Potężne rosyjskie koncerny walczą o tworzenie takich lig już od dawna, kusząc wielkimi pieniędzmi. Na początku były hokej i koszykówka – one takie ligi mają już kilka lat temu. I odniosły sukces. Kontynentalna Liga Hokejowa (KHL) finansowana głównie przez spółki związane z Gazpromem rzuca powoli wyzwanie najsilniejszej na świecie amerykańsko-kanadyjskiej NHL, a koszykarska Zjednoczona Liga VTB (to skrót Wniesztorgbanku, rosyjskiego giganta finansowego) są obok pucharowej Euroligi najbogatszymi rozgrywkami na kontynencie.
Lepszy świat
Nie jest łatwo się tam dostać. Rosjanie grają z urzędu, a reszta musi albo otrzymać zaproszenie (do VTB), albo czekać na kolejne rozszerzenie rozgrywek i przejść ostrą selekcję (jak w KHL).
Organizatorzy wybierają starannie tych, którzy będą grali, zawsze według podobnego klucza: najsilniejsze zespoły z byłych republik radzieckich (Litwy, Łotwy, Estonii, Białorusi, Ukrainy czy Kazachstanu) w zależności od tego, która dyscyplina jest w tych krajach najmocniejsza. Do tego grona dopraszają kilka drużyn z Europy Środkowej.
Z Polski na grę w lidze VTB mogły sobie pozwolić tylko najbogatsze kluby: Asseco Prokom Gdynia, Turów Zgorzelec czy Anwil Włocławek i sukcesów wielkich na koncie nie mają. Ale trudno oczekiwać, żeby je odnosiły, skoro najbogatsze CSKA Moskwa ma budżet na poziomie 40 mln euro, a inne, nawet mniej medialne drużyny, z łatwością dobijają do 10 mln euro.
W hokeju jest podobnie. Powstający właśnie klub Olivia Gdańsk, który stara się o przyjęcie do KHL – stoi za tą inicjatywą działający na polskim rynku litewski menedżer sportowy Antanas Sakavickas – ostrożnie szacuje swój budżet na 8 mln dolarów. A to tylko na początek, żeby odnieść sukces, potrzeba dużo więcej. Sakavickas nie chce zdradzić źródeł finansowania tego przedsięwzięcia.