[b]Do końca sezonu zostały już tylko trzy biegi, Petra Majdić ma nad panią 115 pkt przewagi. Dzisiejszy prolog w Falun będzie początkiem udanego pościgu?
Justyna Kowalczyk: [/b] Najważniejsze, że koniec już blisko. Mnie od mistrzostw świata trochę brakuje motywacji. Mam trzy medale z Liberca, a na deser dostanę jeszcze Kryształową Kulę za wygranie klasyfikacji dystansów. Oczywiście, będę walczyła w Falun, ale Petra jest bardzo mocna, Aino Kaisa Saarinen też.
[b] Co przesądzi o tym, do kogo trafi Kryształowa Kula? [/b]
Specjalnych przełomów się w finałowy weekend nie spodziewam. W sobotę w biegu łączonym znowu będą te głupie lotne premie z bonusowymi sekundami, one mogą zrobić z biegu szarpaninę, ale bez przesady. A trasa piątkowego prologu wygląda dobrze. Wprawdzie to tylko 2,5 km, ale góra, na którą się wspinamy, jest naprawdę duża i mogą być spore różnice na mecie. Tyle że ja w Falun biegam nie najlepiej. Rok temu byłam ósma, przed dwoma laty jeszcze niżej. Ten stadion i pierwszy kilometr po wyjściu z niego są dla mnie pechowe.
[b] A sama formuła finału podoba się pani? W ubiegłym roku w Bormio właśnie dzięki podwójnej punktacji finału (200 pkt za zwycięstwo, 160 za drugie miejsce itd. – red.) wyprzedziła pani Charlotte Kallę i skończyła sezon na podium.[/b]