Czuje się pan bezpiecznie?
Nie czuję, żeby cokolwiek się w moim życiu zmieniło. Decyzję o tym, aby nie odwiedzać pewnych krajów, podjąłem, jeszcze zanim trafiłem na kremlowską listę „terrorystów”. Moje dzieci policzyły, że odwiedziłem już 104 kraje, ale teraz mapa podróży została ograniczona. Jestem w Polsce, niebawem będę w Rumunii, nie mam problemu z państwami bałtyckimi czy nordyckimi. Nie pojadą za to raczej do mocno zinfiltrowanego Wiednia, na Węgry czy do Turcji. Nie chcę oskarżać władz któregoś z tych państw, że zorganizują coś na własną rękę, ale mogą przecież po prostu popatrzeć w innym kierunku. Unikać miejsc, gdzie agenci Władimira Putina mają zielone światło na robienie tego, co chcą.