Z autostrady z Monachium do Oberstdorfu długo nie widać gór. Dopiero ostatnie kilometry przed celem obiecują więcej. I rzeczywiście, masywy Nebelhornu i Fellhornu robią wrażenie, choć to jeszcze nie są wielkie Alpy.
Rozbieg dużej skoczni Schattenberg stoi na zboczu wysoko nad miastem. Głównym punktem orientacyjnym dla przyjezdnych jest zawsze biała spiczasta wieża kościoła i czarny dach, bo niedaleko stoi ratusz. W ratuszu wszystko się zaczyna: tam jest biuro prasowe i sala, w której wieczorem po kwalifikacjach Bawaria oficjalnie wita się z turniejem.
[srodtytul]Orkiestra dęta[/srodtytul]
Od razu czuć niepowtarzalny klimat tego powitania: górale w krótkich skórzanych spodenkach z szelkami i w kapeluszach z piórkiem tańczą, strzelając batami (czasem trafiają rzemieniem w kolegę i jest śmiech), spora orkiestra dęta wchodzi na scenę na piechotę, wyjeżdża zapakowana do małego auta i nie przestaje w tym aucie grać.
Wszyscy klaszczą, gdy brzmi akordeon. Kilka przemówień, kilka wspomnień, a potem już przegląd lokalnej kuchni wsparty lokalnym piwem. Gościna po bawarsku ma swoje zalety, także dlatego, że trenerzy nie unikają mediów.