Pływanie jest jedną z trzech najchętniej oglądanych dyscyplin podczas igrzysk olimpijskich, ale pływacy w blasku fleszy stają tylko raz na cztery lata. Krezusami są największe gwiazdy, a ich kolegom po fachu – nawet ze światowej czołówki – do tej pory trudno było godnie zarobić. Wszystko zmienił rosyjsko-ukraiński oligarcha Konstantin Grigoriszin, który rok temu stanął okoniem światowej federacji i zorganizował komercyjną ISL.
Miliarder fortuny dorobił się na handlu produktami metalurgicznymi między Rosją i Ukrainą, a dziś jest ważnym graczem na rynku energetycznym, transportowym oraz armatorskim. Sieć jego powiązań politycznych jest podobno rozległa, choć – jak to bywa na Wschodzie – niczego nie wiadomo na pewno. Grigoriszin wspierał podobno kampanię Wiktora Juszczenki, a jego pieniądze jednocześnie przez lata były kroplówką dla Komunistycznej Partii Ukrainy.