Dzień cudów na polanie

Szalony sprint: Justyna Kowalczyk poza półfinałem, ale lepsza od Marit Bjoergen. W sobotę bieg na 10 km

Publikacja: 17.02.2012 23:03

Miała wygrać Kowalczyk, miała wygrać Bjoergen, a wygrała ona: Szwedka Ida Ingemarsdotter

Miała wygrać Kowalczyk, miała wygrać Bjoergen, a wygrała ona: Szwedka Ida Ingemarsdotter

Foto: AFP, Janek Skarżyński Janek Skarżyński

PaweŁ Wilkowicz z Jakuszyc

Najpierw był uśmiech do kamery, wyciągnięte ręce i radość z awansu. Potem się okazało, że go jednak nie ma, bo Niemka Katrin Zeller zrobiła przed metą lepszy szpagat i wjechała na linię o mgnienie oka szybciej niż Justyna. Drugie miejsce w ćwierćfinale i awans do półfinału uciekły o dwa, trzy centymetry. A razem z nimi uciekła szansa, by żółtą koszulkę liderki Pucharu Świata przejąć na Polanie Jakuszyckiej już pierwszego dnia.

Tyle że jakoś nikt się tym nie potrafił przejąć. 16. miejsce, choć jedno z najgorszych w tym sezonie (niżej Justyna była tylko w sprincie w Rogli, na 24.) smakowało prawie jak zwycięstwo. Bo Marit Bjoergen, faworytka sprintu, odpadła w tym samym ćwierćfinale co Justyna, była dopiero piąta. Zajęła ostatecznie 22. miejsce, najgorsze tej zimy, i Kowalczyk zmniejszyła stratę w PŚ z 12 do sześciu punktów.

Trudno chcieć więcej w sprincie stylem dowolnym, zwłaszcza w taki dzień, gdy pogoda cały czas się zmieniała, a na oblodzonej trasie, z biegu na bieg coraz bardziej śliskiej, działy się cuda. Kilka dobrych sprinterek odpadło już w eliminacjach, Justyna była w nich dopiero 24., Marit czwarta. Gdy przyszedł czas wyścigów, wszystko jeszcze mocniej zawirowało: z czołówki eliminacji do finału awansowała tylko Laure Barhelemy i w ogóle się w najważniejszym biegu nie liczyła.

Pierwszy raz tej zimy zdarzyło się, że ani Kowalczyk, ani Bjoergen nie były w czołowej piętnastce. Pierwszy raz w sezonie się zdarzyło, że punkty dla Polski zdobył ktoś oprócz Justyny: do ćwierćfinału awansowały też Sylwia Jaśkowiec i Agnieszka Szymańczak. Mało tego, Szymańczak miała w eliminacjach lepszy czas niż Kowalczyk. A ćwierćfinał przegrała tuż po starcie, nie ze swojej winy. Wpadła na nią Słowenka Alenka Cebasek, wypchnęła na bok. Gdy Szymańczyk próbowała wrócić do dobrego rytmu, okazało się, że jeden kijek jest pęknięty i zanim dostała nowy, rywalki uciekły bardzo daleko.

Rzadko się ostatnio zdarzały sprinty, w których trzeba było aż tak mocno rozpychać się łokciami, by wyjść na swoje. W biegu Justyny też tak było. Jej udało się uciec na początku, więc przepychała się tylko z mistrzynią w tej specjalności Kikkan Randall. Ale Bjoergen, na początku biegnąca krok w krok za Justyną, została w decydującym momencie z tyłu, zablokowana przez Zeller i drugą Niemkę Hannę Kolb. – Shit happens – rzuciła za metą. Żartem, bo mimo porażki była w dobrym humorze.

Obawy, że polscy kibice źle ją przyjmą, były nieuzasadnione. Miała królewskie powitanie, z głośnymi brawami. A Szwedka Ida Ingemarsdotter po zwycięstwie w finale mówiła, że czuła się jak u siebie, i zrobiła wszystko, by kibiców nie zawieść. Ale być może nie byłoby jej zwycięstwa, gdyby nie kolizja niedługo po starcie, gdy Natalia Matwiejewa upadła Kikkan Randall i sama wywróciła tak, że zagrodziła Amerykance drogę. Randall, liderka klasyfikacji sprintu w PŚ, została daleko z tyłu, ale potrafiła dogonić grupę i przegrała dopiero na finiszu z potężną Ingemarsdotter i drobną Maiken Fallą.

A to nie był jeszcze koniec cudów.

Wszystko przebił finisz męskiego finału, w którym Rosjanin Nikołaj Moriłow jechał po zwycięstwo, przejechał metę pewny swego, z wyciągniętymi w górę rękami. A potem zobaczył, że z lewej strony mija go Kanadyjczyk Devon Kershaw, który finiszową prostą zaczynał daleko za nim. – Po prostu spuściłem głowę w dół i zacząłem machać rękami i nogami najszybciej jak mogłem – mówił potem Kershaw, jeden z tych, którzy, jak Justyna i Randall, startowali w Jakuszycach, gdy 11 lat temu były tutaj mistrzostwa świata juniorów. – Ale trasa do biegu długiego będzie teraz inna niż wtedy i prawdę mówiąc, jestem nią lekko przerażony. Początek jest tak ostry, że będzie nam się dłużył w nieskończoność – powiedział Kershaw.

W tym właśnie polskie nadzieje na sobotę. Bieg na 10 km stylem klasycznym będzie ze startu indywidualnego, Justyna ruszy na start przedostatnia z czołówki, minutę po niej wystartuje Bjoergen (między nimi będzie jeszcze jedna niżej notowana zawodniczka).

To na ten bieg Justyna czeka od początku sezonu, dla niej trasę poprowadzono tak, by było jak najtrudniej, to na tę pętlę jej serwismeni już w styczniu przyjechali sprawdzać śnieg, by wiedzieć o nim wszystko. W piątek jeszcze trwał sprint, a Are Mets już przygotowywał się do soboty. To ma być ich dzień. A nagroda jest w żółtym kolorze.

Transmisja w sobotę od 14.30 w TVP 2 i Eurosporcie

Sprint kobiet 1,6 km techniką dowolną: 1. I. Ingemarsdotter (Szwecja) 3.23,7; 2. M. C. Falla (Norwegia) strata 0,1; 3. K. Randall (USA) 0,1; ... 16. J. Kowalczyk (Polska); 22. M. Bjoergen (Norwegia); 27. A. Szymańczak; 29. S. Jaśkowiec; 57. A. Staręga; 58. N. Grzebisz; 60. E. Romanowicz (wszystkie Polska).

Klasyfikacja PŚ (po 28 z 37 zawodów): 1. Bjoergen 1813 pkt; 2. Kowalczyk 1807; 3. T. Johaug (Norwegia) 1320; 4. Randall 1030; 5. C. Kalla (Szwecja) 992; 6. K. Lahteenmaki (Finlandia) 830.

Sprint mężczyzn 1,6 km techniką dowolną: 1. D. Kershaw (Kanada) 2.58,7; 2. N. Moriłow (Rosja) tsc.; 3. O. V. Hattestad (Norwegia) strata 0,7; ... 55. M. Kreczmer; 66. M. Wiśniewski; 69. Mateusz Ligocki (wszyscy Polska). Klasyfikacja PŚ (po 28 z 37 zawodów): 1. D. Cologna (Szwajcaria) 1603 pkt; 2. P. Northug (Norwegia) 1199; 3. Kershaw 1053;

Powiedzieli

Marit Bjoergen liderka Pucharu Świata

Trasa była trudna, gdy zaczął się zjazd, wszystkie byłyśmy blisko siebie i w pewnym momencie wyrósł przede mną taki gąszcz nart i kijków, że zabrakło miejsca, by się przepchnąć. Wypadłam trochę na bok i gdy wróciłam na trasę, nie byłam już w stanie dobrze pokonać ostatniego zakrętu i dogonić najlepszych dziewczyn. Po prostu byłam dziś gorsza. Liczę na to, że w sobotę będzie lepiej, że będę mieć dobrze nasmarowane narty i dostanę się na podium. To będzie ostra walka między mną i Justyną, a i Therese Johaug się w to wmiesza. Cieszę się, że atmosfera była taka przyjazna, że kibice wspierali również mnie.

Aleksander Wierietielny  trener Justyny Kowalczyk

Justyna nie miała pecha, po prostu nie była to pogoda dla niej. Trasa była jak kamień, zlodowaciała. W takich warunkach Justyna – wysoka, szczupła – biega, mam nadzieję, że się nie obrazi, jak krowa na lodzie. Na taki śnieg trzeba dziewczyny przysadzistej, z mocnymi nogami. Nie jesteśmy szczęśliwi, ale nie jesteśmy też niezadowoleni. Marit Bjoergen nie uciekła. Tylko szkoda, że kibice musieli oglądać półfinał i finał bez Polki. W sobotę wszystko będzie zależało od przygotowania sprzętu. Tu nie można sobie pozwolić na wpadkę. Atmosfera w Jakuszycach jest znakomita.     —notował piw

kajakarstwo
Klaudia Zwolińska szykuje się do nowego sezonu. Cel to mistrzostwa świata
Kolarstwo
Strade Bianche. Tadej Pogacar upada, ale wygrywa
Kolarstwo
Trwa proces lekarza, który wspierał kolarzy. Nie zawsze były to legalne sposoby
Inne sporty
Czy peleton zwolni? Kolarze czują się coraz bardziej zagrożeni
Materiał Promocyjny
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Kolarstwo
Michał Kwiatkowski wciąż jeszcze wygrywa
Materiał Promocyjny
Sezon motocyklowy wkrótce się rozpocznie, a Suzuki rusza z 19. edycją szkoleń