Najpierw wymyśla się trik, planuje każdy ruch, wizualizuje kolejne sekwencje. Potem przychodzą godziny żmudnych ćwiczeń – tu wszystko sprowadza się do wyczucia prędkości, wysokości i energii, jaka potrzebna będzie do wykonania triku. I wreszcie nagroda, czyli moment, w którym trening przeradza się w mistrzostwo, a wyuczone elementy w płynną, naturalną ewolucję.
21 finałów – to program ?X- Games. Będzie snowboardowy i narciarski big air, wzbogacone trikami skoki z wysokości kilku pięter ze specjalnie zbudowanej rampy. Będzie snowboardowa i narciarska rywalizacja w superpipe, ogromnej śnieżnej rynnie. Emocji dostarczą snoboardowe crossy, czyli wyścigi kilku zawodników po torze z przeszkodami i ostrymi zakrętami. Nerwowych być może przestraszą kaskaderskie popisy skuterów śnieżnych. Podwójne salto w tył? 360-stopniowy obrót przez kierownicę i lądowanie na zeskoku? To już było. Praca nad kolejnymi trikami nigdy się nie kończy.
Caleb i Colton
– Dla przeciętnego człowieka jesteśmy wariatami. Ludzie nie rozumieją, jak można robić takie rzeczy, ryzykując zdrowiem, a czasami nawet życiem – mówi „Rz" Mateusz Ligocki, jedyny Polak, który wystąpi w Aspen. – Ale wybrałem taką drogę i tak jak wszyscy uczestnicy rozumiem związane z tym wyborem konsekwencje. Przyjmuję ryzyko i wjeżdżam na kolejne ekstremalne trasy.
Przed rokiem cieniem na X-Games położyła się śmierć Caleba Moore'a, pierwszy taki wypadek w historii imprezy. Startujący skuterem śnieżnym w konkurencji freestyle Amerykanin podczas wykonywania backflipa (salto w tył) zahaczył o ziemię, runął na śnieg, a następnie został przygnieciony przez pojazd. Zmarł tydzień później w pobliskim szpitalu. Na tych samych zawodach wypadek miał młodszy brat Caleba, Colton.
Początkowo organizatorzy chcieli wycofać konkurencję z programu na rok 2014. Zdanie zmienili po interwencji rodziny zmarłego. – Chcę dalej startować. Wiem, że Caleb by tego chciał. Kiedy startuję jestem bliżej niego – powiedział Colton zaraz po wypadku.