Austria kontra świat

Turniej Czterech Skoczni kończy 60 lat, krzepy nie traci. Dziś pierwszy konkurs

Publikacja: 30.12.2011 00:25

Tomas Morgenstern broni tytułu, Austriacy wygrali już trzy turnieje z rzędu. Początek dziś o 16.30 (

Tomas Morgenstern broni tytułu, Austriacy wygrali już trzy turnieje z rzędu. Początek dziś o 16.30 (TVP 1, Eurosport) w Oberstdorfie

Foto: AFP/FABRICE COFFRINI

Sponsora tytularnego nie ma już drugi sezon z rzędu, ale nie z takich zawirowań Turniej Czterech Skoczni wychodził. Gdy wymyślali go Emmerich Pepeunig z Innsbrucku i Franz Rappenglück z Partenkirchen, Armia Czerwona jeszcze stała w Wiedniu, Niemcy byli wyklęci ze sportu, a jednak się udało.

I właśnie udaje się po raz 60., bez żadnej przerwy, mimo że po drodze zdarzały się lata bardzo chude, był też polityczny bojkot, gdy w 1959 roku NRD obraziła się na Zachód, a razem z nią Polska i Czechosłowacja.

Za ciepłą zupę

Tegoroczna nagroda jubileuszowa bije po oczach: milion franków dla tego, kto wygra wszystkie cztery konkursy. Taka wiadomość się dobrze niesie, ale ryzyko wypłaty jest nieduże. Wielki szlem udał się dotychczas tylko Svenowi Hannawaldowi, na jubileusz 50-lecia. Za zwycięstwo bez szlema będzie 20 tysięcy franków plus 8 tysięcy za każdy wygrany konkurs. Ubogo, nawet w porównaniu z Tour de Ski.

Turniej nigdy pieniędzmi nie pachniał. Nie z tego się brała jego siła. Kiedyś startowało się tutaj za ciepłą zupę, potem bywało, że zwycięzca dostawał spawarkę albo coś innego do domowej rupieciarni, i chętnych do skakania też nie brakowało.

Nie ma drugich tak popularnych zawodów w sporcie, który uprawiają tylko wtajemniczeni. Zwycięzców turnieju pamięta się lepiej niż zdobywców Kryształowej Kuli.  Zdarzali się przypadkowi mistrzowie świata, nie trzeba daleko szukać, choćby Rok Benković z 2005 r., z mniejszej skoczni w Oberstdorfie, stojącej obok tej, na której dziś o 16.30 zacznie się pierwszy konkurs. Turnieju przypadkiem wygrać się nie da. Skoków jest więcej niż w MŚ i jeden nieudany może zepsuć wszystko.

– Nie ma czasu na treningi i poprawianie czegokolwiek, a każdy skok, również te próbne, to 30 minut rozgrzewki, to się odkłada w mięśniach – mówi Kamil Stoch. Trzeba też znieść podróże i znużenie, co się jeszcze wydaje pestką, gdy jest półmetek w Garmisch-Partenkirchen (Rosjanie z Wiednia już wyszli, ale Amerykanie ciągle są pod Ga-Pa, można jadąc z Oberstdorfu złapać w radiu garnizonową rozgłośnię i posłuchać reklam US Army), ale już w okolicach Innsbrucku daje w kość i czasami trzeba się zmuszać, by dotrzeć do Bischofshofen.

Adam Małysz, zwycięzca z 2001 roku, dwa razy zawracał z turnieju przed finałem, zmęczony niepowodzeniami. Hannawald swoje wielkie zwycięstwo wspomina jako najtrudniejszą pracę w życiu, mówi o presji, która go w ostatnich konkursach prawie przygniotła.

Simon Ammann od kilku lat bez powodzenia poluje na wygraną. Dba o każdy szczegół: dobiera hotele tak, by mieć wszędzie jak najkrótszą drogę, wyznacza sobie czas na wywiady pod skocznią, żeby stanie na śniegu nie kosztowało go zbyt wiele energii. A wygrana ciągle ucieka. Tak jak Gregorowi Schlierenzauerowi.

Ammannowi musiało ostatnio wystarczyć, że to właśnie on najczęściej wchodził w szkodę Austriakom. Od kiedy trzy lata temu zaczęła się ich turniejowa seria – pierwszy z wielką formą wyskoczył Wolfgang Loitzl, sezon później Andreas Kofler, a rok temu najlepszy był Thomas Morgenstern – nie wygrali jedynie trzech konkursów z 12 ostatnich. W dwóch zwyciężył właśnie Ammann, w jednym Tom Hilde.

Kwalifikacje: Stoch daleko

Wczorajsze kwalifikacje w Oberstdorfie wygrał Kofler, a za nim było niespodziewanie aż czterech Norwegów: Anders Bardal, Hilde, Rune Velta i Vegard Haukoe Sklett. Ale wiatr mieszał podczas kwalifikacji tak mocno, że trudno niektóre wróżby brać na poważnie: Kamil Stoch zajął ostatnie, 50. miejsce

i musi dziś walczyć w systemie KO z Koflerem. Ammann ledwo się zakwalifikował (on w przeciwieństwie do Stocha jest poza czołową dziesiątką PŚ i awansu nie miał zapewnionego, zajął 46. miejsce). Schlierenzauer był 11., a Thomas Morgenstern 41.

Najlepiej z Polaków skoczyli Maciej Kot (28. miejsce, zmierzy się z Robertem Kranjcem) i Aleksander Zniszczoł (36., rywalem będzie Taku Takeuchi), zakwalifikował się też Piotr Żyła (44., walczy z Lukasem Hlavą).

Stoch jest w tym sezonie nierówny. Zdarzają mu się skoki i zupełnie zepsute, i genialne.  – Wygrywałem już zawody PŚ, nie ma  tych zwycięstw wiele, ale wiem, jak to robić. Obiecywać jednak niczego nie mogę. Żaden skoczek w tym sezonie nie może – mówi Polak. Pierwszy raz od dawna turniej nie ma  faworyta. Z pierwszej dziesiątki PŚ wygrać może każdy. Kamil, mimo wczorajszych problemów, też.

60. Turniej Czterech Skoczni (transmisje w TVP 1 i Eurosporcie)

Oberstdorf

Dziś, 16.30, pierwszy konkurs

Garmisch-Partenkirchen

31 grudnia, 14, kwalifikacje

1 stycznia, 14, drugi konkurs

Innsbruck

3 stycznia, 13.45, kwalifikacje

4 stycznia, 13.45, trzeci konkurs

Bischofshofen

5 stycznia, 16.30, kwalifikacje

6 stycznia, 16.30, czwarty konkurs

Sponsora tytularnego nie ma już drugi sezon z rzędu, ale nie z takich zawirowań Turniej Czterech Skoczni wychodził. Gdy wymyślali go Emmerich Pepeunig z Innsbrucku i Franz Rappenglück z Partenkirchen, Armia Czerwona jeszcze stała w Wiedniu, Niemcy byli wyklęci ze sportu, a jednak się udało.

I właśnie udaje się po raz 60., bez żadnej przerwy, mimo że po drodze zdarzały się lata bardzo chude, był też polityczny bojkot, gdy w 1959 roku NRD obraziła się na Zachód, a razem z nią Polska i Czechosłowacja.

Pozostało 88% artykułu
kajakarstwo
Polskie kajakarki mają nowego trenera. Zbigniew Kowalczuk zastąpi Tomasza Kryka
Inne sporty
Święto polskiej gimnastyki. Rekordowy trening w Gdańsku
Inne sporty
Rosjanin w natarciu. Aliszer Usmanow wraca do władzy
Inne sporty
Max Verstappen rozbił bank
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
KAJAKARSTWO
Marta Walczykiewicz nie kończy kariery, ale chce także rządzić
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska