Kobieta na muldach

Lindsey Vonn odkryła, że szybkie zjeżdżanie z gór jest łatwiejsze od mierzenia się z zakrętami życia.

Publikacja: 17.12.2012 01:01

Kobieta na muldach

Foto: Rzeczpospolita

Najlepsza narciarka alpejska w historii amerykańskiego sportu mówi głośno, że ma depresję. Od dawna, może nawet od dziesięciu lat, czyli od czasu debiutu w igrzyskach olimpijskich w Salt Lake City.

To był także początek problemów małżeńskich jej rodziców, którzy rozwiedli się w 2003 roku, gdy ich córka Lindsey C. (od Caroline) z domu Kildow wyrastała już na wielką gwiazdę. Lindsey twierdzi, że żyje na środkach farmakologicznych, ale także że jest szczęśliwa. Tylko po nowemu.

Kilka tygodni temu znalazła się w szpitalu, oficjalnie z powodu niedyspozycji żołądkowej. Technik z jej ekipy Heinz Haemmerle mówił agencji AP o trzech wizytach w ciągu tygodnia i twierdził, że narciarka skarżyła się na ból całego ciała, „... nawet kości".

Ten przypadek jej agent Lewis Kay z agencji PR PMK-BNC określił jako zupełnie niezwiązany z problemami psychicznymi Lindsey. Niepokój był jednak uzasadniony, bo swoje problemy mistrzyni nart opisała niewiele wcześniej w długiej rozmowie z magazynem „People". Były poważne.

Koniec małżeństwa

– Wszystko w mym życiu wydawało się ludziom perfekcyjne, ale ja cierpiałam, jak każdy człowiek. Cztery lata temu doszłam do takiego stanu, że nawet nie mogłam podnieść się z łóżka. Czułam się beznadziejna, pusta, coś na podobieństwo zombie – wyznała.

Zmienność opinii i nastrojów to są cechy Lindsey. Dwa lata temu jednej z tras narciarskich w Vail nadano jej imię, na pamiątkę sukcesu olimpijskiego w Vancouver. Ciszej mówiono, że nazwa jest dobra, bo trasa jest jak życie Lindsey: zaskakująca i pełna muld.

Mniej więcej rok temu mistrzyni nart zakończyła czteroletnie małżeństwo ze starszym o dziewięć lat Thomasem Vonnem, trenerem, menedżerem, guru od spraw sprzętu i przede wszystkim osobą, która dała jej wsparcie, gdy zdecydowała się zerwać relacje z ojcem.

– Każdy wie, że małżeństwo to trudna sprawa. W moim przypadku nie zadziałało. Prowadziło tylko do tego, że byłam coraz bardziej smętna. Nie działy się w nim żadne wielkie nieszczęścia, ale po prostu stawałam się coraz bardziej nieszczęśliwa i nie ma lepszego opisu. Po pewnym czasie łączył nas tylko biznes – opowiadała dziennikarzom.

O rozwodzie mówiła bardzo dużo. Para nie podpisała intercyzy, więc problemy pojawiły się od razu. Lindsey Vonn była i jest dużo warta, przede wszystkim na rynku reklamy. Premie za wygrane konkurencje Pucharu Świata to tylko miły dodatek do kontraktów z Rolexem, Red Bullem, ośrodkiem narciarskim w Vail, producentem odzieży sportowej Under Armour i, ostatnio, z siecią supermarketów Kohl's.

Okazało się, że Thomas Vonn i małżonka miesiącami nie odzywali się do siebie, więc o porozumienie było trudno. Majątek w końcu udało się podzielić, ale była pani Vonn twierdzi dziś, że bałagan to za grzeczne słowo na tamte przeżycia.

Bywało, że w dzień wygrywała zawody w St. Moritz, a wieczorem w hotelu, zamiast świętować, godzinami siedziała nad papierami przysłanymi przez prawników.

Były mąż mieszka teraz w Park City (stan Utah) w jednym z domów, które wspólnie kupili, i nie jest skłonny zgodzić się z wieloma opiniami byłej partnerki życiowej. Lindsey została w Vail, gdzie ma posiadłość pełną pamiątek i niedaleko do jeszcze jednej przyjaciółki oraz wzorca – byłej sławy zjazdu Picabo Street.

Ta historia zdecydowanie zmieniła opisy kolorowego życia gwiazdy narciarstwa. Kiedyś wydawało się, że każde zwycięstwo Lindsey to także okazja do wzmocnienia jej związku. Thomas zawsze stał u boku żony po sukcesach, pocieszał po porażkach, uśmiechał się jak ona i zapewniał o porozumieniu. Wizerunek był cukierkowy, uśmiechy szerokie, chciało się wierzyć, że to prawda.

Rozwód, w dodatku niemal publiczny, sprowokował do reakcji zwłaszcza te media, które żywią się sensacjami obyczajowymi.

W Internecie i kolorowych czasopismach pojawiły się historie o randkach Lindsey ze sportowymi celebrytami z okładek, wśród nich był Tim Tebow, w tamtym czasie zdolny rozgrywający drużyny futbolu amerykańskiego Denver Broncos. Austriackie gazety pisały o romansie z tyczkarzem Bradem Walkerem, dla którego pojechała ponoć do Londynu na igrzyska.

Historia z okładek

Nagle przypomniano sobie, jak Lindsey Vonn po pechowej utracie Wielkiej Kryształowej Kuli w 2010/2011 roku (przegrała o trzy punkty z Marią Riesch) ostentacyjnie pojechała sama do Europy. Kiedyś na każde Boże Narodzenie albo Wielkanoc jeździła z mężem do Garmisch-Partenkirchen spędzać święta z rodziną Rieschów. Przyjaźń i rywalizacja z Marią to też była historia z okładek.

Zauważono, że właśnie wtedy borykająca się z samotnością i rosnącą popularnością zaczęła wygrywać najwięcej. – Po raz pierwszy zdałam sobie wówczas sprawę, że jeżdżę przede wszystkim dla siebie. Wcześniej było inaczej – miałam wielu ludzi obok, którzy mi pomagali: ojciec, Thomas, sponsorzy, myślałam, że to robię głównie dla nich – tłumaczyła zmianę. – Teraz wiem, że to ja stoję w bramce startowej, ja wybieram trasę i decyduję, jak szybko pojechać. To bardzo mnie wzmocniło. To jak ponowne odkrycie w sobie dziecka, które cieszy się nartami – dodawała.

Zrozumiała, że ważni są przyjaciele, że może oprzeć się na ludziach. Pomogła dawna mentorka, starsza koleżanka z tras alpejskich Sarah Schleper, której kiedyś zwierzyła się z kłopotów domowych. Nieoczekiwanie nawet jedna z głównych sportowych antagonistek w kraju Julia Mancuso też stała się przyjaciółką od serca.

Pojednanie z ojcem

Rozpad małżeństwa przyniósł jeszcze jedną ważną zmianę – powrót do przerwanych na sześć lat relacji z ojcem, Alanem Kildowem.

To była głośna historia: obiecujący narciarz alpejski, mistrz USA juniorów, po ciężkiej kontuzji szybko skończył karierę, ale ambicję przelał na córkę. Mieszkali w stanie Minnesota, gdzie o strome góry trudno. Lindsey C. Kildow miała jednak wielki talent, szczęście do trenerów, którzy go odkryli na łagodnych wzgórzach, i po pełnej poświęcenia przeprowadzce całej rodziny do Vail mogła rozwinąć skrzydła. Koszty były duże – rozwód rodziców, konflikt ze zbyt wymagającym ojcem, pragnącym zrobić z córki kogoś w rodzaju Anny Kurnikowej narciarstwa, i w końcu ucieczka pod opiekę Thomasa Vonna.

Od prawie roku Alan Kildow, z zawodu prawnik, jest znów obecny w życiu Lindsey. Ona zadzwoniła pierwsza, pretekst narzucił się sam – potrzebowała pomocy prawnej przy rozwodzie. Pośredniczyła młodsza siostra Karin, która mówiła, że ojciec tęskni, że wciąż ogląda zawody alpejskie i bardzo chce pomagać.

– Pierwsza rozmowa była trudna. On przepraszał, ja wiedziałam, że odbudowa takiego prawdziwego rodzinnego związku wymaga czasu – oceniała. Ojciec, kiedyś zaciekły wróg Thomasa Vonna, chętnie wziął na siebie wiele spraw związanych z rozwodem.

Osiągnięć Lindsey nikt nie podważy. Jest jedyną narciarką alpejską z USA, która ma złoty medal olimpijski w zjeździe (z Vancouver). Wygrała 57 zawodów Pucharu Świata i do rekordu Austriaczki Annemarie Proell-Moser (62 sukcesy) brakuje już naprawdę niewiele. Zwyciężyła we wszystkich pięciu pucharowych konkurencjach alpejskich. Do dwóch medali igrzysk (ma jeszcze brąz w supergigancie z 2010 roku) dołożyła pięć medali mistrzostw świata. Ustanowiła także rekord 1980 punktów zdobytych w jednym sezonie kobiecego PŚ. Granicę 2000 pkt pokonał jedynie Austriak Hermann Maier.

Była na okładce „Sports Illustrated" (kobiety bywają tam rzadko), chodziła nieraz po czerwonych dywanach, odbierając sportowe nagrody i wyróżnienia, telewizja ją lubi, kibice też. Status gwiazdy sportu ma od dawna, majątek, choć uszczuplony przez rozwód i problemy z podatkami (zaległości 1,7 mln dol. z 2010 roku), raczej nie stopnieje.

Wciąż umie wygrywać i nawet rzuciła wyzwanie mężczyznom, ale Międzynarodowa Federacja Narciarska nie zgodziła się na jej start z alpejczykami na trasie zjazdowej w Lake Louise.

Wolna Lindsay Vonn, choć na pigułkach antydepresyjnych, zapowiada nowe sukcesy, gotowość do przyjaźni z kolegami i koleżankami z kadry, a także chęć podporządkowania się trenerom reprezentacji USA.

– Wzięłam odpowiedzialność za swoje życie i szczęście. Jestem lepszym człowiekiem. Chcę być szczęśliwa i  będę – mówi głośno. Widać nowy cukierkowy obraz. Nieufni twierdzą, że do następnej życiowej muldy.

Najlepsza narciarka alpejska w historii amerykańskiego sportu mówi głośno, że ma depresję. Od dawna, może nawet od dziesięciu lat, czyli od czasu debiutu w igrzyskach olimpijskich w Salt Lake City.

To był także początek problemów małżeńskich jej rodziców, którzy rozwiedli się w 2003 roku, gdy ich córka Lindsey C. (od Caroline) z domu Kildow wyrastała już na wielką gwiazdę. Lindsey twierdzi, że żyje na środkach farmakologicznych, ale także że jest szczęśliwa. Tylko po nowemu.

Pozostało 94% artykułu
kajakarstwo
92 medale i koniec. Rewolucja w reprezentacji Polski, odchodzi dwóch trenerów
Materiał Promocyjny
Z kartą Simplicity można zyskać nawet 1100 zł, w tym do 500 zł już przed świętami
kolarstwo
Marek Leśniewski, nowy prezes PZKol: Jestem zaprawiony w boju
Inne sporty
Wybory w Polskim Związku Kolarskim. Kto wygrał i czy prezes jest prezesem?
Kolarstwo
Czesław Lang: Stanowisko prezesa PZKol nie jest mi do niczego potrzebne
Materiał Promocyjny
Strategia T-Mobile Polska zakładająca budowę sieci o najlepszej jakości przynosi efekty
Inne sporty
Polski Związek Kolarski. Jest źle, ale kandydatów na prezesa nie brakuje