Francuzi mówią o takich sportowcach „kanibale", z powodu nieposkromionego apetytu na zwycięstwa. 28-letni Fourcade, urodzony w Perpignan we francuskiej części Katalonii, na mistrzostwach świata odniósł zwycięstwa w dwóch konkurencjach indywidualnych – sprincie i biegu pościgowym – oraz w biegu mieszanym (kobiety plus mężczyźni). W klasyfikacji wszech czasów wyprzedził rodaka Raphaëla Poirée, który zdobył siedem tytułów. Fourcade ma ich już osiem, zaledwie o trzy mniej niż legendarny Norweg, 42-letni Ole Einar Bjoerndalen.
Od 2012 roku dominuje w Pucharze Świata, wygrywając rok po roku klasyfikację generalną. W niedzielę zapewnił sobie piątą Kryształową Kulę. Tu też goni Bjoerndalena, który sześciokrotnie był najlepszym biatlonistą sezonu. W zawodach PŚ na razie rozprawił się z Poirée, był 46 razy na pierwszym miejscu, podczas gdy jego wielki poprzednik 45. W tej klasyfikacji Norweg jest o lata świetlne przed Francuzami (94 zwycięstwa).
Fourcade, który nie ma nic przeciwko temu, by nazywać go Katalończykiem, jest jak piłkarska Barcelona. Bije rekord za rekordem i nie widać po nim oznak słabości. Wychowywał się w Pirenejach, w pobliżu słynnego wysokogórskiego ośrodka sportowego Font Romeu. Tam formę przed igrzyskami olimpijskimi w Montrealu szykowali polscy siatkarze prowadzeni przez Huberta Wagnera i przez wiele lat także polscy lekkoatleci. Biatlonista miał na co dzień to, co inni sportowcy musieli zdobywać, przyjeżdżając na zgrupowania. Jego ciało nabierało wytrzymałości dzięki zwiększającej się w takich warunkach liczbie czerwonych ciałek krwi.
Kot na śniegu
Fourcade przed trzema laty zeznawał w Paryżu przed senacką komisją ds. dopingu. Polityków zainteresował wysoki poziom żelaza w jego organizmie. Wytłumaczył im, że od urodzenia cierpi na bardzo rzadką chorobę – hemachromatozę. Objawia się ona podwyższonym stężeniem żelaza. Tę samą przypadłość ma Etiopczyk Haile Gebrselassie, dwukrotny złoty medalista olimpijski w biegu na 10 km. Gen HFE ma przeważnie złe następstwa, ale sportowcom zapewnia lepsze możliwości transportu tlenu. – Przy takich wynikach badań Martin mógłby być mistrzem w maratonie, gdyby nie jego gabaryty – 185 cm wzrostu i 75 kg wagi – tłumaczy Stephan Bouthiaux, trener kadry francuskich biatlonistów. Fourcade ma przy tym niebywale niskie tętno spoczynkowe, od 28 do 32 uderzeń na minutę.
Ale to nie koniec zalet jego organizmu. Szkoleniowcy francuscy dostrzegli, że ramiona mistrza pracują w tym samym rytmie i niemal z podobną siłą jak pięciokrotnego mistrza olimpijskiego w wioślarstwie Brytyjczyka Steve'a Redgrave'a. Nogi Fourcade ma natomiast takie jak kolarze, specjaliści od jazdy w górach. Ale jak się okazuje, równie ważne są pięty. Sam biatlonista przyznał, że potrafi poruszać się po śniegu na nartach jak kot. Po latach treningu nabrał bowiem wyjątkowego wyczucia. – W zaskakujący sposób potrafi dzięki temu przystosować się do zmiennych warunków na trasie – ocenia trener Bouthiaux.