30 kilometrów polskiej dumy

Do dwóch medali dodała trzeci – za mistrzostwo świata w biegu na 30 kilometrów. Nie było na nią silnych, gdy przyspieszyła przed metą. Wyprzedziła Rosjankę Jewgienię Miedwiediewą i swoją przyjaciółkę Walentynę Szewczenko z Ukrainy

Aktualizacja: 02.03.2009 06:51 Publikacja: 02.03.2009 02:24

30 kilometrów polskiej dumy

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Po biegu wydawało się, że ten medal przyszedł łatwo, ale to nieprawda. Prawie dwukilometrowa ucieczka z dwoma długimi podbiegami kosztowała niemało zdrowia. Za metą polska mistrzyni upadła, przez chwilę leżała twarzą w śniegu, niepokój trwał jednak krótko. Wstała, otarła policzki i była gotowa do przyjmowania gratulacji.

Pobiegła wspaniale. Znów była tą dojrzałą Justyną Kowalczyk, która widzi wszystko na trasie, wie, kiedy przyspieszyć, kiedy złapać oddech, jak rozłożyć siły. Początek przypominał bieg łączony, czarny kombinezon Polki znów widać było na pierwszym miejscu. Masowy start to przecież przepychanki, kolizje, czasem upadki. Miała tego unikać, a sposób był tylko jeden – umknąć do przodu ze strefy zagrożenia. Potem zaczęła się taktyka.

Nie tylko Kowalczyk miała swój plan. Chętnych do nadawania tempa nie było wiele. Trochę z musu do tej pracy wzięły się Finki Pirjo Muranen i Aino-Kaisa Saarinen, potrójna złota medalistka z Liberca. Virpi Kuitunen niemal z miejsca oddała pole, przegrywała wyraźnie nawet z Kornelią Marek, nie ukończyła biegu.

Po jednej trzeciej trasy w przodzie wciąż widać było wiele kandydatek do wygranej. Rozmoczony śnieg nie hamował tempa, 20 biegaczek utworzyło rozciągniętą grupę, z której żadna nie chciała odpaść. Pierwsze zamieszanie przyszło z pierwszą zmianą nart. Kilkanaście dziewczyn podbiegło naraz do stanowisk ze sprzętem, kilka sekund na rozpięcie i zapięcie wiązań i dalej w drogę. Tylko Włoszki Marianna Longa i Arianna Follis się wyłamały.

Ulf Olsson, szwedzki specjalista odpowiedzialny za smarowanie, mówił potem, że po porannych testach wybrał na bieg dwie pary, które niosły Justynę najszybciej. W zapasie miał trzecią i czwartą, ale nie tak doskonałe, więc gdy Polka przypięła nowe, chwycił używane deski i popędził smarować je jeszcze raz.

Powód był ważny: topniejący śnieg, mokra trasa i brud szybko niszczyły jego pracę.

[wyimek]Dwa kilometry przed metą Justyna ruszyła po swoją kolejną wielką nagrodę za lata harówki[/wyimek]

Siedem i pół kilometra dalej pozwolono na kolejny przystanek w boksach technicznych. Justyna po raz drugi zmieniła narty i warto było, bo po kilkudziesięciu metrach znów zobaczyliśmy ją spokojną na stałym miejscu – przed Włoszkami, tuż za prowadzącymi. Jeśli była górka, przesuwała się wyżej – ona po prostu nie umie wolno biec pod górę.

Po 20 km do dyktowania tempa wzięły się Norweżki Kristin Steira i Therese Johaug, ale też nie ruszyły przed siebie tak, by gubić słabsze. Kolejny kilometr, dwa, wreszcie na jednym z podbiegów temperament poniósł Polkę. Szarpnęła raz, drugi, pomogło o tyle, że wąż biegnących rozciągnął się i zaczął pękać. Na zjeździe zostało ich dziewięć. Większość doskonale znana z tegorocznego Pucharu Świata, z tych mniej oglądanych była Rosjanka Jewgienia Miedwiediewa, 33 lata, matka dzieciom, z olimpijskim złotem z Turynu, ale w sztafecie.

Minuty upływały, dwie świetne sprinterki Saarinen i Follis trzymały się blisko Kowalczyk, a tak liczna grupa na mecie oznaczała kłopoty dla Polki. Finka miała pecha, w tłoku złamała kijek, od razu straciła kilkanaście metrów.

Włoszka pod koniec biegu nie wytrzymała tempa prowadzących. Dwa kilometry przed metą, trochę wcześniej, niż obiecywała trenerowi, Justyna ruszyła po swoją kolejną wielką nagrodę za lata harówki.

Popędziła tak, że aż trybuny westchnęły, rzadko ogląda się taki atak. Przyspieszenie pod górę, zjazd, drugi podbieg, na którym przewaga urosła do kilkudziesięciu metrów. Nie było odważnej, która zaryzykowałaby szaloną pogoń. Stadion Vesec przywitał Polkę, jak należy, ona cieszyła się od chwili, gdy zobaczyła trybuny.

Medal znów odebrała wieczorem na rynku. Warto było tam stać, widzieć tłumy ludzi, flagę biało-czerwoną na najwyższym maszcie, szeroki uśmiech mistrzyni świata na wielkim ekranie, patrzeć, jak odbiera złoto od przewodniczącego FIS Gian-Franco Kaspera, wysłuchać Mazurka Dąbrowskiego i podziwiać fajerwerki dla polskiej biegaczki.

Rodzice mistrzyni świata czekali cierpliwie, by po dwóch miesiącach wreszcie pojechać z córką na całe dwa dni do domu w Kasinie Wielkiej.

[ramka]Wyniki

Bieg kobiet na 30 km techniką dowolną ze startu wspólnego: 1. J. Kowalczyk (Polska) 1:16.10,6 godz.; 2. J. Miedwiediewa (Rosja) 8,8 s straty; 3. W. Szewczenko (Ukraina) 9,3; 4. Th. Johaug 9,9; 5. K. Stoermer Steira (obie Norwegia) 11,3; 6. R. L. Roponen 12,2; 7. A. K. Saarinen (obie Finlandia) 16,5; 8. A. Follis 31,1; 9. M. Longa (obie Włochy) 46,9; 10. P. Muranen (Finlandia) 1.13,5;... 21. K. Marek 3.03,0; 50. P. Maciuszek (obie Polska) 11.15,6. Sylwia Jaśkowiec nie wystartowała z powodu choroby.

Bieg mężczyzn na 50 km techniką dowolną ze startu wspólnego: 1. P. Northug (Norwegia) 1:59.38,1; 2. M. Wylegżanin (Rosja) strata 0,7 s; 3. T. Angerer (Niemcy) 2,0; 4. G. di Centa (Włochy) 4,0; 5. S. Dolidowicz (Białoruś) 5,6; 6. R. Sommerfeldt (Niemcy) 7,5.

Kombinacja norweska (jeden skok na dużej skoczni i bieg na 10 km): 1. B. Demong (USA) 23.36,6 (120,0 pkt/22.44,6); 2. B. Kircheisen (Niemcy) strata 12,8 (122,0/23.05,4); 3. J. Lamy Chappuis (Francja) 31,4 (133,0/24.08,0); 4. J. Ryynaenen (Finlandia) 49,0 (126,0/23.57,6); 5. M. Moan (Norwegia) 55,1 (104,5/22.37,7); 6. A. Pittin (Włochy) 57,0 (118,0/23.33,6).

Końcowa klasyfikacja medalowa mistrzostw świata

1. Norwegia 5 4 3 12

2. USA 4 1 1 6

3. Finlandia 3 0 5 8

4. Austria 2 1 0 3

5. Polska 2 0 1 3

6. Włochy 1 1 2 4

7. Japonia 1 0 1 2

Szwajcaria 1 0 1 2

9. Estonia 1 0 0 1

10. Niemcy 0 8 1 9

11. Szwecja 0 2 1 3

Rosja 0 2 1 3

13. Czechy 0 1 0 1

14. Francja 0 0 2 2

15. Ukraina 0 0 1 1[/ramka]

[i]masz pytanie, wyślij e-mail do autora

[mail=k.rawa@rp.pl]k.rawa@rp.pl[/mail][/i]

Po biegu wydawało się, że ten medal przyszedł łatwo, ale to nieprawda. Prawie dwukilometrowa ucieczka z dwoma długimi podbiegami kosztowała niemało zdrowia. Za metą polska mistrzyni upadła, przez chwilę leżała twarzą w śniegu, niepokój trwał jednak krótko. Wstała, otarła policzki i była gotowa do przyjmowania gratulacji.

Pobiegła wspaniale. Znów była tą dojrzałą Justyną Kowalczyk, która widzi wszystko na trasie, wie, kiedy przyspieszyć, kiedy złapać oddech, jak rozłożyć siły. Początek przypominał bieg łączony, czarny kombinezon Polki znów widać było na pierwszym miejscu. Masowy start to przecież przepychanki, kolizje, czasem upadki. Miała tego unikać, a sposób był tylko jeden – umknąć do przodu ze strefy zagrożenia. Potem zaczęła się taktyka.

Pozostało jeszcze 85% artykułu
Inne sporty
Ruszyła Suzuki Marine Academy 2025. Przygotuj się na sezon na wodzie!
Inne sporty
Jan-Krzysztof Duda dla „Rzeczpospolitej”: Nie boimy się sztucznej inteligencji
Inne sporty
Rusza walka o mistrzostwo świata na żużlu. Warszawa poddaje się ostatnia
szachy
Weselin Topałow, były mistrz świata w szachach, dla „Rzeczpospolitej”: Dobrze jest łączyć show i wygrywanie
Materiał Promocyjny
Firmy, które zmieniły polską branżę budowlaną. 35 lat VELUX Polska
Inne sporty
Puchar Świata. Najlepsi na świecie wystąpią w Beskidach