To był wielki powrót na lodową taflę koreańskiej mistrzyni. Yu Na Kim bezapelacyjnie zwyciężyła w rywalizacji solistek prześcigając pozostałe rywalki ponad dwudziestoma punktami. Jej występom w London towarzyszyło ogromne zainteresowanie. W zawodach nie startowała bowiem od dwóch sezonów. Mistrzyni olimpijska z Vancouver zajmowała się w tym czasie odcinaniem kuponów od swojego olimpijskiego triumfu. Na brak ofert narzekać nie mogła. Popularność jaką cieszy się w swoim kraju ta urodziwa łyżwiarka przerasta bowiem najśmielsze wyobrażenia. Nazywana jest tam „ córką narodu", najlepszą ambasadorką Korei na świecie. Wielokrotnie pojawiała się na okładkach najbardziej znanych magazynów jak „ People" czy „ Elle". Zawierała też miliardowe kontrakty reklamowe.
Nieprzypadkowo jej osoba promowała koreański Pyeongchang do organizacji zimowych igrzysk olimpijskich w 2018. Promowała i to jakże skutecznie. Choć na igrzyskach w Korei Yu Na Kim już pewnie nie wystartuje , to ona zaszczepiła Koreańczykom łyżwiarskiego baksyla. Urodzona w ubogiej rodzinie w Bucheon, kilkanaście kilometrów od Seulu, jest żywym dowodem na to, że mistrzów można wychować w każdych warunkach. Ten diament w pełni oszlifowano już w Toronto u słynnego kanadyjskiego trenera Briana Orsera. Całą bazę łyżwiarskich umiejętności nabyła jednak w dość spartańskich warunkach. Jej fenomen pociągnął za sobą innych. W Korei Południowej lodowiska powstają niemal niczym grzyby po deszczu. Choć Kim mieszka obecnie w Kanadzie, gdzie może pozwolić sobie na odrobinę prywatności, jej wpływy w Korei porównuje się do najwyższych przedstawicieli państwa.
Występami w kanadyjskim London przyćmiła rywalki. Yu Na Kim nie pozostawiła złudzeń, że jej celem jest kolejne olimpijskie złoto w Soczi. Jak na razie zmierza po nie bardzo pewnie.
Trochę w cieniu Koreanki wystąpiły pozostałe panie. Swoje wielkie umiejętności pokazała Mao Asada, która wraca do grona najlepszych po mniej udanych startach związanych ze zmianą techniki skoków. Piękny program dowolny do „ Jeziora Łabędziego" przegrał tylko z „ Les Miserables" Koreanki. Łącznie jednak wystarczyło to jedynie na brąz. Choć Japonce wciąż daleko do swoich najlepszych lat, widać jej niesłychane ambicje. Do łyżwiarstwa figurowego solistek powrócił potrójny aksel, którego Asada wykonuje jako jedyna kobieta na świecie.
Na podium stanęła obrończyni tytułu sprzed roku Carolina Kostner, która jak zwykle cieszyła się niezwykła przychylnością sędziów. Notą za komponenty programu wywalczyła srebrny medal. Niezwykle emocjonująco było również poza podium. Gwardia młodych zawodniczek: Gracie Gold, Zijun Li jak i nastoletnie Rosjanki pokazały, że w łyżwiarstwie kobiet mamy szanse na nowe, wielkie indywidualności.