Reklama
Rozwiń

Biegnij złoto do złota

Justyna Kowalczyk ma drugi złoty medal mistrzostw świata. Wygrała bieg na 30 km i nie tylko dla Polaków została królową nart w Libercu, choć medali ma mniej niż Aino-Kaisa Saarinen. Wyprzedziła Rosjankę Jewgienię Miedwiediewą i Ukrainkę Walentynę Szewczenko - pisze Krzysztof Rawa z Liberca

Aktualizacja: 01.03.2009 16:16 Publikacja: 28.02.2009 14:17

Justyna Kowalczyk ze złotym medalem sprzed kilku dni

Justyna Kowalczyk ze złotym medalem sprzed kilku dni

Foto: AFP

[b][link=http://www.rp.pl/galeria/2,269803.html]Zobacz galerię zdjęć[/link][/b]

Jeszcze na dwa kilometry przed metą można było trochę się denerwować. Do mety pędziła silna dziewięciosobowa grupa, w niej mocne sprinterki Saarinen i Arianna Follis. Justyna Kowalczyk niemal przez cały czas pilnowała liderek, rzadko sama prowadziła, lecz nie mogła nie podjąć ryzyka długiego finiszu.

Jak potem mówiła - trochę nie posłuchała trenera, ruszyła do ataku nieco wcześniej, niż przewidywał plan, do mety były jeszcze dwa kilometry i dwa trudne podbiegi. Decyzja była doskonała, Polka zyskała na jednym wzgórzu kilkanaście metrów przewagi, na drugim była już dwa razy dalej od grupy.Aino-Kaisa Saarinen miała kolizję, musiała zmieniać złamany kijek, niebyła w stanie pobiec za Polką.

Pościg nie udał się także dlatego, że rywalki szybko pojęły, że nie dogonią polskiej mistrzyni i zaczęły myśleć o własnym finiszu. Zaczęły się najpiękniejsze minuty Justyny Kowalczyk w Libercu. Przez kilkaset metrów pędziła nie oglądając się do mety, ale gdy wbiegła na stadion Vesec, mogła zacząć się uśmiechać. Usłyszała polski krzyki, spojrzała na metę i podniosła ręce w górę. Za metą upadła, najdłuższy bieg ma swoje prawa, ale zaraz wstała i zaczęła przyjmować gratulacje.

- To było marzenie, to cudowna sprawa realizować marzenia. Świętowania jednak nie będzie, przede mną jeszcze tylko wieczorna ceremonia wręczania medali, a potem jadę prosto do domu, rodzice już tutaj czekają na mnie. Dwa miesiące nie byłam w domu - mówiła za metą.

Rywalki były daleko, wspaniały długi finisz dał Polce prawie 10 sekund przewagi nad Miedwiediewą i Szewczenko. Ostatniego sprintu nie wytrzymała też Saarinen, była dopiero siódma. Gdy minęły pierwsze emocje podwójna mistrzyni świata, potrójna medalistka z Liberca mogła spokojnie podsumować bieg. - Wiedziałam, że jestem faworytką, inne też to wiedziały, Włoszki nawet prosiły mnie żartem, bym nie nadawała tempa, bo umrą - mówiła dziennikarzom.

Zanim nastąpił decydujący atak Polki w biegu widać było sporo taktyki. Trochę niespodziewanie większość biegaczek wykorzystała dwie szanse na zmianę nart. Ulf Olsson tłumaczył później, że mokry śnieg, ze względu na rosnącą temperaturę mocno posypany solą sprzyjał gromadzeniu się brudu na ślizgach, więc wymiana na świeżo posmarowane deski miała sens. - Parafiny i smary się ścierały się szybko, przygotowałem dla Justyny dwie pary identycznych nart, te na których jechała od startu wymieniła na 12kilometrze, nasmarowałem je w 20 minut i czekały na nią do 18 kilometra - mówił. Większość liczących się biegaczek także zmieniała sprzęt, wyłamały się Włoszki, ale kilka sekund zysku nic im nie dało, tempo Justyny Kowalczyk było za mocne.

Trener Aleksander Wierietielny przyszedł do biura prasowego z pomarańczową koszulką w dłoni. Trzymał ją złożoną w dłoniach i mówił: - Kiedy na początku mistrzostw organizatorzy przyznali nam numery startowe i wręczyli te koszulki dla ekipy, to dla Justyny wybrałem jedną, specjalną. Zobaczcie, jaki miała numer. Pokazał: były na niej trzy jedynki. - To był nasz cel - dodał - więc tak patrząc, nie udało się wykonać planu. Można było uwierzyć, że mówił poważnie, ale za chwile dodał, że jest po prostu ogromnie dumny ze swej gwiazdy. Chwalił mistrzynię, współpracowników,obiecał, że nie da się skusić innym federacjom, dodał, że w Pucharze Świata też będzie jeszcze walka o podium.

Wieczorem na rynku w Libercu przeżyliśmy wszystko jeszcze raz. Na wielkim telebimie biegła Justyna Kowalczyk, potem na żywo odebrała medal od szefa Międzynarodowej Federacji Narciarskiej Gian-Franco Kaspera, wycałowała się z prezesem Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniuszem Tajnerem, wzięła kryształ od burmistrza Liberca i usłyszeliśmy Mazurek Dąbrowskiego zakończony fajerwerkami.

Warto było tam być, patrzeć na szeroki uśmiech mistrzyni, podziwiać pięknie oświetlony ratusz, polskie flagi oraz transparent z napisem Kasina Wielka, bić z tłumem brawo i spełniać toast szklanką grzanego wina

[ramka]Bieg kobiet na 30 km techniką dowolną ze startu wspólnego:

1. J. Kowalczyk (Polska) 1:16.10,6 godz.; 2. J. Miedwiediewa (Rosja) 8,8 s straty; 3. W. Szewczenko (Ukraina) 9,3; 4. Th. Johaug 9,9; 5. K. Stoermer Steira (obie Norwegia) 11,3; 6. R. L. Roponen 12,2; 7. A. K. Saarinen (obie Finlandia) 16,5; 8. A. Follis 31,1; 9. M. Longa (obie Włochy) 46,9; 10. P. Muranen (Finlandia) 1.13,5;... 21. K. Marek 3.03,0; 50. P. Maciuszek (obie Polska) 11.15,6. Sylwia Jaśkowiec nie wystartowała z powodu choroby.[/ramka]

 

 

 

 

 

[b][link=http://www.rp.pl/galeria/2,269803.html]Zobacz galerię zdjęć[/link][/b]

Jeszcze na dwa kilometry przed metą można było trochę się denerwować. Do mety pędziła silna dziewięciosobowa grupa, w niej mocne sprinterki Saarinen i Arianna Follis. Justyna Kowalczyk niemal przez cały czas pilnowała liderek, rzadko sama prowadziła, lecz nie mogła nie podjąć ryzyka długiego finiszu.

Pozostało jeszcze 92% artykułu
Inne sporty
Czy to najlepszy sportowiec 2024 roku? Dokonał rzeczy wyjątkowych
Inne sporty
Tomasz Chamera: Za wizerunek PKOl odpowiada jego prezes
pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Rekordowa impreza reprezentacji Polski
Pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Kolejne medale i polskie rekordy w Budapeszcie
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Inne sporty
Kolarstwo. Zakażą stosowania tlenku węgla?
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku