Korespondencja z Eton Dorney
Wioślarze mówią o tym torze: kawał dziury w polu. Na łąkach przy brzegu pasą się owce, wieje, a jak jest ulewa, to w błocie można zgubić buty. Ale za to jakie to jest pole: przy dobrej pogodzie widać z toru zamek w Windsorze, 20 km w górę Tamizy jest Henley, gdzie słynne regaty rozgrywa się od ponad 170 lat, z przerwami tylko na wojny światowe, a kilka kilometrów na południe – tor wyścigów konnych w Ascot.
Witajcie na jednej z najbogatszych ziem Europy. Na tysiącach hektarów tego, co najbardziej angielskie, staroświeckie i pompatyczne. W miejscu, w którym wiosłowanie było od stuleci tak oczywiste jak w Holandii panczeny, a w Norwegii biegówki. A ta dziura w polu, nazywana jeziorem Dorney, to własność Eton College, najsłynniejszej na świecie szkoły z internatem. Szkoły następców tronu, pisarzy, dowódców i 19 brytyjskich premierów. Obecny, David Cameron, to też Old Etonian.
Płyną misjonarze
To tutaj, w dolinie Tamizy, wymyślono w XIX wieku, że od wioślarstwa, którym się zarabia na chleb, i wioślarstwa organizowanego po to, by hazardziści mieli na co postawić pieniądze, trzeba oddzielić wioślarstwo wzniosłe: dla wysoko urodzonych, dla moralnego kształcenia. I z tego wiktoriańskiego misjonarstwa wzięła się potem absurdalnie rygorystyczna reguła sportowego amatorstwa. Anglicy lubią powtarzać, że to na boiskach Eton, a nie w gabinetach wojennych, zgotowano Napoleonowi klęskę pod Waterloo. Baron Pierre de Coubertin przyjeżdżał tu się uczyć, jak ma wyglądać sport i amatorstwo. Swój Międzynarodowy Komitet Olimpijski wzorował na elitarnym klubie stewardów organizujących regaty w Henley.
Stąd, z toru w Eton Dorney, wypłynęły setki wioślarzy, którzy potem ścigali się dla Wielkiej Brytanii w igrzyskach, dla Oxfordu i Cambridge w Boat Race, słynnym londyńskim wyścigu ósemek. W igrzyskach w latach 1908 i 1948 zawody wioślarskie były w Henley, ale tam jest za wąsko na współczesne wymogi.