Polscy kibice byli pewni, że Tour de Ski bez Justyny Kowalczyk straci swój smak. Czterokrotna triumfatorka cyklu wycofała się, ponieważ organizatorzy zrezygnowali z biegu na 10 km stylem klasycznym na rzecz sprintu techniką dowolną. Kowalczyk uznała, że ta decyzja mocno ogranicza jej szanse na zwycięstwo.
Na portalach społecznościowych od razu zaczęły powstawać strony nawołujące do bojkotu zawodów – „Nie oglądam Tour de Ski bez Justyny Kowalczyk", „Chcemy sprawiedliwego Tour de Ski 2013/2014", „Nie ma Tour de Ski, bo nie ma królowej".
W tej sytuacji, gdy kurz po medialnej bitwie już opadł, swą szansę wykorzystała Sylwia Jaśkowiec. Zawodniczka, która dwukrotnie zdobywała mistrzostwo świata młodzieżowców, nie odnosiła do tej pory sukcesów jako seniorka. Zresztą los nie ułatwiał jej zadania. Gdy latem 2010 r. przygotowywała się do sezonu, trenowała na nartorolkach na publicznej drodze. Chciała uniknąć zderzenia z nadjeżdżającym autobusem i zjechała z trasy. Uderzyła w betonowy słupek, poważnie uszkodziła bark. Konieczna była operacja, a nawet kilka, ponieważ pierwsze zabiegi nie przyniosły oczekiwanych rezultatów i bark trzeba było składać od nowa.
Do rywalizacji w Pucharze Świata Jaśkowiec powróciła w sezonie 2011/2013. Ale dopiero w minioną sobotę osiągnęła sukces, który na długo pozostanie w jej pamięci. W prologu Tour de Ski w Oberhofie (bieg na 3 km stylem dowolnym) zajęła trzecie miejsce. Była wolniejsza tylko od faworytki cyklu Marit Bjoergen i innej Norweżki Astrid Jacobsen. Dzięki temu niechęć polskich kibiców do Tour de Ski trochę minęła. Przed niedzielnym sprintem zastanawiano się, czy 28-letniej narciarce z Myślenic uda się powtórzyć niespodziankę z soboty. Początek mógł nastrajać optymistycznie. Jaśkowiec bez problemów awansowała do ćwierćfinału, gdzie na ostatniej prostej była trzecia. Ale wtedy los się do niej uśmiechnął. Francuzka Aurore Jean oraz Słowenka Alenka Cebasek wpadły na siebie i się przewróciły. Jaśkowiec spokojnie jako pierwsza przekroczyła linię mety.
Przed biegiem półfinałowym entuzjastycznie machała do kamery i szeroko się uśmiechała. Widać było, że wierzy, iż po raz kolejny może zaskoczyć kibiców i przeciwniczki. Jednak po starcie uśmiech znikał z każdym metrem. Polka przybiegła ostatnia. Strata do rywalek była olbrzymia. Jaśkowiec zakończyła zawody na 12. miejscu.