Dwa niedawne zwycięstwa Polaka w rodzimej lidze DP World Tour (wygrał w niej w lipcu 2022 r. turniej Irish Open i w grudniu 2022 r. Australian Open) oraz mocna pozycja w bieżącym rankingu cyklu (Race to Dubai) dały najlepszemu polskiemu golfiście przepustkę do kilku amerykańskich startów z tymi, którzy tworzą elitę światowego golfa – liderem rankingu Jonem Rahmem, Scottie Schefflerem, Rorym McIlroyem oraz wieloma zwycięzcami turniejów wielkoszlemowych.
Większość tych sław gra przede wszystkim w PGA Tour – lidze najbardziej prestiżowej w obecnej hierarchii rozgrywek światowych, tam gdzie standardowe pule nagród w turniejach zaczynają się od 8-9 mln dolarów, a w imprezach najbardziej znaczących sięgają 20-25 mln. Polak grał już wcześniej w PGA Tour, w październiku 2022 r. zaczął tę przygodę od gry w Butterfield Bermuda Championship, wtedy jeszcze bez sukcesu, ale na początku lutego przybył do Kalifornii zrobić następny krok i tym razem poszło mu znacznie lepiej.
Czytaj więcej
Przypadek Adriana Meronka, już dwukrotnego mistrza prestiżowych golfowych turniejów, to dowód, że Polacy mają talent nawet do takich sportów, których w zasadzie nie znają. Bliższe poznanie może jednak wkrótce nastąpić, właśnie za sprawą 30-latka z Wrocławia.
Najpierw zajął dzielone 45. miejsce w Genesis Invitational, turnieju, w którym gospodarzem jest od lat Tiger Woods. Grało tam wiele sław, zwyciężył Jon Rahm (dzięki temu wrócił na szczyt rankingu światowego – OWGR). Warto było tam pojechać także dlatego, że na kalifornijskim polu Riviera Country Club w Pacific Palisades (nieopodal Los Angeles) w 2028 roku odbędzie się golfowy turniej igrzysk olimpijskich.
W minionym tygodniu Adrian Meronk grał w w Honda Classic na polu mistrzowskim PGA National Resort and Spa w Palm Beach Gardens na Florydzie. W nieco słabszej obsadzie był 14., co oznaczało kolejne punkty rankingowe i niezłą premię (136 tys. dol.). Wygrał Chris Kirk.