W Polsce lepiej być kobietą

Weekend w skrócie: Magdalena Gwizdoń wygrała sprint, sztafeta była czwarta. O mężczyznach cicho od dawna.

Publikacja: 11.03.2013 02:20

Zwycięstwo w Soczi jest drugim w karierze Gwizdoń. Poprzednio triumfowała dawno, 1 grudnia 2006 w Oestersund.Sukcesu trudno było oczekiwać, bo mistrzostwa świata w Nowym Mieście jej nie wyszły (fatalnie strzelała w biegu sztafetowym), a tydzień temu w Oslo była 10. w biegu masowym.

Ale sama Gwizdoń mówiła na mecie, że spodziewała się zwycięstwa. Dobrze się czuła w Soczi, a otuchy dodało jej piąte miejsce w czwartkowym biegu na 15 km. Weekend mógł się skończyć jeszcze piękniej, bo kobieca sztafeta długo była w niedzielę na trzecim miejscu. Monika Hojnisz nie obroniła jednak lokaty, walcząc z Norweżką Torą Berger.

Można pomyśleć, że biatlon w Polsce to potęga, ale gdy się prześledzi wyniki mężczyzn (w Soczi nie startowali), to pojawią się wątpliwości.

Nie jest ani tak dobrze, jak by sugerowały medale Krystyny Pałki i Moniki Hojnisz na mistrzostwach świata w Nowym Mieście, ani tak słabo, jak pokazywałyby wyniki panów.ś

Paniom niczego nie brakuje, w granicach możliwości Polskiego Związku Biathlonu. Są ekipy, które wszystkiego mają więcej: nart, serwismenów, strojów. Przyjeżdżają na zawody własnymi ciężarówkami ze sprzętem, a firmy dostarczają najnowsze smary, zanim wypuszczą je na rynek, ale Polki nie mają na co narzekać.

Kobieca kadra jeździ na zagraniczne zgrupowania, sponsorzy przysyłają zawodniczkom po kilkadziesiąt par nart, na każdą pogodę i każdy rodzaj śniegu. – Mamy w sztabie jednego masażystę, jednego lekarza i czterech smarowaczy, z czego dwaj to bardzo cenieni w środowisku Włosi, którzy kosztują nas mnóstwo pieniędzy. Ale w tym fachu liczą się też kontakty, a oni znają ludzi z tego środowiska. Na jedną zawodniczkę w ciągu sezonu wydajemy, według naszych wyliczeń, 300 tys. złotych – mówi trener Adam Kołodziejczyk, szef wyszkolenia Polskiego Związku Biathlonu.

Kiedy serwismeni są na zawodach, a startują tam też panowie, to oczywiście, nie ma problemu, im też przygotują narty. Pojadą nawet na mistrzostwa świata juniorów, ale generalnie wszystko, co najlepsze, jest zarezerwowane dla pań. Teraz to one mogą rozruszać całą dyscyplinę, przyciągnąć sponsorów. – Po ostatnich sukcesach odezwało się do nas kilka firm zainteresowanych sponsorowaniem związku. Mam nadzieję, że chociaż z dwoma uda się podpisać kontrakty – dodaje prezes Waśkiewicz.

Panowie dobrze już mieli – kiedy biegał Tomasz Sikora. To on był wtedy lokomotywą całej dyscypliny, ale kiedy odszedł, wyniki się pogorszyły i skończyły się pieniądze. Nie udało się powtórzyć sukcesu skoków, gdzie zwycięstwa Adama Małysza zapewniły finansowanie na wiele lat. Polski Związek Narciarski wykorzystał szansę i wychował następców mistrza. W biatlonie najlepszy czas został dawno temu przespany.

Męska kadra finansowana jest tylko z pieniędzy pozyskiwanych przez związek, fundusze przekazywane przez ministerstwo idą na kobiecą reprezentację. Seniorzy przygotowywali się indywidualnie, w klubach, według planów przygotowanych przez trenerów kadry. – W październiku wybraliśmy najlepszych i pojechaliśmy na obóz kondycyjny do Ramsau. Mieliśmy wykupiony tylko tydzień, ale chłopcy stwierdzili, że chcieliby zostać dłużej i dołożyli pieniędzy z własnej kieszeni – mówi Adam Kołodziejczyk.

Na mistrzostwach w Nowym Mieście udało im się wywalczyć prawo do wystawienia czterech biatlonistów na igrzyskach olimpijskich. – Przynajmniej dwóch mężczyzn warto do Soczi wysłać, by pokazać młodym zawodnikom, że warto się starać – mówi prezes Waśkiewicz.

Nie ma się co dziwić, że Ministerstwo Sportu nie chce finansować kadry mężczyzn. – Na pewno nie zabraknie pieniędzy kobietom na przygotowania do Soczi. Panowie na razie nie pokazali, że mogą przywozić z imprez medale albo nawet punktowane miejsca, ale nie chcę mówić, że nie dostaną pieniędzy. Po sezonie spotkamy się z władzami związku i przedyskutujemy sytuację – mówi rzecznik Ministerstwa Sportu Katarzyna Kochaniak.

W tym roku na mistrzostwach świata juniorów polska sztafeta (Rafał Penar, Jakub Topór, Mateusz Janik) zajęła piąte miejsce. Janik, chyba najzdolniejszy z tej grupy, w grudniu był trzeci w międzynarodowych zawodach o Puchar Austrii w Obertillach. Trenują pod okiem Tomasza Sikory i są nadzieją na dobry występ w igrzyskach olimpijskich w 2018 roku.

Biatlonowy karabin kosztuje ponad 10 tysięcy złotych, a naboje na jeden trening to wydatek kilkudziesięciu złotych, ale warto się starać, by wyławiać najlepszych.

Puchar świata w Soczi

Sprint na 7,5 kmś

1. M. Gwizdoń (Polska) 25.28,7 s.; 2. A. Kuzmina (Słowacja) strata 10,2 s; 3. T. Berger (Norwegia) 13,7... 39. K. Pałka 2.30,1; 49. W. Nowakowska-Ziemniak (obie Polska) 2.48,6.ś

Sztafeta 4x6,5 kmś

1. Niemcy 1:09.27,1 s.; 2. Ukraina strata 11,9 s; 3. Norwegia 21,2; 4. Polska (K. Pałka, M. Gwizdoń, W. Nowakowska-Ziemniak, M. Hojnisz) 51,6.ś

Zwycięstwo w Soczi jest drugim w karierze Gwizdoń. Poprzednio triumfowała dawno, 1 grudnia 2006 w Oestersund.Sukcesu trudno było oczekiwać, bo mistrzostwa świata w Nowym Mieście jej nie wyszły (fatalnie strzelała w biegu sztafetowym), a tydzień temu w Oslo była 10. w biegu masowym.

Ale sama Gwizdoń mówiła na mecie, że spodziewała się zwycięstwa. Dobrze się czuła w Soczi, a otuchy dodało jej piąte miejsce w czwartkowym biegu na 15 km. Weekend mógł się skończyć jeszcze piękniej, bo kobieca sztafeta długo była w niedzielę na trzecim miejscu. Monika Hojnisz nie obroniła jednak lokaty, walcząc z Norweżką Torą Berger.

Pozostało jeszcze 86% artykułu
Inne sporty
Gwiazdy szachów zagrają w Warszawie. Jan-Krzysztof Duda wierzy w sukces
kolarstwo
Paryż - Roubaix. Upadek Tadeja Pogacara. Mathieu Van Der Poel zwycięża
szachy
Jan-Krzysztof Duda znów zagra w Polsce. Celuje w zwycięstwo
Inne sporty
Polacy szykują się do sezonu. Wrócą na olimpijski tor
Inne sporty
Gwiazdy szachów znów w Warszawie. Zagrają Jan-Krzysztof Duda i Alireza Firouzja