Ideał pomnożony przez dwa

Kamil Stoch został mistrzem olimpijskim. Na średniej skoczni wygrał pięknie, po dwóch skokach bliskich perfekcji.

Publikacja: 09.02.2014 20:21

Ideał pomnożony przez dwa

Foto: AFP

Korespondencja ?z Soczi

Czekaliśmy 42 lata, by ktoś powtórzył wyczyn Wojciecha Fortuny. Nie dał rady nawet Adam Małysz, aż przyszedł późny wieczór na mniejszej skoczni w Soczi, gdy Kamil Stoch połączył swe sportowe talenty w jedno i zdobył złoto.

Wygrał inaczej niż Fortuna. W obu seriach poleciał najdalej, będziemy długo pamiętać: 105,5 i 103,5 m. W obu seriach dostał najwyższe noty, takie już kaprysy sędziowskie, że dopiero za drugim razem dali dwie dwudziestki, gdy już byli pewni, że oglądają mistrza igrzysk.

Zobacz więcej zdjęć

Zobaczyliśmy pomnożony przez dwa pokaz perfekcji, dynamiki, wyczucia odbicia. Można dopisać do tego każdy przymiotnik i każdy będzie prawdziwy. W skokach narciarskich liczą się często detale, niekiedy przypadek, ale polski mistrz wygrał z taką lekkością i takim zapasem, że każdy z czynników, które zamieniają konkursy w loterię, nie miał znaczenia.

Pierwszy skok był po to, by rywale od razu zobaczyli, że zostaje im tylko walka o drugie i trzecie miejsce. Kto skakał 100–101 metrów, miał prawo o nich marzyć. Wprawdzie Rosjanin Michaił Maksimoczkin uzyskał całe 104 m, ale prawdę mówiąc, pomógł mu i potężny podmuch wiatru, i sędziowie, którzy w ratunkowym lądowaniu połączonym z tzw. wiatrakiem jakoś zobaczyli elegancki telemark.

Kolejny raz okazało się, że wszystkie próby treningowe, a nawet kwalifikacje nie mają wiele wspólnego z prawdziwą mocą skoczka w konkursie. Stoch powtarzał nam wiele razy, że na innych nie patrzy, że patrzy w siebie i to daje mu siłę. Tak było i teraz. Przeminęły skoki wielkich rywali, jedni skakali trochę ponad 100 m, inni nieco mniej, ukształtowała się kolejność, trochę nowa, gdy spojrzeć na dawne czasy: mistrz z Vancouver Simon Ammann daleko, bezskutecznie goniący za medalem olimpijskim Janne Ahonen jeszcze dalej, przygaszony Gregor Schlierenzauer też niezbyt śmiały, tak jak Thomas Morgenstern, ale jemu dziwić się – nie sposób. Upadł Severin Freund, jeden z niemieckich kandydatów do medalu, ale skok był na tyle długi, że dał Niemcowi przepustkę do drugiej serii.

Na czele byli więc Anders Bardal, Peter Prevc, Austriacy z nowego pokolenia: Thomas Diethart i Michael Hayboeck, Niemiec Andreas Wank. Bardzo stare i bardzo nowe czasy łączył tylko Noriaki Kasai. A był Stoch i jego pierwszy lot, na widok którego naprawdę zapierało dech. Oddzielenie prymusa od reszty klasy dawno nie było tak łatwe.

Można było zakładać, że przewaga ponad 6 punktów nad Prevcem to duża zaliczka, Maciej Kot z góralską dosadnością mówił później, że „było już posprzątane", ale trzeba takie przekonanie zamienić w pewność. Rosyjska publiczność trochę do skoków nienawykła, ale entuzjazm po niemal każdej próbie miał swój koloryt.

Polska delegacja, media i osoby z rodziny olimpijskiej (pani Irena Szewińska też), grupki kibiców pod flagą biało-czerwoną czekały na tę ostatnią próbę, choć wcześniej przecież świetnie pokazali się Jan Ziobro (był 9.), Maciej Kot (7.), tylko Dawid Kubacki minął się o włos z finałową serią.

Kot pozycję utrzymał, Ziobro troszkę spadł, ale obaj czekali, jak wszyscy, na finał. Bardal z Prevcem podzieli się srebrem oraz brązem i pozostało patrzeć w górę. Zielonkawo-brązowy kask z lotniczą szachownicą, malinowy kombinezon. Ruszył, wszystko trwało jak zawsze kilka sekund, ale nikt nie miał wątpliwości, kto wygrał. Kamil też nie, choć pewnie większość widzów nie miała pojęcia, jak długi był skok. Był wspaniały i to wystarczyło. Ręce w górze, krzyk publiczności i można było zacząć się cieszyć.

Pierwsi dopadli mistrza koledzy z drużyny, ponieśli ładnym zwyczajem na ramionach. Mistrz olimpijski, już wyściskany, ukłonił się jeszcze polskim flagom i transparentom widocznym na dolnej trybunie. Dało się opanować tę radość, bo ceremonia wręczania kwiatów czekała. Powiedział parę słów do telewizji i reszty dziennikarzy.

Ciąg dalszy fety nastąpi. Wręczanie medali wedle olimpijskiej mody nastąpi w poniedziałek wieczorem w Parku Olimpijskim, według planu o 17.22 czasu polskiego. Trzeci polski złoty medal olimpijski w historii igrzysk zimowych stał się faktem, piętnasty w ogóle. Dobrze, że jest, należał się Stochowi jak mało komu.

Wyniki konkursu skoków narciarskich na normalnym obiekcie:

1. Kamil Stoch (Polska) 278,0 (105,5/103,5)
2. Peter Prevc (Słowenia) 265,3 (102,5/99,0)
3. Anders Bardal (Norwegia) 264,1 (101,5/98,5)
4. Thomas Diethart (Austria) 258,3 (99,0/98,0)
5. Michael Hayboeck (Austria) 258,0 (101,0/98,5)
6. Andreas Wellinger (Niemcy) 257,1 (96,0/101,5)
7. Maciej Kot (Polska) 255,8 (101,5/98,5)
8. Noriaki Kasai (Japonia) 255,2 (101,5/100,0)
9. Jernej Damjan (Słowenia) 254,7 (99,5/101,0)
10. Andreas Wank (Niemcy) 253,4 (101,0/97,0)
...
13. Jan Ziobro (Polska) 252,4 (101,0/99,0)
31. Dawid Kubacki (Polska) 118,3 (97,5)

Inne sporty
Święto polskiej gimnastyki. Rekordowy trening w Gdańsku
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką
Inne sporty
Rosjanin w natarciu. Aliszer Usmanow wraca do władzy
Inne sporty
Max Verstappen rozbił bank
KAJAKARSTWO
Marta Walczykiewicz nie kończy kariery, ale chce także rządzić
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Inne sporty
Otylia Jędrzejczak ponownie prezesem Polskiego Związku Pływackiego
Walka o Klimat
„Rzeczpospolita” nagrodziła zasłużonych dla środowiska