Na swój trzeci złoty medal (po triumfie w zjeździe i supergigancie) liczyła w sobotę Amerykanka Lindsey Vonn. Mogła go zdobyć, bo po pierwszym przejeździe była druga – tuż za Włoszką Manuelą Moelg. Jednak drugi przejazd przewrócił klasyfikację w czołówce.
Vonn upadła w górnej części trasy, a Moelg – mając złoto na wyciągnięcie ręki – ominęła jedną z ostatnich bramek. Nie ukończyła też finałowej serii Sandrine Aubert – trzecia po pierwszym przejeździe. Niepocieszony był oczekujący za metą na medal prezydent Nicolas Sarkozy i wszyscy francuscy kibice.
Maria Riesch zaatakowała z szóstej pozycji i zwyciężyła, wyprzedzając broniącą tytułu Czeszkę Sarkę Zahrobską i Finkę Tanję Poutiainen. Riesch to najlepsza slalomistka w tej edycji Pucharu Świata. Wygrała cztery z siedmiu rozegranych dotąd pucharowych slalomów, w pozostałych zajmowała drugie i trzecie miejsca. Nie mogło jej więc również zabraknąć na podium mistrzostw świata.
W męskim slalomie czołówka porannego przejazdu też się po południu posypała, ale ten, który prowadził, zachował pozycję. Stracili je natomiast: Szwed Johan Brolenius (był drugi) i wielki faworyt gospodarzy mistrzostw, lider slalomowej klasyfikacji PŚ Jean-Babtiste Grange (trzeci). 31-letni Manfred Pranger miał najmocniejsze nerwy i najsilniejsze nogi – dojechał pewnie, dając Austrii pierwszy złoty medal tych MŚ w konkurencjach męskich.
Francuzi otarli łzy po przejeździe Juliena Lizeroux, który dopiero w styczniu, w wieku 29 lat, pierwszy raz wygrał w Kitzbuehel slalom Pucharu Świata. Przedtem nigdy nie było go nawet w trójce, a wczoraj był drugi.