Przed niedzielną wspinaczką na Alpe Cermis ma zdecydowaną przewagę nad najgroźniejszymi rywalkami. Włoszki Marianna Longa i Arianna Follis tracą do niej odpowiednio: 2.087,3 i 2.33,0 min.
Czwarta w klasyfikacji Słowenka Petra Majdić musiałaby odrobić 3.08,4 minuty, a Szwedka Charlotte Kalla aż 3.39,9 min.
[wyimek][link=http://www.rp.pl/artykul/9210,590882-Nie-chcialam-niczego-udowadniac.html]Rozmowa z Justyną Kowalczyk po biegu[/link][/wyimek]
Trener Aleksander Wierietielny twierdzi wprawdzie, że losy Tour de Ski nie są jeszcze rozstrzygnięte, ale widać, że dmucha na zimne i nie chce zapeszać, bo zwycięstwo Polki jest już prawie pewne widząc jej formę. - Narzekała, marudziła, bała się, że osłabnie - mówił o Kowalczyk po wspaniałym biegu na 10 km Wierietielny, wyraźnie dumny ze swojej zawodniczki. Liderka klasyfikacji generalnej Pucharu Świata i Tour de Ski zaatakowała zgodnie z założeniami taktycznymi zaraz po starcie.
Na pierwszych metrach przewróciła się w tłoku Longa, ale nie straciła zbyt wiele. Początkowo kroku Polce próbowała dotrzymać Majdić, ale nie była w stanie. Kowalczyk biegła za szybko. Tylko drobniutka Norweżka, Therese Johaug wytrzymała jej tempo i później prawie do samej mety biegły razem. - Johaug jest nierówna. Raz biega znakomicie, innym razem jej nie widać. Tym razem była niesamowita - chwali Norweżkę Aleksander Wierietielny, najlepszy trener minionego roku w plebiscycie Przeglądu Sportowego.