– To dystans bardzo trudny, umiejętność rozłożenia sił jest najważniejsza. Trzeba biec własnym rytmem, bez oglądania się na innych. I nie spieszyć się na strzelnicy – twierdzi Sikora, mistrz świata sprzed 15 lat właśnie na 20 km.
Polak mówi, że biega mu się w Whistler Park lekko, ze smarowaniem też nie ma problemów, jeśli warunki są sprawiedliwe. Dziś wszystko będzie zależało od pewnego oka i ręki. Na 20 km nie biega się karnych rund. Każde pudło to strata jednej minuty.
W biegu pościgowym wygranym przez Szweda Bjoerna Ferry losy medali decydowały się właśnie na strzelnicy. Ole Einar Bjoerndalen, choć startował z 17. miejsca, prawdopodobnie byłby na podium, gdyby nie dwa pudła w ostatnim strzelaniu.
Inny z Norwegów Emil Hegle Svendsen pomylił się cztery razy, a Słoweniec Klemen Bauer – pięć. Ale bez szybkiego biegu też niewiele można osiągnąć. Ukrainiec Siergiej Sedniew, który jako jedyny strzelał bezbłędnie, przesunął się z 22. na dziesiąte miejsce i to wszystko.
Dziś Sikora startuje pod wyjątkową presją. Walczy o dobre miejsce, ale też o to, by nie zakończyć igrzysk już po tej konkurencji. Polak wciąż nie może być pewny startu w biegu ze startu wspólnego na 15 km. To będzie ostatnia indywidualna próba na igrzyskach, Sikora właśnie w niej zdobył srebro w Turynie. W biegu masowym startuje tylko 30 najlepszych. Medaliści wcześniejszych biegów i biatloniści z czołowej piętnastki Pucharu Świata miejsce mają zapewnione.