Żyje w dwóch światach. Pierwszy to USA. Spędza w ojczyźnie czas głównie w podróżach między stanem Kolorado, bo tam jest Vail, znany ośrodek narciarski, a innymi górami, gdzie trenuje lub startuje. W czerwcu skończyła sportową szkołę średnią – Burke Mountain Academy w północnym Vermoncie, specjalność oczywista: narty alpejskie. Drugi świat to Austria, gdzie kadra amerykańska ma swą bazę i skąd jeździ na europejskie zawody Pucharu Świata. Dlatego uczy się niemieckiego. – Lindsey Vonn mówi płynnie po niemiecku, no i każdy szanuje cię bardziej, gdy potrafisz się dogadać – mówi Mikaela.
W ojczyźnie jest zwykłą nastolatką, która uczy się i trenuje. Jeździ na zawody z mamą Eileen, po wyścigu siada z nią na kanapie i ogląda seriale, albo razem grają na gitarze. Stosunek do świata, po amerykańsku pozytywny. Jeśli idzie do kina to na film o rówieśniczkach, albo komedię romantyczną, horrory odpadają. Jeśli uprawia sport, to z zapałem i wcale nie chce tylko jeździć szybko między bramkami slalomowymi. W tenisa gra dobrze i w popularną amerykańską grę dla dziewczyn, czyli soccer – też.
Jednak rodzina skazała ją na narty, na razie na slalom. Tata Jeff ścigał się w drużynie B Dartmouth University, mama wciąż startuje w zawodach seniorek, starszy brat Taylor też narciarz. Historię narciarską Mikaeli da się streścić tak: jeździła w Vail od dziecka, w 2003 roku rodzina przeniosła się do Lyme, w stanie New Hampshire, by ojciec mógł pracować w szpitalu w Dartmouth jako anestezjolog. Pięć kolejnych lat spędziła w drużynie narciarskiej o ładnej nazwie Lebanon Outing Club. W 2008 roku rodzice posłali ją do Burke Mountain, szkoły, którą skończyła niejedna sława amerykańskich nart. Rok później zaczęła wygrywać każde zawody juniorskie, w których stanęła na starcie. Gdy miała 15 lat, wygrała we Włoszech prestiżowe zawody dziecięce Trofeo Topolino. Najbliższą rywalkę wyprzedziła o 3,4 sekundy.
Dyrektor Burke Mountain, Kirk Dwyer, mówił: – Ona nie chciała wiedzieć, jaka jest dobra. Ciągle pytała co robić, by być lepsza. Nie mieliśmy w żadnym roczniku większego talentu, choć szkołę w Vermoncie kończyli Daron Rahlves czy A. J. Kitt.
Tata dodał do jej wykształcenia sportową teorię psychologiczną wyłożoną przez profesora Andersa Eriksona z uniwersytetu stanowego na Florydzie. Teoria mówi, mocno streszczając, że wielkość sportowca nie jest darem, tylko rodzi się z 10 tysiącami godzin pracy na treningu.