Ceremonia otwarcia to zawsze był jeden z najbardziej wzruszających momentów igrzysk. Stadion pełen sportowców, na trybunach kibice z całego świata czekający na wejście swoich reprezentacji, a wcześniej spektakl prezentujący kulturę i historię kraju gospodarza.
Tym razem musi być inaczej. Nie zobaczymy przemarszu zbyt wielu sportowców, a trybuny będą puste. To pierwsze igrzyska tylko dla telewidzów, pierwsze, podczas których gospodarze nie witają gości z radością, lecz ze strachem. Sportowcy opowiadają o samotnych spacerach w wiosce olimpijskiej, która stała się twierdzą.
To wszystko sprawia, że trudniej o radość, ale chyba warto na dwa tygodnie zapomnieć o troskach i uwierzyć, że 23 lipca o 13.00 polskiego czasu zaczyna się wielkie święto sportu, na które zasłużyliśmy i my, i sportowcy.
Czy polscy olimpijczycy nam w tym pomogą, czy przeżyjemy dzięki nim niezapomniane emocje? Podczas trzech ostatnich igrzysk w Pekinie (2008), Londynie (2012) i Rio (2016) reprezentaci Polski zdobywali po 11 medali, ale złotych było coraz mniej.
W Tokio może być lepiej i obyśmy tym razem ustrzegli się dopingowych skandali podobnych jak w Rio. Już pierwszy weekend może być ciekawy – z medalowymi szansami startują kolarki i kolarze szosowi, walczą szpadzistki, zaczynają grę siatkarze.