Ze wszystkich klasyków ten wzbudza najwięcej emocji. Kolarze bez względu na pogodę nadal jeżdżą na starych drogach, wyłożonych „kocimi łbami”, finisz odbywa się na archaicznym welodromie w Roubaix, nagrodą dla zwycięzcy oprócz dosyć symbolicznej premii pieniężnej jest kawałek kostki brukowej i wstęp do galerii sław.
W dawnych czasach, kiedy liczyła się wszechstronność, wygrywali w Roubaix Fausto Coppi, Eddy Merckx, Bernard Hinault, Francesco Moser. Dziś triumfują fachowcy od wyścigów jednodniowych - Tom Boonen, Fabian Cancellara, czy ubiegłoroczny zwycięzca John Degenkolb.
W tym roku zanosi się także na walkę specjalistów od jazdy w specyficznych warunkach „Piekła Północy”: Cancellary, Boonena, Zdenka Stybara, Aleksandra Kristoffa, Sepa Vanmarcke i znakomitego w ostatnich dniach Petera Sagana. Słowak wygrał w wielkanocną niedzielę wyścig Gent – Wevelgen, a przed tygodniem Tour des Flandres, w którym część trasy też prowadziła po bruku. Był też drugi w E3 Harelbeke, gdzie wyprzedził go Michał Kwiatkowski. Mistrz świata jeździ rzeczywiście jak mistrz, ale w niedzielę czeka go najpoważniejsze wyzwanie.
W wyścigu nie weźmie udziału żaden z Polaków. Michał Kwiatkowski przygotowuje się do startu w Amstel Gold Race i Liege-Bastogne-Liege, Rafał Majka trenuje przed Giro d’Italia, a Maciej Bodnar, który miał pojechać na północy Francji, tydzień temu złamał szczękę.
Organizatorzy przygotowali w tym roku dla kolarzy 27 odcinków „kocich łbów”. Każdy z nich jest dokładnie skatalogowany, opisany, niektóre nawet wypolerowane. Sektory sklasyfikowano ze względu na skalę trudności od jedno do pięciogwiazdkowych. Tych ostatnich będą trzy: na Arenbergu (162 km trasy), Mons-en-Pevele (209) i w Le Carrefour de l’Arbre (240 km). Łącznie kolarze na 257-kilometrowej trasie będą mieli do przejechania 52,8 km odcinków brukowanych, o 100 m mniej niż w ubiegłym roku. Możliwe, że tuż przed startem dojdzie do wyeliminowania kolejnych sektorów, jeśli okaże się, że ze względu na deszcz stwarzają dla zawodników niebezpieczeństwo.