Koszulka liderki znów u Justyny

Sobota dla Bjoergen, niedziela – i koszulka liderki – dla Kowalczyk

Aktualizacja: 06.02.2012 00:28 Publikacja: 06.02.2012 00:27

Justyna Kowalczyk w Rybińsku na 10 km była siódma, w biegu łączonym druga i prowadzi w PŚ z przewagą

Justyna Kowalczyk w Rybińsku na 10 km była siódma, w biegu łączonym druga i prowadzi w PŚ z przewagą dwóch punktów. fot. Sergei Grits

Foto: AP

Tak to pewnie będzie wyglądało do końca sezonu. Raz jednej, raz drugiej uda się czymś zaskoczyć rywalkę, zdobyć niewielką przewagę. O kolejności na koniec sezonu mogą rozstrzygnąć lotne premie. Tak było w Rybińsku, Justyna Kowalczyk odjechała stamtąd wczoraj wieczorem jako liderka PŚ dzięki temu, że nie odpuściła żadnej z trzech bitew o bonusy. Dwie wygrała, w każdej była lepsza od Bjoergen. I z dwoma punktami przewagi pożegnała tę część sezonu, której najbardziej się bała.

Już ani razu do końca Pucharu Świata nie będzie takiej dawki stylu łyżwowego jak w ostatnich trzech zawodach. Oprócz sprintu dowolnym w Szklarskiej Porębie został już tylko łyżwowy finał sezonu w Falun. Ale on będzie rozgrywany na nieporównanie trudniejszych trasach niż te w Rybińsku.

– Chciałoby się być maszyną, ale nic z tego – mówiła Justyna „Rz" po sobotnim biegu na 10 km. Ten wyścig zasiał niepokój, bo Marit Bjoergen go wygrała, a Kowalczyk pierwszy raz od kilku tygodni nie stanęła na podium. Zajęła siódme miejsce. Norweżkom udała się wreszcie zespołowa jazda: gdy po wygranej lotnej premii Kowalczyk potrzebowała chwili spokojnej jazdy, Therese Johaug dała sygnał do ataku, tempo podkręciły jeszcze Bjoergen i Marthe Kristoffersen, ruszyła Szwedka Charlotte Kalla. A Kowalczyk została z tyłu. Zapłaciła za starty w środku tygodnia, za szarżę po bonusowe punkty, ale nie wiadomo, o ile więcej ugrałaby bez tego zrywu. To po prostu nie jest jej konkurencja, na 10 km stylem łyżwowym stawała na podium w Pucharze Świata ledwie trzy razy, i to na wymagających trasach w Canmore i Lahti. – Patrząc na warunki w Rybińsku, to i tak mój najlepszy taki bieg w karierze – mówi Justyna.

A dla Bjoergen wszystko ułożyło się znakomicie. Najpierw trzymała się za plecami dyktującej tempo Polki, potem atakującej Johaug i wreszcie Kalli, z którą uciekały do mety. Niedługo przed finiszem Marit wyskoczyła do przodu i była już nieuchwytna. Przejęła żółtą koszulkę, doczekała się 50. zwycięstwa w karierze. Szampany na tę okazję Norwegowie mrozili już przed Bożym Narodzeniem.

Wczoraj w biegu łączonym Norweżki też próbowały ataku tuż po pierwszej lotnej premii, ale co się udało w stylu dowolnym, to w klasycznym obróciło się przeciw Bjoergen. Tym razem po ataku Johaug nie Justyna, ale Marit została z tyłu i nie było za nią rywalek, które mogłyby pomóc w pościgu. Jej strata wciąż rosła i gdy Johaug ruszyła po pierwsze pucharowe zwycięstwo w tym sezonie, Kowalczyk nie goniła jej za wszelką cenę. – Jestem zadowolona z drugiego miejsca. Czułam się dobrze, ale Therese była po prostu mocniejsza – mówiła Justyna.

– Było ciężko. Teraz wiem, że aby zdobyć Kryształową Kulę, nie mogę już odpuścić żadnego biegu – tłumaczyła Bjoergen.

Dziś Justyna wylatuje z Moskwy do Pragi i jedzie trenować do Novego Mesta, gdzie w sobotę będzie bieg na 15 km klasycznym. – Kiedyś były tam świetne trasy, ale ostatnio przerobiono ten ośrodek dla biatlonistów, a oni muszą mieć łagodniejsze, więc nie wiemy, co zastaniemy – mówi trener Aleksander Wierietielny. Tak czy owak gorzej, niż w Rybińsku na pewno nie będzie.

Kobiety: 10 km stylem dowolnym: 1. M. Bjoergen (Norwegia) 26.43,9; 2. C. Kalla (Szwecja) strata 4,1; 3. M. Kristoffersen (Norwegia) 19,4; 7. J. Kowalczyk (Polska) 38,9. Łączony 2 x 7,5 km: 1. T. Johaug (Norwegia) 42.41,4; 2. Kowalczyk strata 26,9; 3. Bjoergen 52,9. Klasyfikacja PŚ (po 26 z 37 zawodów): 1. Kowalczyk 1682 pkt; 2. Bjoergen 1680;

3. Johaug 1240. Mężczyźni: 15 km st. dowolnym: 1. D. Kershaw (Kanada) 36.47,5; 2. I. Czernousow (Rosja) strata 0,9; 3. T. Angerer (Niemcy) 1,6. Łączony 2x15 km:

1. M. Wylegżanin (Rosja) 1: 20.37,6;

2. Czernousow strata 6,0; 3. Angerer 8,3. Klasyfikacja PŚ: 1. D. Cologna (Szwajcaria) 1474 pkt; 2. P. Northug (Norwegia) 1181; 3. Kershaw 881.

Opinia:

Aleksander Wierietielny, trener Justyny Kowalczyk

Wyjeżdżamy w świetnych humorach, chcieliśmy mieć po Rybińsku jak najmniejszą stratę, a zebraliśmy tyle punktów, że prowadzimy. Siódme miejsce Justyny w sobotę to nie był efekt zmęczenia walką na lotnej premii. Ona zapłaciła za to wszystko, co się działo w ostatnich dniach. Za zwycięstwo w sprintach w Moskwie, za długą podróż do Rybińska, za to, że w tamten dzień przez stanie w korkach nie jadła normalnie, a na miejsce dotarliśmy w środku nocy i niedługo później trzeba się było zrywać na trening. Nie zregenerowała się, a najmocniejsze dziewczyny przyjechały od razu do Rybińska, wypoczęte. Ale to i tak był raczej weekend walki z trasami niż z rywalkami. Biegi w Rybińsku są po prostu nie dla Justyny. Trzy lata temu była w świetnej formie, tuż przed mistrzostwami świata w Libercu, gdzie zdobyła złote medale, a w Rosji w takim wyścigu jak sobotni, na 10 km ze startu wspólnego, nawet nie była w dziesiątce.

W niedzielę Therese Johaug zrobiła świetną robotę dla Justyny. Podyktowała takie tempo, że na trzecim kółku stylem klasycznym Bjoergen zaczęła słabnąć, na pętlach stylem dowolnym została sama. I kolejny raz się potwierdziło, że Marit indywidualnie nie potrafi tak dobrze pobiec stylem dowolnym jak wtedy, gdy może się wieźć za plecami prowadzącej, tak jak w sobotę za Kallą.

—notował piw

Inne sporty
Gwiazdy szachów zagrają w Warszawie. Jan-Krzysztof Duda wierzy w sukces
kolarstwo
Paryż - Roubaix. Upadek Tadeja Pogacara. Mathieu Van Der Poel zwycięża
szachy
Jan-Krzysztof Duda znów zagra w Polsce. Celuje w zwycięstwo
Inne sporty
Polacy szykują się do sezonu. Wrócą na olimpijski tor
Inne sporty
Gwiazdy szachów znów w Warszawie. Zagrają Jan-Krzysztof Duda i Alireza Firouzja