Pierwsze weekendy Pucharu Świata nigdy nie kojarzyły się z polskimi sukcesami, ale w Lillehammer było wyjątkowo smutno. Na trybunach, jak zwykle podczas norweskich konkursów, pełno biało-czerwonych flag, a na skoczni żadnego powodu do radości. Kwalifikacje wyglądały jeszcze nie najgorzej, wczoraj awansowała cała szóstka, ale potem nie przepadł tylko Krzysztof Miętus.
Pozostali skończyli na pierwszej serii. Trudno kogokolwiek usprawiedliwiać wiatrem w plecy, gorsze warunki miał tylko Bartłomiej Kłusek. A niemal wszystkie skoki wyglądały jak niedokończone. Takie były również próby Kamila Stocha, który zajął dopiero 36. miejsce. W sobotę na średniej skoczni był 30. (awansował do finału razem z Maciejem Kotem, który był ostatecznie 25., najwyżej z polskiej kadry) i w najbliższy weekend w Kuusamo nie będzie miał już zapewnionego awansu do konkursu bez kwalifikacji.
Trener Łukasz Kruczek przyznał, że każdemu ze skoczków brakowało przynajmniej pięciu metrów do granicy przyzwoitości. Polacy zostaną w Lillehammer na dwa dni treningu przed Kuusamo, Kruczek zapowiedział, że sprawdzą m.in. kombinezony, bo jedną z przyczyn kłopotów może być materiał – stroje skoczkowie dostali tuż przed wylotem do Lillehammer.
W sobotni konkurs wmieszał się wiatr, robiąc liderem po pierwszej serii młodego Niemca Andreasa Wellingera, ale w finale już było sprawiedliwie i wygrał najlepszy z Niemców Severin Freund. A potem w niedzielę miał pecha do pogody i ledwo awansował do drugiej serii. Niedzielny konkurs był znakomity. Skoczkowie latali bardzo daleko, a trenerzy dobrze korzystali z wprowadzonej w tym sezonie możliwości obniżania rozbiegu swoim skoczkom – gdy jest korzystny wiatr, można zaryzykować obniżenie i zyskać dodatkowe punkty. Dzięki temu Freund uratował awans do drugiej serii, a Norweg Anders Fannemel został liderem po I serii, wyprzedzając Gregora Schlierenzauera. W drugiej serii Schlierenzauer był lepszy i wygrał już 41. konkurs w karierze. Od rekordu Mattiego Nykaenena dzieli go ledwie pięć zwycięstw.
Puchar Świata w Lillehamme.
Skocznia normalna: