywizja IA to zaledwie zaplecze elity, a polscy hokeiści dopiero co wydostali się z Dywizji IB, czyli z trzeciej ligi. W czasie kwietniowych mistrzostw ich rywalami będą Włochy, Japonia, Ukraina, Kazachstan i Węgry.
Starsi kibice mogą żyć wspomnieniami. Najpiękniejsze to mecz legenda: 1976 rok, Katowice, Spodek, mistrzostwa świata, spotkanie ze Związkiem Radzieckim. Rywale – mistrzowie świata i olimpijscy – niewiele wcześniej rozbili Polaków 16:1. Nasza drużyna była skazana na porażkę, ale wygrała 6:4, trzy gole zdobył Wiesław Jobczyk. Jeszcze 12 lat później, na igrzyskach w Calgary, Polacy potrafili zremisować z późniejszymi brązowymi medalistami – Szwedami.
W 2001 roku drużyna prowadzona przez Wiktora Pysza wygrała mistrzostwa świata Dywizji IA i awansowała do grona najlepszych. Jednak podczas MŚ rozgrywanych w Szwecji Polacy wypadli blado: najpierw zlali ich Słowacy (0:7), później Finowie (0:8), wreszcie Ukraińcy (0:3). Nie pomógł grający wówczas w NHL Mariusz Czerkawski, dla reprezentacji to były ostatnie mistrzostwa wśród najlepszych. O igrzyskach nasi hokeiści mogą już tylko marzyć – a taki Henryk Gruth zaliczył cztery olimpiady, w tym ostatnią z udziałem Polaków, w Albertville (1992).
Dramat dopełnił się po reformie Międzynarodowej Federacji Hokeja na Lodzie (IIHF) cztery lata temu: dwie równorzędne grupy A i B Dywizji I podzielono na zróżnicowane poziomem rozgrywki. Polacy trafili do Dywizji IB, a więc do trzeciej ligi, i mieli się zmierzyć z takimi hokejowymi potęgami jak Australia czy Korea Południowa. Ale nawet to ich przerosło: w 2012 roku kadra prowadzona znowu przez Pysza w decydującym o awansie meczu mistrzostw świata Dywizji IB w Krynicy-Zdroju przegrała z Koreańczykami 2:3. Tego już było za wiele – władze PZHL pożegnały selekcjonera.
Z zapaści polski hokej miał wydobyć słynny duet trenerski Igor Zacharkin – Wiaczesław Bykow, który doprowadził Rosję do dwóch tytułów mistrza świata. W tym tandemie to Bykow grał pierwsze skrzypce, Zacharkin był asystentem byłego znakomitego hokeisty. W reprezentacji Polski stało się inaczej: to Zacharkin objął ją jako selekcjoner, Bykow został konsultantem.