Weekend na wzgórzu Holmenkollen niewiele zmienił w rywalizacji o Puchary Świata w narciarstwie klasycznym. Drużynowa rywalizacja skoczków zakończyła się zwycięstwem Słowenii, bracia Prevcowie i spółka okazali się lepsi od Norwegów, trzecie miejsce dla Japonii.
Małą niespodzianką był brak Niemców na podium, nawet z Severinem Freundem w składzie. Polacy do przedostatniej serii byli blisko czwartego miejsca, ale Stefan Hula tym razem nie wyskoczył ponad przeciętność. Kamil Stoch – bez zmian, błysk nie wrócił, lepsi byli Dawid Kubacki i Andrzej Stękała.
W niedzielę skoków nie było, gęsta mgła i silny wiatr to za dużo przeciwności, by konkurs indywidualny był bezpieczny. Publiczność zobaczyła lądowanie (więcej nie było widać) dwójki: Polaka Bartłomieja Kłuska (120 m) i Japończyka Shohei Tochimoto (104,5 m). Organizatorzy czekali prawie 1,5 godziny, odwołali serię próbną i kilka razy przekładali start, licząc na korzystną zmianę.
Na wzgórzu Holmenkollen takie przypadki to raczej rzadkość. Poprzedni raz zła pogoda spowodowała odwołanie rywalizacji 13 marca 1994 r. Następny planowy konkurs PŚ tego sezonu ma się odbyć w środę 10 lutego na skoczni Granasen w Trondheim. Być może już we wtorek odbędzie się tam konkurs zastępujący odwołane zawody w Oslo.
W biegach przewag Norwegii nikt nie podważył. Klasyczną rywalizację na dystansie 30 km (kobiety) i 50 km (mężczyźni) zdecydowanie wygrali prowadzący w klasyfikacji PŚ Therese Johaug i Martin Johnsrud Sundby.