Trener Justyny: to dopiero początek

Rozmowa „Rz" z Aleksandrem Wierietielnym o zwycięstwach w Canmore i o Tour de Ski.

Publikacja: 19.12.2012 00:59

Aleksander Wierietielny pracuje z Justyną Kowalczyk już od 12 lat, prowadził ją do wszystkich wielki

Aleksander Wierietielny pracuje z Justyną Kowalczyk już od 12 lat, prowadził ją do wszystkich wielkich sukcesów

Foto: Fotorzepa, Piotr Nowak PN Piotr Nowak

Justyna Kowalczyk wraca do Polski na święta z żółtą koszulką liderki Pucharu Świata, po dwóch zwycięstwach w Kanadzie. Nerwy z początku sezonu poszły w zapomnienie?

Aleksander Wierietielny: Na bieg łączony w Canmore patrzyłem z dumą. Zapamiętam go na długo, bo Justyna była bliska perfekcji, zwłaszcza taktycznie. Wcześniej nie dała rywalkom szans na 10 km stylem klasycznym. Ale sprint, który był pomiędzy tymi biegami, z porażką w ćwierćfinale, zostawił niedosyt. Musimy się nad tymi sprintami zastanowić, bo do końca sezonu będzie ich sporo. Justynie nie wypada popełniać takich błędów jak w Canmore, a wcześniej w Kuusamo. W Finlandii na trudnym podbiegu niepotrzebnie wyskoczyła z torów i traciła siły. W Canmore źle zrobiła, że szarpała się na pierwszych podbiegach, żeby tam zamęczyć rywalki. Taką na początku ustaliliśmy taktykę, ale potem próbowałem Justynę przekonać – bezskutecznie – do zmiany w ostatniej chwili, bo nikt w poprzednich biegach w ten sposób nie awansował.

Zabrakło jej do awansu tylko jednej dziesiątej sekundy. W Kuusamo też.

Na tym poziomie dwa podobne błędy nie powinny się zdarzyć. Justynie zostały w pamięci biegi sprzed lat, gdy jak ruszyła na podbiegu, nikt nie był w stanie za nią nadążyć, a teraz jest inaczej, już wszyscy ćwiczą podbiegi. Gdy jej w Canmore powiedziałem, że zrobiła błąd, trochę się na mnie pogniewała. Ale potrafimy o takich sprawach zapominać i przed biegiem łączonym dogadaliśmy się bez problemu.

Może ten spór wziął się z tego, że Justynie już łatwiej przychodzi godzenie się z porażkami w stylu dowolnym, a panu jeszcze nie?

Po wiosennej operacji kolana odpuściliśmy niektóre ćwiczenia na styl łyżwowy, żeby nie ryzykować. I rzeczywiście wydawało nam się, że Justyna w łyżwie będzie tej zimy słabsza. Że może pora nawet pomyśleć o specjalizacji, naśladować Andrusa Veerpalu i biegać tylko klasykiem. Słabe 27. miejsce w Gaellivare na inaugurację sezonu, właśnie w stylu dowolnym, dało nam jeszcze bardziej do myślenia. Ale bieg łączony w Canmore pokazał, że to wszystko nieprawda. Justyna pobiegła łyżwą świetnie, powiększyła przewagę. I nie odpuści. Pozostanie wszechstronna, będzie biegać dobrze łyżwą,  klasykiem i sprintem. Ona dopiero się w tym sezonie rozkręca. Jeszcze jej brakuje Tour de Ski, po nim będzie biegać naprawdę lekko. A najlepiej ma być podczas mistrzostw świata w Val di Fiemme.

Marit Bjoergen po wygraniu wszystkich biegów na początku sezonu teraz odpoczywa przed Tour de Ski, nie startowała w Canmore. Wróci na Tour jeszcze mocniejsza?

Gdyby Marit była w Canmore i biegła na 10 km, to po prostu razem z Justyną i z Therese Johaug uciekłyby pozostałym zawodniczkom jeszcze dalej. Ale wiem, że Justyna by sobie z Marit i Therese poradziła. W 2012 roku nie przegrała żadnego biegu na 10 km klasykiem. Wystarczy spojrzeć na statystyki, by wiedzieć, co by się działo w Canmore.

Co się będzie działo w Tour de Ski, początek już za 10 dni?

Rok temu wszystko wyszło bezbłędnie, zwłaszcza sprinty. Trudno to będzie powtórzyć. Justyna jest nastawiona na walkę i dobrze przygotowana, ale różnie może być w sprincie, gdzie nawet jeśli nie popełni błędu, to ktoś jej może zaszkodzić swoim błędem. Jest o jeden bieg mniej niż przed rokiem i może zabraknąć czasu, by odrobić straty.

A to, że Tour skończy się czterema biegami dzień po dniu, nie faworyzuje Justyny? Bjoergen gorzej znosi takie serie startów.

Nie powiedziałbym. Justyna nie jest z żelaza, a nasza drużyna nie dysponuje takimi możliwościami odnowy jak rywalki. Nie tylko Norweżki, bo i Szwedki, Rosjanki. Tu nie możemy się równać, oni mają sprzęt do regeneracji, sztab lekarzy. Za to możemy z nimi walczyć przygotowaniem nart. Nasi serwismeni są lepsi. Mimo że każda Norweżka ma swojego, który za nią chodzi jak cień, a nad wyborem nart pracuje cały zespół.

Przerwa świąteczna przychodzi jak zbawienie, można trochę odpocząć, od siebie nawzajem też?

Chciałoby się, ale to byłaby głupota, przestępstwo, tyle zdrowia włożyć latem w przygotowanie do sezonu, a teraz sobie poświętować i czegoś nie dopilnować przed Tourem. Justynie naprawdę na nim zależy, zapewne już w drugi dzień świąt pojedzie trenować. Mnie się serce wyrywa do rodziny, pół roku nie widziałem córki, chciałbym trochę posiedzieć w domu, ale serwismenom dajemy wolne, więc pewnie pojadę z Justyną przygotowywać jej narty. To jeszcze nie jest przesądzone, ale święta raczej będą krótkie, jak zwykle.

A gdy przychodzą te dwa świąteczne dni, potrafi pan zapomnieć o pracy?

Mógłbym powiedzieć, że tak, ale to by było kłamstwo. Żyjemy w napięciu, wszystko co najważniejsze w tym sezonie jeszcze przed nami. To będą dla mojej rodziny pierwsze święta w nowym domu w Poroninie. Przyjeżdżam tam po dwóch miesiącach nieobecności, będzie co robić przy odśnieżaniu podwórka. Na szczęście wpadałem często latem, gdy byliśmy na zgrupowaniu w Zakopanem, więc przynajmniej drewno do kominka jest przygotowane. Trzeba się też zająć prezentami, bo w Kanadzie nie było okazji. A potem usiądę, odpocznę, pomyślę jakieś życzenie. I znowu w drogę. Justyna chce jeszcze wiele zrobić. A ja chcę jej w tym pomóc.

Szachy
Sukces polskiego arcymistrza. Jan-Krzysztof Duda z medalem mistrzostw świata
Materiał Promocyjny
Jak przez ćwierć wieku zmieniał się rynek leasingu
Inne sporty
Polak płynie do USA. Ksawery Masiuk będzie trenował ze szkoleniowcem legend
Inne sporty
Czy to najlepszy sportowiec 2024 roku? Dokonał rzeczy wyjątkowych
Inne sporty
Tomasz Chamera: Za wizerunek PKOl odpowiada jego prezes
Materiał Promocyjny
5G – przepis na rozwój twojej firmy i miejscowości
pływanie
Mistrzostwa świata w pływaniu. Rekordowa impreza reprezentacji Polski
Materiał Promocyjny
Nowości dla przedsiębiorców w aplikacji PeoPay