Justyna Kowalczyk i finał Tour de Ski

W niedzielę finał Tour de Ski, wspinaczka pod górę. Ponad pół godziny cierpienia. Justyna Kowalczyk walczy o czwarte z rzędu zwycięstwo

Publikacja: 04.01.2013 20:43

Justyna Kowalczyk wygrała w piątek bieg na 3 km i powiększyła przewagę nad rywalkami

Justyna Kowalczyk wygrała w piątek bieg na 3 km i powiększyła przewagę nad rywalkami

Foto: AFP

Paweł Wilkowicz z Val di Fiemme

Nadchodzi zawsze w pierwszą lub drugą niedzielę stycznia. W kolarskim Tour de France na ostatnim etapie jest pakt o nieagresji i rozlewanie szampana.

A w Tour de Ski – wyścig o wszystko, na trasie uważanej za najtrudniejszą na świecie.

To niby tylko 9 kilometrów, żaden dystans dla biegaczy. Start ze stadionu w Lago di Tesero, na którym za niecałe dwa miesiące będzie się zaczynać i kończyć walka o medale mistrzostw świata w Val di Fiemme. Potem spokojny bieg wzdłuż rzeki, fragmentem trasy jednego z najsłynniejszych narciarskich maratonów, 70-kilometrowej Marcialongi.

Ale po przejechaniu ponad 5 km i skręcie w lewo staje się przed ścianą płaczu. Tam zaczyna się slalomowy stok na górze Alpe Cermis: trasa wyznaczona chorągiewkami i niebieskimi liniami na śniegu, wszystko jak w narciarstwie alpejskim.

Spęd bydła

Tyle że trzeba tutaj pruć pod górę, do mety przy środkowej stacji kolejki linowej. Różnica wzniesień to aż 400 metrów. Po obu stronach szpaler widzów, stoiska z włoskimi przysmakami, dymiące garkuchnie. A narciarze biegną środkiem tego pikniku, pilnując, żeby nie zgubić rytmu, bo miejscami jest tak stromo, że można się osunąć ze stoku. I żeby nie przeszarżować, bo góra tego nie wybacza.

Narciarze nazywają finał na Alpe Cermis czołganiem, niektórzy nawet spędem bydła, narzekają, że to nieestetyczne. Za metą padają na śnieg, mają skurcze, zawroty głowy, drgawki, odgrażają się czasami, że już tu nie wrócą. Ale większość wraca.

Czasem nawet czołgają się tutaj po czterech dniach brania antybiotyków, jak kiedyś Justyna Kowalczyk. Jedna z ledwie sześciu narciarek i narciarzy, którzy startowali we wszystkich sześciu poprzednich Tourach i za każdym razem dotarli do mety.

Justyna była pierwsza na górze już trzy razy z rzędu. W niedzielę zapewne wygra wyścig czwarty raz. Bieg kobiet zaczyna się o 11.45 (TVP 2, Eurosport), start jest w takiej kolejności i w takich odstępach, jakie sobie narciarki wywalczyły na poprzednich etapach.

Piątkowy bieg Polki na 3 km stylem klasycznym w Toblach był perfekcyjny, drugą Kristę Lahteenmaeki Kowalczyk wyprzedziła aż o 16,5 sekundy, nad drugą w klasyfikacji Touru Charlotte Kallą zyskała – doliczając bonusy – aż 40,3 s przewagi. Nad trzecią Therese Johaug, która najlepiej wspina się na Alpe Cermis i dlatego jest najgroźniejszą rywalką w całym wyścigu – 37,2. Kalla i Johaug są już o ponad minutę za Justyną.

W sobotę jest wyścig na 10 km stylem klasycznym ze startu wspólnego (początek 12.30), z aż trzema okazjami do zebrania bonusowych sekund: na dwóch lotnych premiach i na mecie. To może być kolejny pokaz siły Justyny, która od ponad roku nie przegrała żadnego biegu na 10 km klasykiem.

Każda kolejna sekunda przewagi się liczy, bo Johaug potrafi na finałowej górze dokonywać cudów. Przed rokiem miała czas podbiegu lepszy o minutę od wyniku Justyny. Dwa lata temu – o dwie minuty.

Kto pierwszy wbiega na metę na Alpe Cermis, wygrywa cały Tour i zgarnia największą premię w sezonie.

Tym razem to będzie 90 tysięcy franków, czyli blisko 300 tysięcy złotych. Dla porównania: w kończącym się tego samego dnia Turnieju Czterech Skoczni nie ma ostatnio żadnej dodatkowej nagrody w finale, tylko normalne pucharowe premie za miejsca. Ale turniej to siła tradycji. A Tour – nowoczesności i marketingu.

Gdy sześć lat temu biegacze pierwszy raz wpełzali pod Alpe Cermis, komentator jednej ze szwedzkich gazet napisał, że to jest niegodne narciarstwa. Ale Juerg Capol, wówczas szef biegów, a dziś całego marketingu w Międzynarodowej Federacji Narciarskiej (FIS), bronił swojego pomysłu. – Wiem, że biegi to konserwatywny sport i że niektórym najbardziej się podoba bieganie na 50 km w lesie. Ale tak się ludzi nie przyciągnie – mówił.

Bicepsy i sześciopaki

Biegacze to gladiatorzy zimy, najtwardsi ludzie na nartach, z imponującymi bicepsami i sześciopakami na brzuchach. Capol chciał, żeby Alpe Cermis było tego symbolem. Żeby wpisało się w modę na sporty wytrzymałościowe, ten snobizm katorżnictwa, który sprawia, że coraz więcej amatorów zapisuje się do maratonów, że biznesmeni wieszają sobie w biurach oprawione numery startowe, że jeżdżą po świecie szlakiem najsłynniejszych biegów, że akademie triatlonu zarabiają krocie.

Biegi narciarskie świetnie korzystają z tego boomu. Rosną zyski producentów sprzętu i organizatorów imprez, oczywiście najbardziej w Norwegii, gdzie numery startowe na najsłynniejszy bieg, Birkebeiner, osiągają na licytacjach zawrotne ceny. Ale ta moda coraz szybciej rozlewa się po świecie, Polska jest najlepszym przykładem. Dla Val di Fiemme i całego regionu Trentino, w którym kończy się Tour, polscy turyści narciarscy to już od dłuższego czasu najlepsi klienci po Niemcach. Alpe Cermis to jeden ze sposobów, by oprócz tych uprawiających narciarstwo alpejskie skusić też biegających.

Co roku finałowa wspinaczka to najchętniej oglądany Puchar Świata, rok temu w Polsce przyciągnął ponad 5,5 mln telewidzów. Wzdłuż trasy ustawiają się tysiące kibiców, żeby, jak na przełęczach Tour de France, zajrzeć w oczy ścigającym się, mieć ich na wyciągnięcie ręki. A od dwóch lat można też w dniu finału przebiec po tej samej trasie, po której niedługo później będą się ścigać biegacze. To bieg dla amatorów, ale też dla byłych gwiazd narciarstwa. Dla wszystkich, którzy chcieliby się przekonać, jak to boli, jak trudno jest się wspiąć na górę szybciej niż w godzinę. A najlepszym biegaczkom wystarcza niewiele ponad pół godziny. Biegaczom jeszcze kilka minut mniej. Za metą padają i narzekają. A potem mówią: do zobaczenia za rok.

KOBIETY.

3 km klas.: 1. J. Kowalczyk (Polska) 10.08,1; 2. K. Lahteenmaki (Finlandia) strata 16,5; 3. A. Jacobsen (Norwegia) 17,1;… 32. P. Maciuszek 45,6; 36. K. Kubińska (obie Polska) 49,7. Klasyfikacja TdS po uwzględnieniu bonifikat czasowych (po 5 z 7 etapów): 1. Kowalczyk 1:22.01,2; 2. Ch. Kalla (Szwecja) 1.03,6; 3. T. Johaug (Norwegia) 1.05,9;… 38. Kubińska 6.36,7; 45. Maciuszek 7.37,3.

MĘŻCZYŹNI.

5 km klas. : 1. A. Połtoranin (Kazachstan) 12.37,9; 2. P. Northug (Norwegia) 8,0; 3. D. Cologna (Szwajcaria) 8,2;... 27. M. Kreczmer (Polska) 39,1. Klasyfikacja TdS: 1. Northug 2:19.20,9; 2. Cologna 16,1; 3. A. Liegkow (Rosja) 23,6;... 54. Kreczmer 8.59,7.

Paweł Wilkowicz z Val di Fiemme

Nadchodzi zawsze w pierwszą lub drugą niedzielę stycznia. W kolarskim Tour de France na ostatnim etapie jest pakt o nieagresji i rozlewanie szampana.

Pozostało jeszcze 97% artykułu
pływanie
Bartosz Kizierowski trenerem reprezentacji Polski
Materiał Promocyjny
Jaką Vitarą na różne tereny? Przewodnik po możliwościach Suzuki
Inne sporty
Mistrzostwa Europy. Damian Żurek i Kaja Ziomek-Nogal blisko podium
Szachy
Sukces polskiego arcymistrza. Jan-Krzysztof Duda z medalem mistrzostw świata
Inne sporty
Polak płynie do USA. Ksawery Masiuk będzie trenował ze szkoleniowcem legend
Materiał Promocyjny
Warta oferuje spersonalizowaną terapię onkologiczną
Inne sporty
Czy to najlepszy sportowiec 2024 roku? Dokonał rzeczy wyjątkowych
Materiał Promocyjny
Psychologia natychmiastowej gratyfikacji w erze cyfrowej