[srodtytul]Wzruszenie drapało mnie w gardło[/srodtytul]
[b]Aleksander Wierietielny, trener Justyny Kowalczyk[/b]
Najważniejsze, że Justysia potrafiła biec od początku do końca tak konsekwentnie. Ustaliliśmy, że będzie się chowała za plecami innych możliwie jak najdłużej. Na prowadzenie wyszła tylko w początkowej fazie, na ostrych zjazdach, bo chciała uniknąć przykrych niespodzianek. Później sama już nie pchała się do przodu. Atakować miała dopiero na ostatnim podbiegu. I tak się stało, ale kiedy zobaczyła, jak zmęczona jest Norweżka, poczekała jeszcze chwilę i ostateczny szturm przypuściła dopiero na finiszu. Mądra dziewczyna, zrobiła, jak należało. Narty do łyżwy w drugiej fazie biegu jechały jak marzenie. Ona i Steira miały najlepszy sprzęt. Dzięki temu mogła zaoszczędzić sporo sił na zjazdach. Ale kiedy biegły stylem klasycznym, byłem mocno zdenerwowany. Smarowanie nie było najlepsze. Niby narty trzymały dobrze, ale zauważyłem lód na ich spodach. Bałem się, że to przeszkodzi Justysi w szybkim biegu. Na szczęście tak się nie stało i kiedy już zmieniła narty, byłem spokojniejszy. Dopiero przed ostatnim podbiegiem ruszyłem za nią i krzyknąłem, by się nie oglądała. To taki jej mankament. Rywalki odczytują to jako słabość i atakują. Tak było przecież na igrzyskach w Turynie, gdzie była trzecia, choć prowadziła. Rosjanka Julia Czepałowa powiedziała, że Justysia dała im w prezencie najcenniejsze medale, niepotrzebnie sygnalizując swój kryzys. W tym biegu Saarinen też czekała na taki moment. Samego finiszu nie widziałem, nie zdążyłem wrócić na stadion. Gratulowali mi Czesi, gratulowali inni, ale nie wiedziałem, z jakiego medalu mam się cieszyć. Później, gdy już obejrzałem powtórkę, wzruszenie drapało mnie w gardło. Tak samo jak 14 lat temu, gdy Tomek Sikora, którego wtedy trenowałem, zdobywał biatlonowe mistrzostwo świata w Anterselvie. Złoto to jednak jest złoto.
[srodtytul]Sylwetka Justyny Kowalczyk[/srodtytul]
Urodzona 19 stycznia 1983 roku w Limanowej. 173 cm, 59 kg. Panna, mieszka w Kasinie Wielkiej. Klub: AZS AWF Katowice.
Brązowa (na 10 km stylem klasycznym) i złota (bieg łączony na 15 km) medalistka mistrzostw świata w Libercu (2009), brązowa medalistka (30 km tech. dow.) igrzysk olimpijskich w Turynie (2006). Wicemistrzyni świata juniorek (2003), czterokrotna złota medalistka młodzieżowych mistrzostw świata do lat 23 (2006), czterokrotna mistrzyni Uniwersjady.
Jej wyniki podczas mistrzostw świata w Oberstdorfie (2005) były najlepszymi w historii startów polskich biegaczek w imprezach tej rangi, zostały jednak anulowane po testach antydopingowych. 15 czerwca 2005 roku została zdyskwalifikowana na dwa lata. Zakaz startów został skrócony po kolejnych apelacjach i zawodniczka wróciła do rywalizacji już w grudniu 2005. Pierwsze punkty w zawodach Pucharu Świata zdobyła 19 grudnia 2001 roku w Asiago.
7 stycznia 2006 po raz pierwszy stanęła na podium PŚ, zajmując trzecie miejsce w biegu na 10 km techniką klasyczną w Otepaeae. Trasy
w Estonii należą do jej ulubionych. Ma tam nawet swoje kluby kibica. Rok później, 27 stycznia 2007, sięgnęła w Otepaeae po swoje pierwsze pucharowe zwycięstwo w biegu na 10 km techniką klasyczną. Do dziś ma ich na koncie pięć, w tym trzy w tym sezonie.
Ubiegłoroczną rywalizację w Pucharze Świata zakończyła na trzecim miejscu. Teraz także jest trzecia, za Finką Ainą-Kaisą Saarinen i Słowenką Petrą Majdić. O miejsce na podium walczy z inną Finką – Virpi Kuitunen.
O swoim życiu prywatnym mówi, że jest dość monotonne. Od treningu do treningu, przez 300 dni w roku. Trochę czasu na prywatność ma na wiosnę: dokładnie miesiąc, od końca marca do maja. Wtedy zamienia się w studentkę Akademii Wychowania Fizycznego w Katowicach. A potem znowu do pracy. Przebiega kilkanaście tysięcy kilometrów rocznie.[/ramka]
[i]Masz pytanie, wyślij e-mail do autora:
[mailto=j.pindera@rp.pl]j.pindera@rp.pl[/mail][/i]