Sezon rusza od nowa

Aleksander Wierietielny, trener Justyny Kowalczyk, o niepewności, pokorze i mistrzostwach świata.

Publikacja: 16.02.2013 09:00

Rz: W sobotę i niedzielę w Davos ostatnie próby przed mistrzostwami świata w Val di Fiemme. Jest Marit Bjoergen, dla Justyny to pierwszy start po porażkach w Soczi. Już dawno na Puchar Świata nie czekaliśmy w takim napięciu.

Aleksander Wierietielny: Ja na razie śpię spokojnie. Ale rzeczywiście, dziwny jest ten sezon. Takich długich przerw w startach dawno nie mieliśmy. Trudno się utrzymać w rytmie. Po Tour de Ski właściwie skończyło się prawdziwe bieganie. Była pustka, sprint w Libercu, pustka, 10 kilometrów w La Clusaz, znów pustka i długie treningi przed Soczi. Potem nieudany start w Rosji, i znowu dni bez startów na zgrupowaniu w Livigno. Sami nie wiemy, na co nas stać, dawno z nikim nie rywalizowaliśmy. Wyjdzie w praniu.

A przeczucia ma pan dobre? Pierwszy bieg mistrzostw, sprint stylem klasycznym, już w czwartek.

Przeczucia? Mieszane. Niby już wiele tygodni rywalizacji za nami, Tour wygrany, Kryształowa Kula bardzo blisko, a jeszcze niczego nie wiemy na pewno. Justyna, nie licząc inauguracji w Gaellivare, mierzyła się z Marit Bjoergen na poważnie tylko w Kuusamo i w La Clusaz i do tego we Francji miała problemy z nartami. Dlatego czuję się tak, jakby sezon zaczynał się od nowa.

Wie pan już, dlaczego próba olimpijska tak bardzo się Justynie nie udała? Porażka w kwalifikacjach sprintu, zejście z trasy biegu łączonego. Wracać z Pucharu Świata bez punktów, to jej się od dziesięciu lat nie zdarzyło.

Nie przygotowaliśmy się do tamtych startów. Zrobiliśmy sobie rekonesans, sprawdzaliśmy, jak się tam oddycha, zarządziliśmy trening do biegu na 30 km, żeby się przekonać, jak organizm zareaguje. I to był bardzo udany trening. Nie całkiem prawdę Justysia powiedziała, że miała w Soczi słabszy dzień. W obu biegach popełniliśmy błędy przy przygotowaniu i wyborze nart. Nawet rywale nam podpowiadali, że już wcześniej testowali takie narty, które wybraliśmy, i one się na śniegu w Soczi zupełnie nie sprawdzały. Tam są bardzo specyficzne warunki, śnieg jest suchy. A Justyna trochę spanikowała, gdy na rozgrzewce poczuła, że śnieg przyczepia jej się do nart. Przypomniało jej się La Clusaz, gdzie musiała przez to się zatrzymać i straciła szansę na zwycięstwo. Odrzuciła posmarowaną parę, wzięła tzw. no-waksy, których się nie smaruje. Nikt inny w Soczi na takich nie startował. Umęczyła się, nie było sensu ciągnąć tego do końca. Była zmęczona treningami, ale najważniejszą przyczyną porażki były narty.

Val di Fiemme to na szczęście bardziej oswojone miejsce. Takie problemy ze sprzętem się nie zdarzą?

Miejsce niby oswojone, ale tam też się różne rzeczy dzieją. Nasi serwismeni będą mieli co robić na mistrzostwach. Po Soczi został nieprzyjemny osad, ale staramy się traktować tamten start jak wypadek przy pracy. I nauczkę. Dobrze, że to się stało teraz, a nie podczas igrzysk. Nie chciałem tego Justynie mówić, denerwować jej, ale moim zdaniem po prostu w Soczi zabrakło pokory.

Zmienił pan po tamtej porażce plany treningowe na zgrupowaniu w Livigno?

Niewiele. Skróciłem treningi, bo w Livigno jest zbyt duża wysokość, żeby szarżować.

W Davos najważniejszy będzie sobotni sprint stylem klasycznym, bo to on w czwartek rozpoczyna mistrzostwa?

Justyna nastawia się na ten bieg, choć on tutaj będzie niewiadomą. W Davos zawsze był sprint stylem dowolnym, trasa jest dziwna, bardzo kręta. Jesteśmy w Szwajcarii od piątku, to tylko godzina podróży z Livigno. A już w niedzielę po biegu na 10 stylem dowolnym wyruszamy do Val di Fiemme. Justyna zażyczyła sobie, żeby jechać od razu i zgadzam się z nią. To też nie będzie daleka podróż, cztery godziny. No i zaczynamy. Mistrzostwa to nie przelewki. Słyszałem że ma być mnóstwo kibiców z Polski, całe autokary. Musimy tak to zorganizować, żeby Justyna mogła się spokojnie przygotowywać. Na razie jeszcze dreszczyku emocji nie ma. Jedyne, o czym obsesyjnie myślę, to, żeby nas do mistrzostw ominęła grypa. Codziennie się budzę z lękiem, że mam temperaturę i jest po mistrzostwach. Bronimy się przed tym, jak możemy. Czosnkiem i innymi babcinymi sposobami.

Odjeżdżając z Davos będziecie już wiedzieli, w których konkurencjach Justyna wystartuje w mistrzostwach? Sprint, bieg łączony i 30 km są nie do ruszenia, sztafeta zapewne też, ale Justyna się waha, czy stanąć do biegu na 10 km dowolnym, czy do drużynowego sprintu.

Nie chcemy jeszcze niczego zapowiadać, zmiany możemy zrobić na miejscu. Nie spieszymy się.

Gdy przyjeżdżaliście na mistrzostwa świata do Liberca, szukał pan dla Justyny numeru 111, bo mierzyliście w trzy złote medale. Jakiego pan poszuka teraz?

Nie będę szukał. Zajmę się ważniejszymi sprawami.

—rozmawiał Paweł Wilkowicz

Reprezentacja Polski na mistrzostwa świata w Val di Fiemme

Trener Łukasz Kruczek zabiera na MŚ aż sześciu skoczków. Spośród nich na miejscu wybrana zostanie czwórka reprezentująca Polskę w konkursach indywidualnych na normalnej i dużej skoczni oraz w zawodach drużynowych na dużym obiekcie w Predazzo. Oprócz trzech najlepszych w tym sezonie – Kamila Stocha, Macieja Kota i Piotra Żyły, powołanie otrzymali: Dawid Kubacki, Krzysztof Miętus oraz Stefan Hula. Biegaczki i biegacze wystartują w zawodach indywidualnych, sztafecie, a także w sprincie drużynowym. Justyna Kowalczyk broni tytułów wicemistrzowskich wywalczonych dwa lata temu w Oslo, jednak jej ambicje są jeszcze wyższe, zwłaszcza w konkurencjach przeprowadzanych techniką klasyczną. Oprócz Justyny Kowalczyk na trasach zobaczymy także: Paulinę Maciuszek, Sylwię Jaśkowiec, Kornelię Kubińską, Agnieszkę Szymańczak, Macieja Kreczmera, Macieja Staręgę, Sebastiana Gazurka oraz Jana Antolca. W ten weekend w Davos Justyna Kowalczyk ostatni raz przed MŚ pobiegnie ramię w ramię z Marit Bjoergen. W sobotę od 11.45 wyścigi sprinterskie stylem klasycznym, a w niedzielę o 10.50 bieg na 10 km stylem dowolnym ze startu indywidualnego (transmisje w TVP 2 i Eurosporcie). Skoczkowie w sobotę i w niedzielę (o 17, transmisje w TVP 1 i Eurosporcie) walczą na mamucie w Oberstdorfie najpierw indywidualnie, dzień później drużynowo. Zabraknie najlepszych Polaków, przygotowują się do MŚ, wystartują Bartłomiej Kłusek, Aleksander Zniszczoł, Klemens Murańka, Jan Ziobro i Krzysztof Biegun. —piw

Rz: W sobotę i niedzielę w Davos ostatnie próby przed mistrzostwami świata w Val di Fiemme. Jest Marit Bjoergen, dla Justyny to pierwszy start po porażkach w Soczi. Już dawno na Puchar Świata nie czekaliśmy w takim napięciu.

Aleksander Wierietielny: Ja na razie śpię spokojnie. Ale rzeczywiście, dziwny jest ten sezon. Takich długich przerw w startach dawno nie mieliśmy. Trudno się utrzymać w rytmie. Po Tour de Ski właściwie skończyło się prawdziwe bieganie. Była pustka, sprint w Libercu, pustka, 10 kilometrów w La Clusaz, znów pustka i długie treningi przed Soczi. Potem nieudany start w Rosji, i znowu dni bez startów na zgrupowaniu w Livigno. Sami nie wiemy, na co nas stać, dawno z nikim nie rywalizowaliśmy. Wyjdzie w praniu.

Pozostało jeszcze 87% artykułu
Inne sporty
Gwiazdy szachów zagrają w Warszawie. Jan-Krzysztof Duda wierzy w sukces
kolarstwo
Paryż - Roubaix. Upadek Tadeja Pogacara. Mathieu Van Der Poel zwycięża
szachy
Jan-Krzysztof Duda znów zagra w Polsce. Celuje w zwycięstwo
Inne sporty
Polacy szykują się do sezonu. Wrócą na olimpijski tor
Inne sporty
Gwiazdy szachów znów w Warszawie. Zagrają Jan-Krzysztof Duda i Alireza Firouzja