Prezydent i hokeistki

Igrzyska. Dziś otwarcie, jutro bieg Justyny Kowalczyk, pojutrze konkurs skoków. Marit Bjoergen pobiegnie po sześć medali.

Publikacja: 07.02.2014 02:00

Polską atrakcją czwartku było oficjalne powitanie ekipy w wiosce olimpijskiej. Uroczystość, wbrew nazwie, dość skromna, wesoła i krótka. Rzecz odbywała się w Mountain Olympic Village, czyli rzeczywiście, hen w górach, kawał drogi za Krasną Polaną. Dojechać tam oznaczało przejazdy trzema autobusami i dwoma kolejkami linowymi (w jedną stronę), lecz chyba było warto.

Uroczystość szła taśmowo, jeden zestaw, czyli pięć reprezentacji, witano w niespełna pół godziny. Polska szła obok Armenii, Australii, Paragwaju i Malty, jasne, że nie była tu kopciuszkiem. Młodzież rosyjska ze stosownymi chorągiewkami w dłoniach witała nadchodzące drużyny w sposób hałaśliwy, ale w pełni zorganizowany.

Nocna wyprawa ?na Ruskie Gorki

Kto się zdecydował patrzeć dalej, zobaczył czwórkę rosyjskich krasawic w kusych strojach, które z bębenkami w rękach odtańczyły taniec wstępny, po nich bardziej współczesny utwór muzyczno-taneczny zaprezentowała grupa hiphopowa. Następnie przeleciały w minutę krótkie przemowy. Gospodarzem był Aleksander Nemow, czterokrotny mistrz olimpijski w gimnastyce, niestety główna wioskowa pani burmistrz Jelena Isinbajewa nie dojechała.

Polskę prowadził szef misji Apoloniusz Tajner, blisko czoła była pani poseł Jagna Marczułajtis (wkrótce będzie w Soczi prezentacja olimpijskiej oferty Krakowa), działacze wyglądali godnie, lecz sportowców było niewielu, bo obowiązki treningowe wzywały.

Może to i dobrze, że nikt ich nie zmuszał do takich formalności, w końcu kilkuminutowy marsz obok olimpijczyków maltańskich formy nie poprawi. W tym czasie skoczkowie robili swoje – rozruch, trening symulacyjny, zwykłe sprawy przed pierwszym treningiem na skoczni normalnej.

Na ten trening chciało się patrzeć, bo co innego słuchać zapewnień trenera Łukasza Kruczka i prezesa Tajnera, że forma była, jest i będzie, a co innego widzieć na własne oczy. Drugim ważnym punktem dnia była więc nocna wyprawa na Ruskie Gorki, czyli w miejsce, gdzie stoją dwie skocznie olimpijskie.

Stoją, są oświetlone mocno, więc widać, że z rozbiegiem i zeskokiem wszystko w normie, tylko przed nimi postawiono coś, co przypomina blok elektrowni. Betonu mnóstwo, schody też betonowe, ściana betonowa, za betonem metal trybun, co daje wrażenie industrialne. W tej scenerii skoczkowie polscy wypadli na pierwszym treningu zwyczajnie. Zaczął Dawid Kubacki – 94 m, za nim Maciej Kot 93, Piotr Żyła 89, Jan Ziobro 95, jak na spotkanie z niezbyt rozpoznanym obiektem – w porządku. Kamil Stoch spisał się jak koledzy – 93 metry, to był 20. wynik. Warto dodać, że na skoczni pojawił się już Thomas Morgenstern. Austriak też nie przesadzał z zaangażowaniem, osiągnął 91 m, rozsądek wygrywa i dobrze.

Z bańki do bańki

Próby skoczków trwały prawie do północy, oglądanie ich z betonowo-metalowej zagrody nie było zbyt atrakcyjnie, ale być może wynik końcowy, jaki poznamy w niedzielę wieczorem, wynagrodzi braki estetyczne obiektu, zadyszkę po wspinaczce po schodach i inne niewygody.

Przejazd na skocznię z centrum prasowego dał dziennikarzom jeszcze jedno doświadczenie: od czwartku działa już system transportu nazywany z angielska „z bańki do bańki". Oznacza to, że autobusy mediów wyjeżdżają ze strefy ogrodzonej i wjeżdżają w ogrodzoną, więc unikamy kolejnych kontroli bagażu.

Wszystko pięknie, tylko bus musi być bezpieczny. Wobec tego liczna ekipa okleja wszystkie drzwi, okna i klapy bagażnika oraz silnika specjalnymi plastrami, numery plastrów spisuje i tak oklejeni jedziemy do celu. Na miejscu plastry się długo sprawdza, pasażerowie się gotują i są pierwsze głosy, że bramki i prześwietlenia to jest wynalazek, który sprawdza się lepiej. Głosy są podzielone, ale bańki mogą wkrótce pęknąć.

W kwestii interesującej polską ekipę zabrała w czwartek głos Marit Bjoergen. Powiedziała, że wystartuje we wszystkich konkurencjach, co to oznacza – wiadomo. Norwegowie już liczą te złote krążki, pani Marit skromnie mówi, że ani jej w głowie ścigać osiągnięcia Bjoerna Daehlie (8 razy złoto) czy Ole Einara Bjoerndalena (6), ale skoro to może ostatnie jej igrzyska, to trzeba dać pokaz, jakiego nie było.

W czasie konferencji prasowej Norwegów padło też pytanie o polską biegaczkę, czy nie przesadza, mówiąc o swej kontuzji stopy. – Przeszła nam taka myśl przez głowę – brzmiała odpowiedź, co znaczy, że obawa przed Kowalczyk w drużynie Marit Bjoergen nigdy nie gaśnie.

Otwarcie igrzysk budzi jak zawsze emocje, do listy osób, które mogą zapalić znicz olimpijski, dopisuje się kolejne nazwiska. Tematem wiodącym w sprawie otwarcia nie są jednak występy artystów, lecz polityków. Jedni bojkotują, wiadomo czemu, inni: między nimi kanclerz Austrii Werner Faymann, prezydent Chin Xi Jinping, premierzy Japonii Shinzo Abe, Turcji Recep Tayyip Erdogan, Włoch Enrico Letta, król Holandii Wilhelm-Alexander oraz sekretarz generalny ONZ Ban Ki Mun – przylatują i zostają.

Przyjaciel Putin

Służby wizerunkowe prezydenta Rosji nie śpią i w czwartek chyba zasłużyły na ekstrapremię. Zorganizowały mianowicie prezydencki najazd (z ekipą towarzyszącą i solidną grupą dziennikarską) na salę, w której zagraniczni sportowcy odpoczywają przed i po zajęciach.

Szczęśliwy traf chciał, że w sali była znaczna część kobiecej hokejowej reprezentacji USA. Wszystko wypadło pięknie, prezydent, miłośnik hokeja i hokeista w jednym, zapytał elegancko, czym panie się zajmują, panie odpowiedziały prawdę. – Oczy mu rozbłysły – opowiadała mocno poruszona Meghan Duggan. Inne też podeszły, interakcja zaszła, choć prezydent był dość oficjalny, w garniturze.

Jeden z dyrektorów amerykańskiej drużyny hokejowej Dave Fischer też dostał szansę wymiany kilku słów z Putinem, w wiosce olimpijskiej obok McDonalds'a i potem opowiadał, a poruszająca serca historia poszła w świat: – Nigdy tego nie zapomnę. Był niezwykle przyjacielski, a jego pasja dla igrzysk bardzo widoczna.

Tak też tworzy się olimpijskie legendy.

WEEKEND NA IGRZYSKACH. transmisje w TVP 1 i 2 oraz TVP sport

Sobota

09.45 – snowboard, slopestyle mężczyzn

11.00 – biegi narciarskie, łączony kobiet 2x7,5 km ?(Justyna Kowalczyk, Kornelia Kubińska, Paulina Maciuszek)

12.30 – łyżwiarstwo szybkie, 5000 m mężczyzn (Sebastian Druszkiewicz, Jan Szymański)

15.30 – biatlon, sprint 10 km mężczyzn (Grzegorz Guzik, Rafał Lepel, Krzysztof Pływaczyk, Łukasz Słonina, Łukasz Szczurek)

15.30 saneczkarstwo, jedynki mężczyzn – 1. i 2. ślizg (Maciej Kurowski)

17.30 – skoki narciarskie, kwalifikacje do konkursu ?indywidualnego mężczyzn na średniej skoczni (Kamil Stoch, Piotr Żyła, Maciej Kot, Dawid Kubacki, Jan Ziobro)

19.00 – narciarstwo dowolne, jazda po muldach kobiet

Niedziela

8.00 – narciarstwo alpejskie, zjazd mężczyzn ?(Maciej Bydliński)

10.15 – snowboard, slopestyle kobiet

11.00 – biegi narciarskie, łączony 2x15 km mężczyzn (Maciej Kreczmer, Jan Antolec, Paweł Klisz)

12.30 – łyżwiarstwo szybkie, 3000 m kobiet (Katarzyna Bachleda-Curuś, Natalia Czerwonka, Luiza Złotkowska)

15.30 – biatlon, sprint 7,5 km kobiet (Paulina Bobak, Magdalena Gwizdoń, Monika Hojnisz, Weronika Nowakowska-Ziemniak, Krystyna Pałka)

15.30 – saneczkarstwo, jedynki mężczyzn – 3. i 4. ślizg (ew. Kurowski)

16.00 – łyżwiarstwo figurowe, drużyna

18.30 – skoki narciarskie, konkurs indywidualny mężczyzn na średniej skoczni (Stoch, Żyła, Kot, Kubacki, Ziobro)

Polską atrakcją czwartku było oficjalne powitanie ekipy w wiosce olimpijskiej. Uroczystość, wbrew nazwie, dość skromna, wesoła i krótka. Rzecz odbywała się w Mountain Olympic Village, czyli rzeczywiście, hen w górach, kawał drogi za Krasną Polaną. Dojechać tam oznaczało przejazdy trzema autobusami i dwoma kolejkami linowymi (w jedną stronę), lecz chyba było warto.

Uroczystość szła taśmowo, jeden zestaw, czyli pięć reprezentacji, witano w niespełna pół godziny. Polska szła obok Armenii, Australii, Paragwaju i Malty, jasne, że nie była tu kopciuszkiem. Młodzież rosyjska ze stosownymi chorągiewkami w dłoniach witała nadchodzące drużyny w sposób hałaśliwy, ale w pełni zorganizowany.

Pozostało 90% artykułu
Inne sporty
Mistrzostwa świata w pływaniu. Polacy jadą do Budapesztu po medale
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inne sporty
Natalia Sidorowicz odniosła życiowy sukces. Czy pójdzie za ciosem?
Inne sporty
Sergij Bezuglij i Mariusz Szałkowski poprowadzą reprezentację
szermierka
Sankcje działają. Aliszer Usmanow nagle rezygnuje
Materiał Promocyjny
Jak budować współpracę między samorządem, biznesem i nauką?
kajakarstwo
Polskie kajakarki mają nowego trenera. Zbigniew Kowalczuk zastąpi Tomasza Kryka