Austriacy to potęga latem i zimą, choć po pierwszej serii wydawało się, że nie są jeszcze w najwyższej formie. Ale już drugi skok Morgensterna, najlepszego zawodnika ubiegłego sezonu, był mistrzowski. 129 m dało mu pierwsze miejsce. Jego rodak Gregor Schlierenzauer wylądował w tym samym miejscu i zajął trzecie miejsce. Rozdzielił ich Rosjanin Paweł Karelin, który prowadził po pierwszej kolejce, wyprzedzając Słoweńca Roberta Kranjca.
– Pokazali klasę, atakując z ósmego (Morgenstern) i siódmego (Schlierenzauer) miejsca po pierwszej serii. Wszystko wskazuje na to, że znów będą rządzić w tym sezonie na skoczniach – powiedział Apoloniusz Tajner, prezes Polskiego Związku Narciarskiego.
Z 11 polskich zawodników, którzy zakwalifikowali się do konkursu, aż siedmiu skakało w serii finałowej. Rekordzista skoczni (134,5) Kamil Stoch spisał się najlepiej, lądując na 119,5 i 125,5 m, ale to nie wystarczyło, by stanąć na podium. Najlepszy polski skoczek zajął dziewiąte miejsce i jak powiedział po zawodach, w Szczyrku liczy na więcej. – Wynik nie jest wprawdzie zły, ale skoki mogły być lepsze. Zabrakło płynności i swobody – mówił reporterowi TVP.
Stoch tracił sporo punktów z powodu zbyt silnego wiatru (ponad 2 m/s), który wiał mu pod narty. W takiej sytuacji miejsce na podium mogły dać tylko loty powyżej 130 m. A na taki wyczyn nie było go jeszcze stać. Drugi z naszych skoczków, Maciej Kot, był 12. On chyba ma największe powody do zadowolenia, bo po pierwszej serii zajmował dopiero 21. miejsce.
Szanse na udany występ miał też Aleksander Zniszczoł, ale został zdyskwalifikowany, bo okazało się, że jego kombinezon jest zbyt obszerny i nie spełnia wymogów regulaminowych.