Najlepsza narciarka alpejska w historii amerykańskiego sportu mówi głośno, że ma depresję. Od dawna, może nawet od dziesięciu lat, czyli od czasu debiutu w igrzyskach olimpijskich w Salt Lake City.
To był także początek problemów małżeńskich jej rodziców, którzy rozwiedli się w 2003 roku, gdy ich córka Lindsey C. (od Caroline) z domu Kildow wyrastała już na wielką gwiazdę. Lindsey twierdzi, że żyje na środkach farmakologicznych, ale także że jest szczęśliwa. Tylko po nowemu.
Kilka tygodni temu znalazła się w szpitalu, oficjalnie z powodu niedyspozycji żołądkowej. Technik z jej ekipy Heinz Haemmerle mówił agencji AP o trzech wizytach w ciągu tygodnia i twierdził, że narciarka skarżyła się na ból całego ciała, „... nawet kości".
Ten przypadek jej agent Lewis Kay z agencji PR PMK-BNC określił jako zupełnie niezwiązany z problemami psychicznymi Lindsey. Niepokój był jednak uzasadniony, bo swoje problemy mistrzyni nart opisała niewiele wcześniej w długiej rozmowie z magazynem „People". Były poważne.