Kowalczyk odpowiada na krytykę. "Z ocenami można było poczekać"

Justyna Kowalczyk decydując się na prześwietlenie kontuzjowanej stopy, odpowiedziała na oceny ekspertów, które spłynęły po jej szóstym miejscu w sobotnim biegu łączonym.

Publikacja: 10.02.2014 12:38

Kowalczyk odpowiada na krytykę. "Z ocenami można było poczekać"

Foto: AFP

Do kontuzji stopy Kowalczyk doszło trzy tygodnie temu. Przez ten czas zawodniczka nie zdecydowała się na badania, chcąc przeprowadzić je po biegu na 10 km stylem klasycznym ze startu indywidualnego. Przed rozpoczęciem igrzysk Polka zaliczana była do grona faworytek do złotego medalu.

Po pierwszym występie w Soczi, biegu łączonym, który Kowalczyk zakończyła na szóstym miejscu, pojawiły się komentarze na temat formy naszej zawodniczki.

- Spodziewałem się więcej, chociaż miałem przed tym biegiem niepokój związany z kontuzją stopy, którą odniosła 19 stycznia. Wyraźnie było widać, że pod koniec pierwszej części klasyka Justyna była zmęczona. Gdy jest w najlepszej dyspozycji, ma w sobie dużo dynamiki, a tutaj była spowolniona. Potem ten drobny upadek przy zmianie nart spowodował, że grupka jej odeszła i nie mogła jej już potem dogonić. A potem już zrezygnowała i pilnowała tego szóstego miejsca - powiedział stacji TVN24 prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner.

- Widać wyraźnie, że jeśli Justyna myśli o jakimkolwiek medalu, to tylko na dystansie 10 kilometrów stylem klasycznym, a więc w jej ulubionej konkurencji. I tak to będzie jednak bardzo trudne, bo widać, że kilka zawodniczek jest rewelacyjnie przygotowanych do zmagań w Soczi. O Kowalczyk chyba nie da się tego powiedzieć. Ten upadek przy zmianie nart nie miał żadnego znaczenia. Oczywiście w ostatnim czasie pojawiły się na jej drodze różne przeszkody, ale strata prawie minuty do zwycięskiej Norweżki Marit Bjoergen w biegu łączonym to przepaść - powiedział komentator Eurosportu Bogdan Chruścicki.

- Dziś widać było, że Justyna nie doszła do pełni sił po kontuzji stopy. Środki przeciwbólowe też niestety zrobiły swoje, więc ten bieg jej nie wyszedł. Chociaż jak patrzyłem na ten pięcioosobowy pociąg czołówki, to uważam, że szóste miejsce w tej sytuacji nie było złe - ocenił Stanisław Mrowca, pierwszy trener Justyny Kowalczyk.

W odpowiedzi na te słowa, Kowalczyk zamieściła w internecie zdjęcie prześwietlonej stopy. Badanie wykazało wielowarstwowe złamanie, jednak Polka nie zamierza rezygnować z udziału w kolejnych startach. Jak sama podkreśla, zamieściła zdjęcie w odpowiedzi na krytykę po sobotnim biegu.

- Skłoniły mnie reakcje po biegu. Przede wszystkim reakcje różnej maści ekspertów. Skłoniły mnie słowa prezesa mojego związku, który mówił, że biegam ociężale. Chciałam czarno na białym pokazać, że z różnymi ocenami eksperckimi, ludzi którzy znają się na biegach narciarskich, jak ja na astronomii, można było poczekać - powiedziała Kowalczyk w rozmowie z TVP.

- To są momenty, w których nie wolno siedzieć cicho. To są momenty, w których polscy eksperci pokazują, jak bardzo nie wiedzą, o czym mówią - dodała Kowalczyk.

Kowalczyk nie wystąpi w jutrzejszym sprincie stylem łyżwowym, czeka na czwartkową koronną konkurencję - 10 km techniką klasyczną.

Do kontuzji stopy Kowalczyk doszło trzy tygodnie temu. Przez ten czas zawodniczka nie zdecydowała się na badania, chcąc przeprowadzić je po biegu na 10 km stylem klasycznym ze startu indywidualnego. Przed rozpoczęciem igrzysk Polka zaliczana była do grona faworytek do złotego medalu.

Po pierwszym występie w Soczi, biegu łączonym, który Kowalczyk zakończyła na szóstym miejscu, pojawiły się komentarze na temat formy naszej zawodniczki.

Pozostało 86% artykułu
szermierka
Sankcje działają. Aliszer Usmanow nagle rezygnuje
kajakarstwo
Polskie kajakarki mają nowego trenera. Zbigniew Kowalczuk zastąpi Tomasza Kryka
Inne sporty
Święto polskiej gimnastyki. Rekordowy trening w Gdańsku
Inne sporty
Rosjanin w natarciu. Aliszer Usmanow wraca do władzy
Materiał Promocyjny
Przewaga technologii sprawdza się na drodze
Inne sporty
Max Verstappen rozbił bank
Materiał Promocyjny
Transformacja w miastach wymaga współpracy samorządu z biznesem i nauką